Wydawnictwo:
HARLEQUIN ENTERPRISES
Warszawa
2004, 2008
Tytuł
oryginału: Wayward Widow
Przekład:
Krystyna Klejn
Najbardziej
znaną pisarką klasyczną, która tworzyła w okresie angielskiej Regencji jest
oczywiście Jane Austen (1775-1817). Jej książki przetrwały do dziś i wciąż można
nabyć kolejne ich wznowienia. Oceniając twórczość Jane Austen nie wypada
powiedzieć o niej źle, choć współczesnemu – szczególnie młodemu – czytelnikowi
mogą wydawać się nudne i bez jakiegokolwiek wyrazu. Pomimo że wszystkie
powieści Jane Austen wspominam bardzo dobrze i wiele z nich wyniosłam, to
jednak pamiętam, że kiedy czytałam Sandition bardziej podobała mi się
część napisana przez Marie Dobbs (1924-2015). Możliwe, że stało się tak
dlatego, że Jane Austen robiąc plan powieści była już bardzo chora i niedługo
zmarła. W związku z tym nie miała na tyle dużo sił i energii, aby należycie
zająć się książką. Ważne, żeby pamiętać, iż nie można literatury tworzonej w
ubiegłych epokach stawiać na równi z tą, którą mamy dzisiaj. Trzeba jednak
przyznać, że powieści Jane Austen wiernie oddają realia epoki Regencji,
ponieważ Autorka tą epoką po prostu żyła. Czy zatem współczesny pisarz również
jest w stanie wiarygodnie przedstawić tamtą rzeczywistość? Przyznam, że to
pytanie zadaję sobie za każdym razem, kiedy sięgam po książkę współczesnego
autora z fabułą osadzoną albo w epoce Regencji, albo wiktoriańskiej. Co
ciekawe, nie mam natomiast problemu, jeśli chodzi o beletrystykę historyczną,
której fabuła dotyka innych epok.
Jedną
ze współczesnych brytyjskich autorek specjalizujących się w pisaniu powieści,
których akcja rozgrywa się w epoce Regencji jest Nicola Cornick. Moim zdaniem
jej książki błędnie klasyfikowane są jako mało ambitne romanse tożsame z tymi,
które w latach 90. XX wieku cieszyły się ogromną popularnością i można je było
bez problemu nabyć w każdym kiosku z prasą. W postrzeganiu powieści Nicoli
Cornick na pewno nie pomagają okładki, które jednoznacznie sugerują, że mamy do
czynienia z tanim romansem, z którego nie wyniesiemy niczego wartościowego. Dlaczego
więc tego samego nie powiemy o twórczości Jane Austen, skoro Nicola Cornick
próbuje w pewnym stopniu naśladować mistrzynię? Trzeba jednak przyznać, że
powieści Nicoli Cornick są znacznie bardziej śmiałe, niż odważyłaby się napisać
Jane Austen. Mam tutaj na myśli stronę erotyczną fabuły. Natomiast jeśli chodzi
o sam klimat epoki, to jestem skłonna stwierdzić, że Autorka w tej kwestii radzi
sobie całkiem dobrze.
Poranna suknia dla damy z epoki Regencji (1819) |
O
czym zatem jest Skandalistka? Otóż, tytułowa skandalistka to nikt inny,
jak tylko lady Juliana Myfleet. To bardzo rozrywkowa wdówka, którą zna cały
Londyn. Niestety, dwudziestodziewięciolatka uchodzi za kobietę pozbawioną jakichkolwiek
zasad moralnych. Nie dość, że w towarzystwie pojawia się bez przyzwoitki, to
jeszcze robi takie rzeczy, od których wręcz głowa boli! Juliana Myfleet zadaje
się z tą częścią społeczeństwa, o której dziś mówimy „margines społeczny”. Jest
to najgorszy element, jaki można sobie wyobrazić. Z jednej strony mamy Emmę
Wren, która powszechnie znana jest z urządzania przyjęć wyjątkowo szalonych i
ekscentrycznych, które nie są wolne od seksualnych orgii, natomiast z drugiej
stoją mężczyźni, o których w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że są
dżentelmenami.
Kiedy
Juliana miała czternaście lat, a było to w roku 1802, i mieszkała jeszcze w
domu swojego ojca – markiza Tallanta – poznała piętnastoletniego chłopca, który
nie wydawał jej się nikim interesującym. Nie miała jednak innego wyjścia, więc
spotykała się z nim, żeby zabić nudę, która wciąż zatruwała jej młode życie. Markiz
Tallant bezustannie powtarzał bowiem, że Juliana nie jest jego biologicznym
dzieckiem i zapewne któregoś dnia jego córka skończy tak samo, jak niegdyś jej rozwiązła
matka. Otóż, trzeba wiedzieć, że kiedy Juliana miała zaledwie cztery lata, jej
rodzicielka uciekła z kochankiem w nieznane. Taką samą przyszłość markiz
przepowiadał również swojej córce. Co ciekawe, nigdy nie myślał w ten sposób o
starszym bracie Juliany. Joss od dnia swoich narodzin był oczkiem w głowie ojca.
