wtorek, 10 lutego 2015

Greg Archer – “Grace Revealed: a memoir”













Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Autora. Dziękuję!




Wydawnictwo: NORLIGHTPRESS
Bedford (USA) 2015



Kiedy 17 września 1939 roku Adolf Hitler (1889-1945) i Józef Stalin (1878-1953) uścisnęli sobie dłonie nad Polską, wówczas bardzo szybko rozpoczęły się masowe deportacje Polaków na Syberię, które w konsekwencji stały się jednym z zasadniczych narzędzi okupacyjnej polityki sowieckiej. Polityka ta miała na celu dokonanie czystek etnicznych oraz zagładę polskich elit politycznych, gospodarczych i intelektualnych. Identyczne cele przyświecały III Rzeszy, która w tamtym okresie była przecież oddanym sojusznikiem Związku Radzieckiego. Tak więc w nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku rozpoczęła się pierwsza masowa deportacja Polaków zamieszkujących ziemie, które po 17 września 1939 roku zostały zaanektowane przez Związek Sowiecki. Deportacja dotyczyła w głównej mierze polskich oficerów, służby leśnej, a także ludności cywilnej. Polacy wysiedleni w tym okresie byli wysyłani do Kraju Krasnojarskiego, do Komi, jak również osiedlano ich w takich obwodach, jak irkucki, archangielski i swierdłowski.

Kolejna fala deportacji miała miejsce dwa miesiące później. Było to w kwietniu 1940 roku. Objęła ona wówczas przedstawicieli polskich elit (urzędników, sędziów, nauczycieli) oraz członków rodzin, które zostały deportowane w lutym 1940 roku. Były to rodziny polskich oficerów, którzy bestialsko zostali zamordowani w Katyniu wiosną 1940 roku. Tym razem głównym miejscem zesłania okazał się Kazachstan. Z kolei w czerwcu 1940 roku wywózki na Syberię objęły przede wszystkim Polaków ze środkowej i zachodniej Polski, którzy po wybuchu wojny szukali schronienia na Kresach przed nazistami. Wśród tych osób byli też Polacy pochodzenia żydowskiego. Trafiali oni głównie do obwodu archangielskiego oraz do Autonomicznej Republiki Komi, a także na tereny na wschód od Uralu.

W maju 1941 roku władze Związku Sowieckiego zdecydowały, że należy podjąć dalsze „oczyszczanie” wschodnich ziem Rzeczypospolitej, dlatego też 22 maja 1941 roku rozpoczęła się następna masowa deportacja, natomiast miesiąc później wysiedlano obywateli państw nadbałtyckich, które rok wcześniej zostały wcielone do Związku Sowieckiego. Wśród tych ludzi byli także Polacy. W nocy z 19 na 20 czerwca 1941 roku (na dwie doby przed atakiem nazistów na Sowietów) rozpoczęła się masowa wywózka Polaków osiedlonych na terenach tak zwanej Zachodniej Białorusi. Niemniej, nie przeprowadzono jej do końca z powodu wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej. Tak więc część transportów utknęła w dniu 22 czerwca 1941 roku i nie dotarła na miejsce swojego przeznaczenia.


Rysunek przedstawia sowieckich żołnierzy zabierających Polaków do syberyjskich
obozów pracy.
Autor nieznany
Źródło: The Sikorski Polish Club, Glasgow, Scotland


