Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Autorki. Dziękuję!
Wydawnictwo:
NASZA KSIĘGARNIA
Warszawa
2014
Zanim
powstało i rozwinęło się prawdziwe rosyjskie malarstwo krajobrazowe utrwalające
realistyczną wizję przyrody rodzimej, dziwnym zrządzeniem losu sztuka rosyjska
otrzymała wielkiego malarza marynistę o nazwisku Iwan Ajwazowski. Artysta
pochodził z rodziny ormiańskiej mieszkającej na Krymie. Był uczniem Maksyma
Worobjewa (1787-1855). Malarz od samego początku swojej artystycznej kariery
poświęcił się morskiemu pejzażowi, natomiast specjalizując się w tym temacie,
odegrał ogromną rolę w rozwoju rosyjskiego malarstwa. Iwan Ajwazowski w ciągu
swojej długiej działalności stworzył mnóstwo obrazów, łącząc w nich tradycje
klasycznego układu kompozycji krajobrazowych z realistyczną wiernością detali.
W obrazach tych żywiołowymi pierwiastkami zawsze i wszędzie są woda, powietrze
oraz światło.
Romantyczne
nastroje obrazów Iwana Ajwazowskiego spowodowane są przede wszystkim coraz
nowym zestawieniem światła dziennego bądź księżycowego oświetlenia, jak również
grą morskich wód, które czasami spokojnie przelewają się w bezkresną dal albo
znów rozszalałych łódek, okrętów i rozbitków znajdujących się pośród grożących
ze wszystkich stron olbrzymich fal. Incydentalnie malarz wiąże z morzem jego
brzegi, portowe miasta Krymu czy też sewastopolski wojenny port, bądź też
przedstawia bitwy morskie, tym samym sławiąc zwycięstwa rosyjskiej floty
morskiej. Wśród dzieł Iwana Ajwazowskiego nie brak również kompozycji
dotyczących tematów biblijnych. Z kolei najsilniejsze efekty malarz osiąga w
kontrastowo skomponowanych obrazach, na których widać walkę światła z
ciemnością, co stanowi zasadniczy ich motyw.
Iwan Ajwazowski (1817-1900) Portret powstał w 1841 roku. Autor: Alexey Tyranov (1808-1859) |
Najsłynniejszym obrazem Iwana Ajwazowskiego jest Dziewiąta fala, czyli
bezbrzeżne pieniące się i wzburzone morze oraz niebo pokryte chmurami, spoza których
przeświecają słoneczne promienie, natomiast na pierwszym planie znajduje się
grupa rozbitków na miotanym falami, odłamanym i rozbitym maszcie. Grupa
rozbitków wydaje się być niezwykle mała na tle ogromnej fali i góry wody, która
w każdej chwili może ją zalać.
Pomimo
licznych podróży Iwanowi Ajwazowskiemu najlepiej pracowało się w rodzinnej
Teodozji, gdzie zbudował nawet dom tuż nad brzegiem morza, mając tam najlepsze
warunki, aby tworzyć. Oprócz swojej pracy artystycznej malarz poświęcał się
także działalności społecznej. Otworzył bowiem Szkołę Artystyczną i Galerię
Sztuki. Wykreował swój własny niepowtarzalny styl. Nigdy nie robił szkiców z
natury, a jednak jego dzieła tchną autentyzmem; jego burze i morskie poranki
pozwalają odczuć ogromną i głęboką wrażliwość oraz spostrzegawczość samego
artysty.
W
latach 50. XIX wieku artysta malował obrazy przepełnione romantyzmem oraz walką
jednostki z niezmierzoną i nieujarzmioną naturą. Z kolei lata 70-te przyniosły
mu krytykę między innymi ze strony Fiodora Dostojewskiego (1821-1881), który
Iwana Ajwazowskiego porównał do francuskiego pisarza – Aleksandra Dumas
(1802-1870), twierdząc, że „prace obu panów robione są dla zwykłego efektu,
ponieważ nie odtwarzają zwykłych rzeczy, oni pogardzają zwykłymi rzeczami.”
W tym samym okresie malarz zaczął interesować się realizmem, co uwidoczniło się
w jego pracach. Nawiązał też relacje z pieriedwiżnikami,
czyli Towarzystwem Wystaw Objazdowych, którzy promowali sztukę narodową
prezentującą problemy społeczne, ubóstwo, zacofanie i prześladowania.
Podczas wojny rosyjsko-tureckiej w latach 1877-1878 Iwan
Ajwazowski malował obrazy, które były z nią związane. Z kolei w latach 80. XIX
wieku, gdy w europejskiej modzie był neoromantyzm, artysta namalował cykl
obrazów o Krzysztofie Kolumbie (1451-1506), tym samym powracając do
romantycznych marin. Obrazy te ukazują żywioł wody i ogromną siłę. O Morzu
Czarnym (1881) Iwan Krmskoj (1837-1887), który
prywatnie nie darzył Ajwazowskiego sympatią, powiedział: „Na tym obrazie nie
ma nic oprócz nieba i wody, ale woda ta jest bezkresnym oceanem, niewzburzonym,
lecz kołyszącym się, groźnym, nieskończonym, a niebo, jeśli to jest możliwe
jest jeszcze bardziej nieograniczone. To jest jeden z największych obrazów,
jakie widziałem w życiu.”
Dziewiąta fala (1850) Autor: Iwan Ajwazowski |
Iwan
Ajwazowski to jeden z bohaterów drugiego tomu trylogii Doroty Ponińskiej.
Oprócz malarza na kartach powieści czytelnik spotyka także inne postacie
historyczne, jednak to właśnie Iwan Ajwazowski odgrywa tutaj znaczącą rolę.
Pozostali są umieszczeni, jak gdyby w tle. W Marii tak naprawdę nie
wiadomo którą z pierwszoplanowych postaci można uznać za głównego bohatera.
Logicznym wydawałoby się, aby była to tytułowa Maria. Ale czy na pewno? Jest
przecież jeszcze Emilia, której losy – jak się okazuje – wcale nie zakończyły
się w poprzednim tomie. Jest także jej przyjaciółka, Nadire, która wie i
rozumie więcej niż mogłoby się wydawać. I jest również wspomniany już Iwan
Ajwazowski.
Tym
razem Dorota Ponińska ponownie zabiera nas w podróż do Turcji, ale mimo to
większość akcji rozgrywa się na Krymie w Teodozji, gdzie po rozmaitych
życiowych niepowodzeniach i tragediach trafiła ostatecznie Emilia. To właśnie w
tym miejscu u boku Iwana Ajwazowskiego kobieta ułożyła sobie życie. Proszę
jednak nie utożsamiać tych relacji z romansem, ponieważ związek Emilii z Iwanem
funkcjonuje na zupełnie innych zasadach. Czytelnik będzie też mógł odwiedzić
Petersburg i Paryż, aż w końcu trafi do Wilna.
Należałoby
chyba w tym miejscu skupić się na tytułowej bohaterce. Kim jest Maria? Otóż
Maria jest córką Emilii. Od wydarzeń opowiedzianych w tomie pierwszym minęło
już trochę czasu. Córka Emilii jest młodą dziewczyną, która stoi u progu
dorosłości. Dziewczyna nie zna innego życia, jak tylko to w Teodozji w
otoczeniu Tatarów i oczywiście wujka Iwana, który ma niemały wpływ na jej karierę zawodową. Pewnego dnia Ajwazowski stwierdził,
że potrzebne mu jest miejsce, gdzie będzie mógł spotykać się ze swoimi
przyjaciółmi bez narażania się żonie, która jakoś nie bardzo przepada za
towarzystwem nawiedzającym dom malarza. Ponieważ sytuacja polityczna w Rosji nie
jest ciekawa, więc wielu chce o niej dyskutować. Tworzą się, jak gdyby dwa fundamentalne
obozy. Jeden to zagorzali zwolennicy cara, zaś w drugim znajdują się jego
przeciwnicy, którzy wciąż pragną śmierci władcy. Są też tacy, którym tak
naprawdę wszystko to, co dzieje się wokół jest obojętne.