Chłopcem,
z którym nastoletnia Juliana spotykała się, żeby zabić nudę, był Martin
Davencourt. W chwili, gdy poznał Julianę Tallant spędzał wakacje w majątku Ashby
Hall u swego wuja. Martin nie wykazywał praktycznie żadnych cech, które mogłyby
zaimponować Julianie. Bo czy beztroską i żądną zabawy dziewczynę może oczarować
ktoś, kto bez przerwy siedzi w książkach? Niemniej, obydwoje coś sobie
przyrzekają. Muszą jedynie upłynąć lata, a oni muszą stać się dorośli i muszą
także zaistnieć pewne okoliczności. Czy tak się stanie? Czas pokaże. Zresztą,
kto powiedział, że tych dwoje kiedykolwiek jeszcze się spotka. Może okazać się,
że ich życiowe drogi nigdy już się nie przetną. Przecież każde z nich może
ułożyć sobie życie według własnego uznania i zapomnieć, że kiedykolwiek miała
miejsce jakaś tam przysięga.
Wydawnictwo: HARLEQUIN (2003) |
I
tak oto przenosimy się do 1818 roku i ponownie spotykamy niesforną Julianę,
lecz tym razem już nie Tallant, lecz Myfleet. Kobieta zdążyła już dwa razy wyjść
za mąż i owdowieć. Jak już wspomniałam wyżej, Juliana jako dorosła kobieta nie
cieszy się dobrą reputacją. Oprócz brania udziału w szalonych przyjęciach,
gdzie jej osoba zazwyczaj znajduje się w samym centrum wydarzeń, młoda kobieta
uprawia także hazard i bezlitośnie ogrywa wszystkie damy z towarzystwa. Czasami
popada również w długi. Ale od czego ma się starszego brata, prawda? Wygląda na
to, że markiz Tallant już dawno przewidział, co stanie się z jego córką. Tylko
czy zachowanie lady Juliany Myfleet nie jest czasem jedynie grą pozorów? Może
kobieta w ten sposób pragnie zwrócić na siebie uwagę? Może tak naprawdę cierpi
z jakiegoś powodu i chce, aby ktoś jej pomógł? Być może jej ekstrawagancja to
zwyczajne wołanie o pomoc?
W
swojej powieści Nicola Cornick stawia naprzeciwko siebie dwa światy, a
właściwie dwie różne osobowości. Z jednej strony jest lady Juliana Myfleet,
która robi wszystko, aby tylko w Londynie było o niej głośno, natomiast z
drugiej mamy Martina Davencourta, który jest mężczyzną niezwykle poważnym, odpowiedzialnym,
mającym pod opieką młodsze rodzeństwo i stale myślącym o karierze politycznej.
Czy zatem londyńska skandalistka może być dla niego dobrą partią? Czy taka żona
nie przyniesie przypadkiem wstydu politykowi, którego życie osobiste powinno
być bez skazy? Jak poradzić sobie ze zbuntowaną kobietą, która nie zwraca
najmniejszej uwagi na obowiązujące konwenanse i robi wszystko, aby je łamać?
Czy miłość wystarczy? Może potrzeba czegoś znacznie więcej, aby Juliana
wreszcie zrozumiała, że tak nie da się żyć na dłuższą metę? Czy spokojny i
zrównoważony lord Martin Davencourt jest w stanie zmienić Julianę i sprowadzić
ją na dobrą drogę?
Skandalistka
to powieść o dojrzewaniu kobiety do podejmowania poważnych decyzji. Jest to też
historia o dziewczynie z wielkimi marzeniami, która żyjąc w konkretnej epoce
nie może być szczęśliwa tylko dlatego, że zmuszona jest przestrzegać zasad
panujących w społeczeństwie. Każde wychylenie się poza obowiązujące normy
traktowane jest niczym moralne przestępstwo. Jest to także powieść o kobiecie
zbuntowanej, która poprzez swoje skandaliczne – jak na tamte czasy – postępowanie
próbuje coś zmienić w swoim życiu, a szczególnie z całych sił pragnie wreszcie stać się
wolną. Nie chce, aby krępowały ją jakiekolwiek więzy społeczne. Znaczącą rolę
odgrywa tutaj oczywiście miłość. Nie chodzi jedynie o uczucie pojawiające się w
końcu pomiędzy głównymi bohaterami, ale przede wszystkim o miłość z
przeszłości. Zanim rozpocznie się kolejny etap życia u boku kogoś nowego, najpierw
należałoby zamknąć za sobą pewne rozdziały.
Jeśli
ktoś z czytelników zdecyduje się sięgnąć po Skandalistkę, to w żadnym
razie nie powinien spodziewać się literatury ambitnej. Jest to książka, którą
czyta się tylko po to, aby odpocząć od innych, trudniejszych lektur. Dla mnie
książka nie jest zła. Zawiera w sobie wszystkie te cechy, które powinna mieć
powieść osadzona w epoce angielskiej Regencji. Tło historyczne jest dość
klarownie wyeksponowane, a co za tym idzie czytelnik wyraźnie czuje klimat
epoki. Książkę czyta się naprawdę przyjemnie. Autorka wprowadziła również lekki
wątek kryminalny, który wiele wyjaśnia, jeśli chodzi o losy bohaterów. Widać
też, że Nicoli Cornick nie brakuje poczucia humoru. Na kartach powieści żyją
bowiem postacie, które dokładnie to odzwierciedlają.
Wywiad z Nicolą Cornick można przeczytać tutaj.
Lektury lżejsze pomagają się zrelaksować, a ta książka właśnie na taką wygląda. Z chęcią po nią sięgnę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń