Wydawnictwo:
SONIA DRAGA
Katowice
2011
Tytuł oryginału: Das Haus Der
Schwestern
Przekład: Ryszard Wojnakowski
Kiedy
myślę o starym i opuszczonym domu, to niemalże zawsze wydaje mi się, że łączy
się z nim jakaś nigdy nie odkryta tajemnica. Sekret, który jego mieszkańcy
zabrali ze sobą do grobu i tym samym sprawili, że już nikt nigdy nie dowie się
prawdy o wydarzeniach, które rozegrały się w jego murach. Stare domy mają to do
siebie, że budzą strach. Człowiek obawia się wejść do ich wnętrza, aby nie
natknąć się tam na ducha przeszłości, który błąka się gdzieś nie zaznawszy
spokoju.
Gdzieś
na pustkowiu w angielskim hrabstwie Yorkshire stoi dom. Dom, który posiada
swoją własną historię oraz którego ściany niejedno widziały i niejedno
słyszały. Gdyby potrafiły mówić, zapewne zszokowałyby swoją opowieścią
mieszkańców wioski. Wokół domu od lat krążą rozmaite historie, a może nawet
legendy. Nikt tak naprawdę nie wie, co takiego wydarzyło się dziesiątki lat
temu w tajemniczej posiadłości Westhill House. Ludzie snują swoje własne
domysły i z ust do ust powtarzają informacje, które nie do końca mają coś
wspólnego z prawdą. Jedyną osobą, która wie, co tak naprawdę stało się w
posiadłości, jest obecna właścicielka – siedemdziesięcioletnia Laura Selley. Niemniej
jednak, kobieta uparcie milczy. Lecz każdego dnia bije się z myślami i wciąż
wraca do przeszłości, która nie pozwala jej spokojnie żyć. Stale ma przed
oczami wydarzenia, których była świadkiem, od kiedy jako nastolatka uciekająca
przed niemieckimi bombami, znalazła schronienie w Westhill House. Ten dom stał
się dla niej azylem. Bezpiecznym miejscem, którego kurczowo trzymała się przez
te wszystkie lata. Westhill House to posiadłość bez której Laura nie wyobraża
już sobie życia. Nawet kiedy wyjeżdża, choćby na bardzo krótki czas, jej myśli
bezustannie zaprząta dom, który ludzie nazwali po prostu „domem sióstr”. Dlaczego?
Skąd ta nazwa?
Podczas
gdy Laura Selley wiedzie swoje pustelnicze i neurotyczne życie w krainie sióstr
Brontë, w
Niemczech młode małżeństwo prawników zmaga się ze swoimi problemami. Ciągła
praca i chęć wspinania się na coraz wyższe szczeble zawodowej kariery sprawiły,
że Barbara i Ralph Ambergowie zdążyli się od siebie poważnie oddalić. Żona nie
ma czasu dla męża, zaś mąż wciąż czuje się przez nią zaniedbywany.
Najprawdopodobniej oboje nadal bardzo się kochają, ale nie potrafią już sobie
tego okazywać. Wydaje się, że jedynym wyjściem z tej sytuacji jest spędzenie
trochę czasu razem, gdzieś z dala od zgiełku codziennego życia. I tak oto
Barbara i Ralph trafiają do Westhill House. Właśnie zbliża się Boże Narodzenie
i czterdzieste urodziny Ralpha. Barbara uznaje, że te kilka dni w Anglii pomoże
im scalić ich związek albo przynajmniej zastanowić się nad problemami, które
ich trapią i być może znaleźć dla nich jakieś rozwiązanie. Tak więc pod
nieobecność Laury Selley, która w tym czasie wyjeżdża do swojej młodszej
siostry, Ambergowie wynajmują Westhill House. Nie przypuszczają jednak, że to
Boże Narodzenie zapadnie w ich pamięci do końca życia, i to wcale nie z powodu
urodzin Ralpha czy jakiegoś spektakularnego odnalezienia złotego środka, który
miałby uratować ich małżeństwo.
Kiedy
Ambergowie docierają do Leigh’s Dale, prognoza pogody nie jest zbyt obiecująca.