Przez niemalże dwa lata tak zwanej pierwszej sowieckiej okupacji, czyli w latach 1939-1941, na Syberię zostało zesłanych kilkakrotnie więcej Polaków, aniżeli przez prawie dwieście lat rosyjskiej dominacji nad Polską przed 1917 rokiem. W latach 1939-1941 w głąb Syberii zsyłani byli polscy obywatele bez względu na ich narodowość. Zdecydowaną większość, bo osiemdziesiąt procent stanowili Polacy. Byli też Ukraińcy, Żydzi, Białorusini oraz Litwini, posiadający polskie obywatelstwo. Śmiertelność wśród zesłańców była w tym okresie o wiele większa niż za carskiej Rosji. Mówi się, że sięgała ona nawet dwudziestu pięciu procent deportowanych osób. Dramatyczna i niezwykle męcząca droga deportowanych zaczynała się już w chwili, gdy NKWD nachodziło ich domy, a sowieccy żołnierze dawali tym ludziom kilkanaście minut na spakowanie swojego dobytku. Potem rozpoczynał się trwający kilkadziesiąt dni transport na Syberię. Ludzie niczym śledzie w słoiku tłoczyli się w bydlęcych wagonach przy mrozie, który sięgał pięćdziesięciu stopni Celsjusza. Często miejscem ich przeznaczenia był zaśnieżony step bądź tajga, a śmiertelność rosła z powodu morderczej pracy w kopalniach złota, niklu, węgla czy uranu. Nie należy też zapominać o katorżniczej pracy przy wycince lasów.

Tyle o historii. Teraz skupmy się na samej książce. Grace Revealed: a memoir to niezwykle przejmująca literatura faktu, w której Autor próbuje rozprawić się z traumatyczną przeszłością swojej rodziny. Dziadkowie Grega Archera – Jadwiga i Jacenty Migutowie – znaleźli się w pierwszej grupie wysiedleńców. Koszmar ich rodziny rozpoczął się 10 lutego 1940 roku. Sowieci dali im jedynie trzydzieści minut na to, aby mogli spakować najpotrzebniejsze rzeczy, a potem pozostała już tylko dramatyczna podróż w nieznane naznaczona bólem, cierpieniem i przede wszystkim niewyobrażalnym lękiem o siebie i o najbliższych. Zapchano ich do bydlęcych wagonów, gdzie na pryczach czy walizkach trzeba było leżeć lub siedzieć bez zmiany ubrania nawet przez kilka dni. Z kolei dzieci pozbawione świeżego powietrza, ruchu i należytego pożywienia zaczynały poważnie chorować. Zestresowani i zmęczeni ludzie wytwarzali wokół siebie atmosferę nie do zniesienia, natomiast żołnierze NKWD stali tuż obok, wygrażając bronią i ordynarnie ubliżając.


Rysunek przedstawia warunki w barakach w jednym z sowieckich obozów
pracy gdzieś na północy. 
Source: The Sikorski Polish Club, Glasgow, Scotland 


Grace Revealed: a memoir to także swego rodzaju pomnik, który Autor wystawił rodzinie, aby upamiętnić tamte tragiczne wydarzenia. Niektórzy twierdzą, że traumatyczne rodzinne przeżycia nawet sprzed kilkudziesięciu lat mogą poważnie odbić się na kolejnych pokoleniach, które nie miały z owymi wydarzeniami nic wspólnego. Ta książka jest tego doskonałym przykładem. Wynika z niej bowiem, że problem deportacji bliskich w głąb Syberii tkwił w psychice Autora od bardzo dawna. W końcu nadszedł odpowiedni moment, poprzedzony „znakami”, aby wreszcie te uczucia ujrzały światło dzienne w postaci książki. Praktycznie każde słowo, każde zdanie stanowi głęboką więź emocjonalną Autora z bliskimi, szczególnie z babcią Jadwigą, która okazała się być naprawdę odważną kobietą. W obliczu ogromnego zagrożenia życia nie tylko swojego, ale też jej męża i dzieci, nie poddała się, lecz bohatersko stawiała czoła okrutnej rzeczywistości, do końca zachowując własną godność.

W 2012 roku Greg Archer odwiedził Polskę i udał się do miejsca, gdzie tak naprawdę wszystko się zaczęło. Była to podkarpacka wieś Łąka koło Rzeszowa. To właśnie tam w kościele pod wezwaniem świętego Onufrego poznali się dziadkowie Grega Archera. Byli wówczas dziećmi i musiało minąć jeszcze wiele lat, aby ta znajomość przerodziła się w coś poważniejszego. Dziadek Autora – Jacenty Migut – pochodził z sąsiedniej wsi – Łukawiec. Niemniej, przysięgę małżeńską złożyli w kościele, w którym się poznali. Potem urodził im się syn Ted, a następnie kolejne dzieci: Mary, Janina, Joe, Stanley, John i Bronia. Po jakimś czasie Migutowie przenieśli się do wsi Liczkowce niedaleko Tarnopola (dzisiejsza Ukraina). Było to dość ryzykowne, ponieważ wówczas te tereny, choć należały do Polski, to jednak znajdowały się zbyt blisko granicy ze Związkiem Sowieckim. Żyło im się tam naprawdę dobrze. To wybuch wojny i w konsekwencji masowe deportacje w głąb Syberii sprawiły, że rodzina przeżyła koszmar, zanim znów mogła spokojnie żyć, lecz już w innym miejscu. Ale zanim to się stało trzeba było w jakiś sposób pogodzić się z utratą bliskich.

Książka Grega Archera jest z jednej strony swoistym dokumentem ukazującym dramat tamtych czasów, natomiast z drugiej strony to hołd złożony przez Autora swojej rodzinie. Czytając tę książkę czytelnik zadaje sobie szereg trudnych pytań. Dlaczego tak się stało? Z jakiego powodu ci niewinni ludzie musieli tak bardzo cierpieć? Czy wojna była nieunikniona? Co kierowało okupantami, że zgotowali tak okrutny los setkom tysięcy ludzi? To są pytania, na które chyba nie znajdziemy właściwej odpowiedzi. Owszem, historycy mają swoje zdanie na ten temat, ale tutaj bardziej chodzi o takie zwykłe ludzkie wytłumaczenie faktów, których raczej zrozumieć się nie da.

Kościół pod wezwaniem św. Onufrego we wsi Łąka koło Rzeszowa. 
To tutaj dziadkowie Autora spotkali się po raz pierwszy.
fot. Czczysuav Peplynsky


Greg Archer w swojej książce pokazuje, jak gdyby dwa oblicza dramatu wojny i masowych deportacji. Z jednej strony są to zacytowane autentyczne wspomnienia tych, którzy przeżyli, natomiast z drugiej Autor odkrywa przed czytelnikiem swoje własne emocje, dzięki czemu jest on w stanie lepiej poznać samego Grega Archera, który ukazuje tajniki nie tylko swojej pracy zawodowej, ale też po trosze również prywatnego życia. Niekiedy Autor czyni to w sposób niezwykle humorystyczny, na przykład opowiadając o swoim pobycie w Polsce i usilnych próbach porozumiewania się z Polakami, których spotykał na swojej drodze. Oczywiście wszystko to kręci się wokół stalinowskiej zbrodni sprzed lat. Czytając tę książkę możemy także wzbogacić swoją wiedzę historyczną odnośnie polityki Józefa Stalina i jego współpracowników. Całość urozmaicają rysunki i fotografie.

Mam wielką nadzieję, że któregoś dnia Grace Revealed: a memoir zostanie przetłumaczona na język polski, ponieważ tego typu książki wciąż są potrzebne i powinny docierać do każdego kraju na świecie. To nic, że czasy się zmieniły. To nic, że niektórym wojna wydaje się czymś abstrakcyjnym i nierealnym. To nic, że dzisiejsze konflikty zbrojne wyglądają zgoła inaczej niż kiedyś. Każdemu pokoleniu potrzebna jest pamięć o ludziach, którym zabrano wszystko, co najcenniejsze. Lecz mimo to ludzie ci nigdy nie stracili własnej godności. Tego bowiem żaden okupant odebrać im nie mógł i nie potrafił.

Dzisiaj mija 75 lat od tamtych tragicznych wydarzeń. Pamiętajmy zatem o tych którzy przeżyli i o tych, którym nie dane było doczekać końca wojny i ułożyć sobie życia na nowo w innym, bezpiecznym miejscu.


Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o masowych deportacjach, kliknij tutaj.
Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o książce, kliknij tutaj.
Jeśli chcesz kupić książkę, kliknij tutaj.
Jeśli chcesz przeczytać tę recenzję po angielsku, kliknij tutaj.
If you want to read this review in English, please click here.










