czwartek, 19 maja 2016

Nicola Cornick – „Kłopotliwy dług księżnej”

















Wydawnictwo: HARLEQUIN ENTERPRISES
Warszawa 2012
Tytuł oryginału: Deceived
Przekład: Krzysztof Puławski





Co powinna zrobić kobieta, która popadnie w tak ogromne długi, że nie jest w stanie spłacić ich sama? Otóż czasami jedynym wyjściem z tej bez wątpienia wielce kłopotliwej sytuacji jest znalezienie sobie męża. Najlepiej, żeby przyszły małżonek był nieprzyzwoicie bogaty. Wtedy też miłość ma drugorzędne znaczenie, o ile w ogóle jest komukolwiek potrzebna. Nie mówiąc już o wyglądzie zewnętrznym przyszłego życiowego partnera. Przecież małżeństwo i tak nie przetrwa próby czasu, więc po jakie licho zawracać sobie głowę czymś tak niepoważnym, jak uczucia? Najpierw niech małżonek spłaci długi żony, a potem wystąpi się o rozwód i sprawa zostanie załatwiona raz-dwa. Tylko gdzie w takim razie znaleźć odpowiedniego kandydata na męża? Może na przykład... w więzieniu?

Fleet to historyczne więzienie Londynu, którego początki sięgały co najmniej czasów Wilhelma I Zdobywcy (1028-1087) oraz inwazji Normanów na Anglię w 1066 roku. Swoją nazwę więzienie zawdzięczało rzece Fleet – dopływowi Tamizy. Zostało wybudowane po wschodniej stronie Farringdon Street. Więźniami Fleet byli ci, którym Izba Gwiaździsta (z ang. Court of Star Chamber) udowodniła dokonanie przestępstwa. Izba Gwiaździsta miała bowiem nieograniczoną władzę, co powodowało, że poniekąd stała ona ponad jakimkolwiek innym prawem, a jej wyroki zawsze były uzasadnione. Początkowo Fleet było głównie czymś w rodzaju „miejsca zatrzymania” dla dłużników, a potem stało się także więzieniem dla tych, którzy popełnili innego rodzaju wykroczenia, na przykład dopuścili się obrazy sądu. Na początku XVI wieku Fleet było popularnym miejscem, gdzie wysyłano tych, którzy w jakiś sposób stawali się kłopotliwi dla sędziów wchodzących w skład Izby Gwiaździstej. Mówiono także, że kardynał Thomas Wolsey (ok. 1473-1530) wysyłał tam ludzi bez uprzedniego przeprowadzenia należytego procesu.

Więzienie Fleet było doskonałym „domem” dla więźniów politycznych i dysydentów religijnych. W 1533 roku biskup John Hooper (ok. 1495-1555) i Miles Coverdale (1488-1569) pojawili się przed obliczem Tajnej Rady. Wtedy też John Hooper został wysłany do Fleet jako dysydent, a biskup Exeter Miles Coverdale wyjechał na kontynent i opublikował pierwszą angielską Biblię. Opis więzienia Fleet według Johna Hoopera został zapisany przez Johna Foxe’a (ok. 1517-1587) w dziele zatytułowanym Foxe's Book of Martyrs. Jeszcze w czasach panowania królowej Elżbiety I Tudor (1533-1603) w murach Fleet znajdowali się więźniowie religijni.


Dziedziniec więzienia Fleet (1808)
autor: Rudolph Ackermann (?-1834)