Zapowiadają praktycznie śnieżycę stulecia. Jednak Barbara i Ralph jakoś niezbyt
przywiązują do tego wagę. Wydaje im się, że mają jeszcze czas na zaopatrzenie
się w żywność. Wystarczy, że zrobią to następnego dnia. Lecz nazajutrz jest już
na to za późno. Tony śniegu odcinają im drogę do miasteczka. W dodatku nie ma
prądu, nie działają też telefony. Ambergowie praktycznie zostali odcięci od
świata i za swoją niefrasobliwość muszą słono zapłacić. Te niewielkie ilości
jedzenia, jakimi dysponują, bardzo szybko się kończą. Prawnicy wręcz
przymierają głodem. Jedyne, czego mają pod dostatkiem, to drewno, którym palą w
kominku, choć i tak nie potrafią pozbyć się przerażającego chłodu, jaki panuje
w domu. Każde spojrzenie za okno budzi w nich strach. Nie na wiele też zdają się ich małżeńskie
rozmowy. Wygląda na to, że nie ma już najmniejszych szans, aby mogli się ze
sobą dogadać. Ich związek najprawdopodobniej został już spisany na straty.
Niemniej
jednak, Barbara i Ralph nie dają za wygraną. Radzą sobie, jak tylko potrafią
najlepiej. Choć ich sytuacja daleka jest od romantycznego wypadu we dwoje, to
jednak nie tracą siły ducha i próbują jakoś przetrwać najgorsze. W końcu
śnieżyca nie będzie trwać wiecznie. Przecież kiedyś ten koszmar musi się
skończyć. Któregoś dnia zupełnie przypadkowo, Barbara natrafia na manuskrypt
pewnej książki. Książki, której autorką jest niejaka Frances Gray. Powieść datowana
jest na rok 1980, a
więc została napisana szesnaście lat wcześniej. Kim zatem była owa Frances Gray
i co takiego łączyło ją z Westhill House? Bo przecież coś łączyć musiało, skoro
jej zapiski zostały ukryte na terenie posiadłości. I tak oto Barbara – trochę
dla zabicia czasu i zapomnienia o swoim dramatycznym położeniu, a trochę z
czystej ciekawości – zatapia się w lekturze, która z każdą kolejną stroną pochłania
ją coraz bardziej. Nie słucha rozsądnego głosu męża, który wyrzuca jej brak
dobrych manier i postępowanie wbrew wszelkim regułom przyzwoitości. Przecież to
czyjaś osobista historia, intymne zwierzenia kobiety, które na pewno nie są przeznaczone
dla Barbary Amberg! Lecz ona zupełnie Ralpha nie słucha, a jedynie czyta,
czyta, czyta…
W oparciu o fabułę książki w 2002 roku powstał film produkcji niemieckiej reżyseria: Rolf von Sydow źródło |
Tymczasem
w Londynie Laura Selly wciąż odczuwa niepokój, czym doprowadza swoją młodszą
siostrę do szału. Kobieta stale martwi się domem w Leigh’s Dale. Każda chwila
spędzona z dala od tego miejsca, jest dla niej istną katorgą. Co takiego wie
Laura, a o czym nie mogą dowiedzieć się inni? Czy to ma jakiś związek z
powieścią, która wpadła w ręce Barbary Amberg? Czy właśnie tego boi się Laura?
Obawia się, że ktoś wreszcie ją przeczyta, a prawda w końcu ujrzy światło
dzienne?
Ostatnio
jestem na fali powieści Charlotte Link. Dom sióstr to trzecia książka
tej Autorki, którą przeczytałam. Poprzednie to Przerwane milczenie i Drugie
dziecko. Cóż zatem mogę napisać o tej trochę za bardzo przereklamowanej
powieści? Jest dobra. Może nawet bardzo dobra, ale nie jako thriller, lecz jako
powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Przyznam szczerze, że po takiej
promocji, jakiej mieliśmy okazję być świadkami, spodziewałam się po tej książce
czegoś zupełnie innego. Może gdybym wcześniej nie czytała innych powieści
Charlotte Link, dzisiaj moje odczucia byłyby zgoła inne. Nie mogłam oprzeć się
wrażeniu, że powieść jest powieleniem Drugiego dziecka, a może Drugie
dziecko stanowi kopię Domu sióstr? Oczywiście obydwie powieści
różnią się między sobą fabułą i bohaterami, ale pisane są dokładnie według tego
samego schematu i dotyczą tych samych czasów. Mogłabym tutaj zaprezentować
nawet tabelkę, w której ujęłabym różnice i podobieństwa. Jestem pewna, że tych
podobieństw byłoby znacznie więcej niż różnic.