Kaukaz (1863) Autor: Iwan Ajwazowski |
I
tak oto powstał pensjonat, którego zarządzanie malarz oddał w ręce Emilii. Nie
pytajcie mnie, jak to się stało, że Emilia znalazła się w Teodozji, bo tego nie
zamierzam zdradzać. Na tę sytuację złożyło się szereg rozmaitych wydarzeń, o
których Autorka nie omieszka czytelnikowi opowiedzieć. Narracja prowadzona jest dwutorowo. Z jednej strony mamy Marię, która opowiada nam o sobie i swoim życiu, zaś z drugiej narrator trzecioosobowy relacjonuje nam fakty dotyczące Emilii. Jeśli chodzi o tło historyczne, to
oczywiście są nim wojna krymska (1853-1856), a także działania rewolucjonistów,
które w efekcie doprowadziły do zabójstwa cara Aleksandra II w dniu 13 marca
1881 roku.
Maria
to powieść napisana w identycznym klimacie, jak Emilia. Niektóre wątki,
które Autorka rozpoczęła w tomie pierwszym, tutaj znajdują swój finał, jak na
przykład wątek brytyjski. Podczas lektury czytelnik znowu ma okazję przenieść
się do magicznego świata baśni, w którym żyją postacie znane nam z historii. Na
kartach książki spotykamy również bohaterów stricte fikcyjnych. Przyznam, że
zawsze podobało mi się tego rodzaju połączenie czystej fikcji z prawdą. Moim
zdaniem wielką sztuką jest napisać historię, gdzie w losy autentycznych postaci
wplecione są wydarzenia z życia fikcyjnych bohaterów. Dorocie Ponińskiej wyszło
to doskonale.
Bryg „Mercury” atakowany przez dwa tureckie okręty (1892) Autor: Iwan Ajwazowski |
Trzeba
też dodać, że bohaterowie Marii doświadczają rozmaitych emocji. W tym
przypadku ta kwestia jest chyba znacznie bardziej rozbudowana niż w Emilii.
Dorastająca Maria przeżywa szereg sytuacji, które ostatecznie ukształtują jej
osobowość. Dziewczyna, podobnie jak jej matka, poszukuje szczęścia, lecz swoje
uczucia lokuje nie tam, gdzie powinna. To samo należałoby powiedzieć o Emilii.
Samotność czasami sprawia, że człowiek podejmuje działania, które tak naprawdę
tylko mu szkodzą, a wręcz doprowadzają do tragedii. Niekiedy musi upłynąć wiele
lat, aby można było stwierdzić, że wreszcie jesteśmy szczęśliwi. Życie potrafi
nas naprawdę zaskoczyć, co dokładnie widać w tej powieści. Z jednej strony
jesteśmy pogodzeni z sytuacją i wydaje nam się, że już nic się nie zmieni, lecz
z drugiej życie i tak pisze swój własny scenariusz. Prócz tego bohaterowie
podejmują decyzje, które tylko z pozoru mogą wydawać się dobre. W rezultacie
mogą one oddziaływać negatywnie na życie tych, którzy są ważni i których się
kocha.
Chciałabym
na koniec zwrócić uwagę na kunszt pisarski Doroty Ponińskiej. Autorka ma
fantastyczny styl, który wciąga już od pierwszej strony. Stosuje prosty i
zrozumiały dla każdego czytelnika język. Nie wprowadza udziwnień językowych,
które czasami pojawiają się w książkach innych autorów. To i doskonale
wykreowana fabuła sprawiają, że powieści Doroty Ponińskiej czyta się z
przyjemnością. Mam zatem nadzieję, że trzeci tom tej historii – Liliana
– który swoją premierę będzie miał już w maju, okaże się równie wciągający, jak
dwa poprzednie.
To już drugi tom, a w przygotowaniu trzeci. Przyznam się, że po raz pierwszy czytam o tej serii. Wydaje się ciekawa, zwrócę na nią uwagę:)
OdpowiedzUsuńZwróć koniecznie uwagę. Ja jestem zachwycona. To jest coś czego jeszcze na polskim rynku wydawniczym nie było. Przynajmniej ja czegoś takiego nie czytałam. :-)
Usuńprzepiękne obrazy, cudowne łączenie kolorów. Książka niebawem trafi na tapet to do treści się nie odniosę
OdpowiedzUsuńFakt, obrazy są cudne. Treść powinna Ci się spodobać. W "Marii" dzieje się znacznie więcej niż w "Emilii". :-)
Usuń