12 komentarzy:

  1. Mam podobną nadzieję do Twojej, że kiedyś będzie ta książka przetłumaczona na język polski.
    To ważna książka i ważny głos.
    Świadomość historii, często tej przez lata przemilczanej, jest niezwykle ważna.

    Może chciałabyś umieścić swoją recenzję także na blogu Kresy zaklęte w książkach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że mam takie nieskromne marzenie, aby tę książkę przełożyć na polski, ale wiem, że nie jest to takie proste, bo wszystko zależy od wydawcy, który ewentualnie zakupi do niej prawa. A ten wydawca w ogóle może nie wiedzieć o moim istnieniu. A jeśli chodzi o umieszczenie recenzji na "Kresowym" blogu, to jak najbardziej to zrobię, tylko odczekam kilka dni, ok?

      Usuń
    2. Oczywiście, umieść w terminie, który Ci odpowiada. Najważniejsze, że jeszcze więcej osób dowie się o tej książce, a może ktoś pokusi się o przeczytanie w oryginale?

      Usuń
    3. Najpóźniej w przyszłym tygodniu opublikuję na blogu. Może faktycznie ktoś przeczyta w oryginale. :-)

      Usuń
  2. To musi być bardzo osobista i trudna lektura, stąd bardzo się cieszę, że mogłam o niej u Ciebie przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. To jest bardzo osobista książka. Ja ze swej strony bardzo się cieszę, że Autor mi zaufał i powierzył mi jej interpretację. Dla mnie to jest niesamowite wyróżnienie. Mam nadzieję, że polscy czytelnicy będą mogli ją przeczytać w przekładzie.

      Usuń
  3. Dziękuję za prezentację tej ciekawej książki. Miejmy nadzieję, że znajdzie się wydawca w Polsce. Rzeszów to moje miasto, ale nigdy nie byłam we wsi Łąka. Po imionach, które dawali swoim dzieciom dziadkowie autora, domyślam się, że niektóre urodziły się na Syberii, a niektóre już na amerykańskiej ziemi? Jak długo Migutowie żyli na Syberii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko, żadne z dzieci nie urodziło się ani na Syberii, ani w Stanach. Wszystkie przyszły na świat w Polsce. Autor podaje imiona, które funkcjonują w USA, ponieważ rodzina w końcu tam trafiła. A na Syberii byli do chwili ogłoszenia amnestii w 1941 roku. A potem też wcale nie było lepiej, choć może się wydawać, że odzyskali wolność. Tragedia goniła tragedię. Miejmy nadzieję, że już niedługo książka będzie w polskim przekładzie. Jestem pewna, że znajdzie wielu czytelników.

      Usuń
  4. Ja również mam nadzieję, że książka ta zostanie przetłumaczona na język polski i będę miała ją możliwość przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie podsunęłabym jakiemuś wydawcy pomysł na zakup praw do tej książki. Są wydawnictwa, które specjalizują się w publikacji literatury faktu, więc sądzę, że byliby nią zainteresowani. W dodatku problem dotyczy Polski, więc to, jak gdyby obowiązek wydać ją też u nas.

      Usuń
  5. Bardzo dobrze, że ta książka została wydana w USA i że te tragiczne lata znalazły odzwierciedlenie w tak osobistej książce. Widziałam, że na goodreads.com książka zyskała bardzo dobre opinie. Może jednak będzie wydana w Polsce. Oby!
    Na blogu kresowym możesz zaplanować publikację w marcu, nie ma pośpiechu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też widziałam, że książka ma wysokie oceny, ale w pełni na nie zasługuje. Jest niesamowicie poruszająca. I też mam nadzieję, że trafi kiedyś do Polski. A co do publikacji recenzji, to zapiszę ją w wersji roboczej i same zdecydujecie, kiedy ją opublikować, bo nie wiem, jak tam macie zaplanowane teksty, a nie chciałabym dublować. :-)

      Usuń