Podobnie
jak w przypadku Drugiego dziecka, tutaj również czytelnik ma do
czynienia z przypadkowo znalezionymi zapiskami starej kobiety stojącej już nad
grobem, która w ten sposób chce rozliczyć się ze swoim życiem. Można odnieść
wrażenie, że czytamy jednocześnie dwie powieści. Jedna to ta napisana
współcześnie i traktująca o Barbarze i Ralphie oraz tych, którzy ich otaczają,
zaś druga stanowi przeniesienie czytelnika w czasy jeszcze sprzed pierwszej
wojny światowej, kiedy to w Anglii dość prężnie rozwijał się ruch feministek
walczących o prawa wyborcze dla kobiet. W centrum tego wszystkiego stoi Frances
Gray, której rodzina przeżyła naprawdę wiele. Dwie wojny światowe tragicznie
odbiły się na losach właścicieli Westhill House, a dodatkowo niektórzy z
członków rodziny nie potrafili poradzić sobie nie tylko z traumatycznymi
przeżyciami wojennymi, ale także ze zwykłymi problemami dnia codziennego.
Frances Gray zdradza naprawdę wiele szczegółów, a jej powieść należy rozumieć
jako spowiedź życia. Tylko dlaczego ją ukryła? Dlaczego nie wydała? Z jakiego
powodu nie pokazała tym, którzy w tej książce znaleźli swoje miejsce? Czego się
bała? Czyżby tego samego, czego teraz obawia się Laura Selley?
Po
trzech przeczytanych książkach Charlotte Link jestem już pewna, że standardem
jest umieszczanie akcji w angielskim hrabstwie Yorkshire. Akurat dla mnie nie
stanowi to problemu, ale innym czytelnikom może to przeszkadzać. Klasyką jest
również mroczny klimat powieści. Nie mogę stwierdzić, że książka mi się nie
podobała, bo podobała mi się i przeczytałam ją z ogromnym zainteresowaniem. Z
czystym sumieniem mogę ją także polecić innym czytelnikom, niemniej trzeba
pamiętać, żeby nie nastawiać się na emocjonujący thriller, bo w mojej ocenie
powieść thrillerem nie jest. Na pewno nie zrezygnuję z czytania książek Charlotte
Link. Przede mną Obserwator, tak więc jak widać moja indywidualna moda
na tę niemiecką Autorkę nadal trwa. Naprawdę bardzo dobrze mi się czyta jej
powieści.
Co
może dziwić polubiłam Frances Gray pomimo jej wad i niezbyt przykładnego
postępowania, natomiast antypatię poczułam do Barbary Amberg, która
zaprezentowała się jako kobieta wypalona emocjonalnie, lecz mimo to perfidnie
krzywdząca męża, który naprawdę ją kocha. Frances przynajmniej jest szczera w
tym, co robi czy mówi, zaś Barbara jako kobieta osiągająca sukcesy i rzekomo
twardo stąpająca po ziemi, zachowuje się jak mała rozkapryszona dziewczynka,
która tak naprawdę sama nie wie, czego chce. Oczywiście pod kątem
psychologicznym można takiego a nie innego postępowania ze strony Barbary
dopatrywać się w jej niełatwym dzieciństwie i latach dojrzewania. Ale przecież
Frances też nie było łatwo. Czytając tę powieść można też odnieść wrażenie
przemieszczania się z jednego świata do drugiego, i to od czytelnika będzie
zależeć, w którym z nich poczuje się bardziej komfortowo.