Dzisiaj może wydawać się, że przebywanie w murach więzienia Fleet odbywało się w strasznych warunkach, niemniej Fleet było znacznie lepiej wyposażone niż wiele innych miejsc tego typu, na przykład Newgate, które zostało zbudowane na polecenie Henryka II Plantageneta (1133-1189) w 1188 roku. Jednak już za panowania Edwarda III Plantageneta (1312-1377) podjęto w 1355 roku decyzję, aby poprawić warunki życia w więzieniu. W związku z tym uruchomiono system, który miał na celu zredukować ilość zanieczyszczeń pochodzących z publicznych latryn i odpadów, co powodowało, że w pobliżu więzienia panował niewyobrażalny smród i rozpowszechniały się choroby zakaźne wśród więźniów. Pod koniec 1381 roku i powstania chłopskiego, na czele którego stał Wat Tyler (1341-1381), Fleet miało już bardzo złą reputację, natomiast przywódca powstania wraz ze swoimi ludźmi rzucił się na więzienie i splądrował zapasy żywności, jakie się w nim znajdowały, a także spalił wiele pobliskich budynków. Z kolei za panowania Henryka VIII Tudora (1491-1547) poeta Henry Howard, hrabia Surrey (ok. 1517-1547) opisał Fleet jako „obrzydliwe więzienie, którego śmiercionośne powietrze nie może poprawić stanu ludzkiego zdrowia.”

„Pamiętajcie w modlitwie
o biednych dłużnikach”

Więźniowie z Fleet proszą
przechodniów o jałmużnę. 
Wszyscy więźniowie zmuszeni byli wnosić opłaty za przebywanie we Fleet i uprzywilejowane traktowanie. Więzienni strażnicy notorycznie domagali się wysokich łapówek i nadużywali swoich stanowisk. Pierwsza wzmianka o tego rodzaju nadużyciach pojawiła się już za panowania Henryka IV Lancastera (1367-1413) i pochodziła z 1400 roku. Dla drobnych przestępców (szlachetnych i wpływowych) istniała we Fleet możliwość wyjścia za kaucją, co oznaczało informowanie więźniow, iż po wpłaceniu pewnej sumy pieniędzy mogą swobodnie przebywać w pobliżu więzienia, na przykład na nieodległych dworach. Tak więc za pieniądze można było kupić sobie nieco swobody. Niestety, jeśli chodzi o dłużników, to taka możliwość pojawiała się jedynie w nielicznych przypadkach. Sporo jest natomiast zapisów mówiących o złym traktowaniu osadzonych, a nawet tyranii ze strony strażników więziennych. Wspomniane powyżej nadużycia objawiały się przemocą fizyczną, molestowaniem seksualnym, kradzieżami osobistego mienia, jak również celowym umieszczaniem w jednej celi dwóch więźniów wrogo do siebie nastawionych. Niektórych więźniów zakuwano w łańcuchy, zaś innych nieszczęśników umieszczano w piwnicach, czyli podziemnych lochach, gdzie umierali z powodu chorób. Każdą taką śmierć oznaczano kredą na ścianie.

Wśród znanych osobistości uwięzionych we Fleet byli wspomniani już John Hooper i Henry Howard, hrabia Surrey. Inni to: biskup Stephen Gardiner (ok. 1493-1555); biskup Londynu Edmund Bonner (1500-1569), który został skazany za odmowę złożenia przysięgi supremacji królowi Edwardowi VI Tudorowi (1537-1553); William Herbert, 3. hrabia Pembroke (1601–1630), który był patronem Williama Szekspira (1564-1616) i został skazany za uwiedzenie jednej z najbardziej zaufanych pokojówek Elżbiety I Tudor; Henry Wriothesley, 3. hrabia Southampton (1573-1624), który z kolei był jednym z ulubieńców Elżbiety I Tudor, a skazany został za zawarcie małżeństwa bez zgody królowej; Ben Jonson (1572-1637), którego wysłano do Fleet, ponieważ uczestniczył w pisaniu sztuki zatytułowanej The Isle of Dogs, uznawanej za obrazoburczą; Sir Walter Raleigh (ok. 1554-1618) – został uwięziony za zdradę stanu i jedynie na krótko przeniesiono go do Fleet z Tower, aby mógł uniknąć panoszącej się w okolicy Tower zarazy; John Donne (1572-1631) – do Fleet trafił za potajemne zawarcie małżeństwa z Anną More (?); dramaturg William Wycherley (1641-1716) – uwięziony za niespłacanie długów; założyciel Pensylwanii w Stanach Zjednoczonych William Penn (1644-1718) – uwięziony za odmowę zapłacenia sztucznie zawyżonego długu swojemu zarządcy; pisarz Daniel Defoe (1660-1731) – oskarżony o niewypłacalność. Ta lista jest znacznie dłuższa, lecz nie sposób wymienić tutaj wszystkich znanych więźniów Fleet.

Poprzednie wydanie z 2008 roku
Obecnie po Fleet zostało już tylko wspomnienie. Najpierw uległo spaleniu w pożarze Londynu, który miał miejsce w 1666 roku. Potem odbudowano je na wzór poprzedniego budynku, lecz zostało zniszczone podczas Rozruchów Gordona w 1780 roku, i ponownie odbudowane. Na skutek napływających wniosków dotyczących złych warunków więziennych zdecydowano o całkowitym zamknięciu Fleet na mocy aktu prawnego wydanego przez Parlament, a było to w roku 1842 za panowania królowej Wiktorii Hanowerskiej (1819-1901). W 1844 roku budynek więzienia został sprzedany firmie Corporation of the City of London, która krótko po jego nabyciu zdecydowała się na jego rozbiórkę.

Wróćmy jednak do książki. Jest rok 1816, zaś mieszkająca w Londynie młoda księżna Isabella Di Cassilis za nic nie może poradzić sobie ze spłatą niewyobrażalnie wysokiego długu, jaki zostawił jej w spadku zmarły mąż. Z jednej strony księżna jest niesamowicie szczęśliwa, ponieważ nie musi już męczyć się w małżeństwie z mężczyzną, za którego wydano ją pod przymusem, i który zafundował jej pasmo nieszczęść, natomiast z drugiej na skutek nieodpowiedzialnego zachowania nieżyjącego małżonka musi teraz niesprawiedliwie ponosić konsekwencje jego czynów. Rodzina nie może jej pomóc, ponieważ rodzice też już nie żyją, zaś rodzeństwo jest chyba jeszcze biedniejsze niż sama księżna. Co zatem robić, żeby nie trafić do więzienia i nie przysporzyć sobie jeszcze większych kłopotów oraz nie stracić reputacji, która na chwilę obecną i tak jest już sporo nadszarpnięta? Najlepiej znaleźć bogatego mężczyznę, który będzie na tyle uprzejmy, żeby się z księżną ożenić i do tego jeszcze spłacić jej długi. W tym celu nasza dama z wyższych sfer udaje się do londyńskiego więzienia Fleet i po zapłaceniu łapówki strażnikowi wybiera sobie… męża. Trochę to nielogiczne, bo przecież we Fleet osadzeni są głównie mężczyźni, którzy sami potrzebują pomocy w spłaceniu własnych długów, ale widocznie Isabella Di Cassilis jest już tak bardzo zdesperowana, że nie ma to dla niej żadnego znaczenia.

W więzieniu nasza księżna trafia na niejakiego Marcusa Ellisa, który jest 7. hrabią Stockhaven. Kobieta jest zdecydowana go poślubić, jeśli tylko ten wyrazi na to zgodę. Jakież jest jej zdziwienie, kiedy okazuje się, że hrabia wcale nie jest jej obcy. Otóż dwanaście lat temu Isabella zostawiła go przed ołtarzem, w zamian poślubiając starego księcia Ernesta Di Cassilis, który de facto oddał życie Bogu w ramionach kochanki. Być może kobieta miała ku temu powody, lecz hrabia na chwilę obecną nie ma o tym bladego pojęcia. Marcus natomiast doskonale pamięta tamten upokarzający dzień i teraz nadarza się fantastyczna okazja ku temu, aby zemścić się na Isabelli. A co tam, niech poczuje, jak to jest, kiedy wszyscy wokół się z ciebie śmieją, a towarzystwo wytyka palcami. Wygląda też na to, że Isabella nie chce już szukać innego więźnia, z którym chciałaby wstąpić w związek małżeński. Niech już zostanie ten Marcus Ellis. Może nie będzie aż tak źle, jak sobie wyobraża. Pytanie tylko, dlaczego Marcus trafił za kratki? Cóż takiego uczynił, że zamknięto go we Fleet? Czy kiedykolwiek opuści mury więzienia? Oby nie, bo jak księżna wytłumaczy się wtedy z tego małżeństwa?