Nie znam jeszcze Charlotte Link, ale chce to zmienić, ponieważ od jakiegoś czasu widzę same pozytywne recenzje jej powieści, dlatego śmiem przypuszczać, ze to naprawdę dobra pisarka. Powyższa książka również mnie zainteresowała pod względem fabularnym, dlatego nie omieszkam się za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńJa jestem z tych czytelników, którzy czytają hurtem książki autora, którego choćby jedna powieść się spodobała. Kiedy przeczytałam "Przerwane milczenie" wiedziałam, że Charlotte Link zagości na moim blogu na bardzo długo i teraz konsekwentnie się tego trzymam. :-)
UsuńCzytałam kilka książek autorki, no, można powiedzieć, że wszystkie oprócz najnowszej:) "Dom sióstr" bardzo mi się podobał, książka ma swój specyficzny klimat, jest pełna tajemnic i wciąga w swój świat. Moim zdaniem to jedna z lepszych książek Link.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Moim zdaniem wszystkie książki Ch. Link mają niepowtarzalny klimat i każda z nich wciąga. Przeczytałam ich dopiero trzy, ale mimo to na tej podstawie mogę już coś powiedzieć. Jednak w przypadku tej książki nie umiałam pozbyć się wrażenia, że jest uderzająco podobna do "Drugiego dziecka". Uściski! :-)
UsuńCzytałam i oceniam wysoko, ale jako (jak sama napisałaś) powieść obyczajową z wątkiem kryminalnym, a nie thriller. Ogólnie cenię tę autorkę głównie za klimat, jaki potrafi stworzyć w swoim powieściach :)
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć. :-)
UsuńNie znam jeszcze tej autorki, ale chciałabym poznać jej twórczość.
OdpowiedzUsuńMyślę, że książki Ch. Link powinny Ci się spodobać. Ja już jestem na takim etapie, kiedy sięgam w ciemno po jej powieści. :-)
UsuńCharlotte Link mam w planach, bo wcześniej koleżanka mi ją polecała. Czasem lubię takie mroczniejsze klimaty, a u niej tego nie brakuje. Mam jakiegoś jej ebooka i zapewne od tego zacznę ;)
OdpowiedzUsuńTo miłej lektury życzę. Zaufaj koleżance, a dostaniesz naprawdę świetną dawkę literatury. :-)
UsuńSzkoda, że jest trochę przereklamowana, bo miałam ją czytać.
OdpowiedzUsuńAle jedno drugiego nie wyklucza. ;-) Przereklamowana w znaczeniu, że wydawca poszedł z promocją nie w tym kierunku, co powinien. To jest rutynowy zabieg, który stosują wydawcy, żeby powieść się dobrze sprzedawała. Dlatego reklamą nie warto się sugerować. Książka jest bardzo dobra, o czym napisałam w swoim tekście. Polecam! :-)
UsuńCzytałam dawno temu, ale ciągle mam ją w pamięci. Z wszystkich książek tej Autorki, które miałam okazję czytać, ta podobała mi się najbardziej.
OdpowiedzUsuńA mnie jak dotąd najbardziej podobało się "Przerwane milczenie". Trzyma w napięciu od początku do końca. Jeśli jeszcze nie czytałaś, to polecam. :-)
UsuńMam za sobą 2-3 powieści Charlotte Link i do tej pory jeszcze nie zawiodłam się na jej prozie. Co prawda "Dom sióstr" wciąż przede mną, więc czy pozostanę jej wierną fanką, to się okaże:)
OdpowiedzUsuńJa też się nie zawiodłam i chyba tą fanką już jestem. ;-) A tak w ogóle, to bardzo lubię literaturę niemiecką i jeszcze nigdy książki niemieckich autorów mnie nie zawiodły. :-)
Usuńwidać, że lubisz tę autorkę! ;PPD co do mnie postaram się przeczytać, a codo posta to jak zwykle rewelacja...dla mnie wyczerpuje temat i zawiera wszystko co powinien;P
OdpowiedzUsuńMartuś, dziękuję za miłe słowa. :-) A powieści Charlotte Link polecam! :-)
UsuńJa się zastanawiałam nawet ostatnio, czy nie zapoznać się właśnie z ta książką Charlotte Link. Jakoś tak "uwiódł" mnie ten tajemniczy stary dom :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem możesz śmiało sięgnąć po "Dom sióstr". To jest bardzo dobra powieść. Wiesz, ja kilka tygodni wcześniej czytałam "Drugie dziecko" i dlatego nie mogłam powstrzymać się przed tymi porównaniami, bo obydwie książki mają ze sobą wiele wspólnego. :-)))
UsuńDzisiaj zaczynam czytać. Mam nadzieję na dobrą lekturę :)
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że taka będzie. Ja czytając "Dom sióstr" miałam już porównanie z innymi książkami Charlotte Link i dlatego trochę inaczej do tej powieści podeszłam. Ale jeśli to jest Twoja pierwsza książka tej Autorki, to nie powinnaś być zawiedziona. :-)
Usuń