Wydawnictwo:
HARLEQUIN HISTORICAL (2006)
W końcu odbywa się ślub Marcusa i Isabelli. Nie jest to oczywiście ceremonia należna obydwojgu ze względu na ich status społeczny, ale przecież nie to jest w tym momencie najważniejsze. Oby tylko hrabia spłacił długi księżnej, a potem przyjdzie czas na szybki rozwód i cała sprawa znajdzie szczęśliwe zakończenie. Niestety, życie pisze własne scenariusze, które zazwyczaj mają niewiele wspólnego z planami aktorów grających główne role. Poza tym Isabella jest przekonana, że nikt tak naprawdę nie dowie się o tym haniebnym ślubie, a i sam Marcus nie wyjdzie przecież z więzienia, żeby mógł zdradzić ich tajemnicę w towarzystwie. O, jak bardzo się myli! Któregoś bowiem dnia małżonkowie spotykają się na tym samym przyjęciu organizowanym przez ich wspólną znajomą. Jakież jest zatem zdziwienie księżnej, kiedy tuż przed nią wyrasta nagle Marcus Ellis z ironicznym uśmiechem przyklejonym do twarzy. Jak dalej potoczy się życie tych dwojga? Czy Marcus faktycznie wykorzysta sytuację, aby zemścić się za upokorzenie, którego doznał przed laty ze strony Isabelli? Czy księżna będzie chciała rozwodu, kiedy zda sobie sprawę, że wciąż kocha hrabiego, pomimo że od ich poprzedniego spotkania minęło tak wiele czasu? Jak zareaguje londyńskie towarzystwo, kiedy dowie się, że Isabella i Marcus są małżeństwem? Czy plotki, które krążą wokół księżnej Di Cassilis nie okażą się silniejsze, aniżeli prawdziwe uczucie?

Kłopotliwy dług księżnej to typowy romans historyczny, choć nie brak w nim także wątków kryminalnych i tajemnic, które skrywane były przez lata, aby w końcu wyjść na jaw w najmniej spodziewanym momencie. W dodatku jest jeszcze ktoś, kto systematycznie donosi prasie o wydarzeniach mających miejsce w życiu księżnej Di Cassilis. Kim jest ten człowiek i dlaczego to robi? Czyżby dla pieniędzy? A może stoi za tym jakaś grubsza afera? Z kolei, jeśli chodzi o samych bohaterów, to w żadnym razie nie są oni ani cukierkowi, ani też nie epatują w nadmiarze swoją przesłodzoną miłością. To zwyczajni ludzie, którzy różnią się od reszty jedynie tym, że pochodzą z wyższych sfer, i choć powinni zachowywać się, jak przystało na ich szlacheckie pochodzenie, raczej tego nie robią. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, to wówczas są w stanie wywołać nawet skandal, nie bacząc na opinię towarzystwa.

Trzeba pamiętać, że Nicola Cornick specjalizuje się w pisaniu romansów historycznych, więc sięgając po jej książkę nie należy spodziewać się powieści historycznej wysokich lotów. Twórczość Autorki skupia się na opowieściach lekkich, łatwych i przyjemnych, lecz z drugiej strony dostarcza informacji o nietypowych miejscach, które dziś są tylko wspomnieniem, czego przykładem jest nieistniejące już londyńskie więzienie Fleet. Klimat początku XIX wieku jest doskonale oddany i co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Oczywiście zrozumiałe jest, że tego typu książki kojarzą się czytelnikowi jednoznacznie, w czym nie pomagają ani okładki, ani też nazwa Wydawnictwa. Myślę jednak, że dla relaksu można czasami sięgnąć po typowy romans, w którym bohaterowie będą zupełnie oderwani od naszej epoki, a w dodatku gdzieś w tle czytelnik będzie mógł także „usłyszeć” szelest krynolin.  












1 komentarz:

  1. Masz rację. Ta książka to czysty relaks inspirowany epoką, ale nie oddający jej realiów. Sama uwielbiam romanse historyczne za klimat i lekkość :)

    OdpowiedzUsuń