środa, 4 lutego 2015

Noah Gordon – „Medicus z Saragossy”














Wydawnictwo: KSIĄŻNICA/
GRUPA WYDAWNICZA PUBLICAT S.A.
Katowice 2010
Tytuł oryginału: The Last Jew
Przekład: Barbara Korzon




Według niektórych źródeł historycznych w piętnastowiecznej Hiszpanii żyło około trzystu tysięcy Żydów. Była to relatywnie zamożna i silna społeczność, a sama Hiszpania w tamtym okresie stała się największym w Europie skupiskiem ludności pochodzenia żydowskiego. Niemniej, już niedługo wszystko miało ulec radykalnej zmianie, ponieważ czas Żydów w tym kraju powoli zmierzał ku końcowi. Hiszpania miała bowiem już wkrótce pójść śladem pozostałych państw chrześcijańskich zachodniej Europy.

W 1492 roku Hiszpanie zdobyli Grenadę, która uchodziła za ostatnią twierdzę muzułmańską na Półwyspie Iberyjskim. Był to zwycięski koniec hiszpańskiej rekonkwisty. W tym samym czasie nastąpiło przymusowe wysiedlenie Arabów z Półwyspu Iberyjskiego. Lecz nie tylko ich wyrzucono z Hiszpanii. Otóż, w dniu 31 marca 1492 roku w Granadzie wydano edykt, na mocy którego wszyscy Żydzi bez wyjątku mieli do 31 lipca opuścić kraj albo nawrócić się na wiarę chrześcijańską i przyjąć chrzest. Było to niezwykle trudne, ponieważ ktoś, kto od dziecka, a wręcz od pokoleń, wychowywany był w wyznaniu Mojżeszowym nie mógł tak łatwo zmienić wiary. Dlatego też pierwszą myślą, jaka przychodziła tym ludziom do głowy była zmiana miejsca zamieszkania. Pytanie tylko, gdzie się osiedlić, aby znów poczuć się bezpiecznie? W tej sytuacji Żydzi głównie udawali się do Nawarry, Portugalii, niektórych włoskich państewek, Afryki Północnej, Turcji, a nawet przybywali do Polski.

Znaczna większość Żydów opuszczających Hiszpanię kierowała się w stronę Portugalii. Wjeżdżając na teren tego kraju każdy z nich zmuszony był zapłacić okup należny za prawo zamieszkania w tym państwie. Niemniej, bardzo szybko, bo już w 1497 roku Hiszpania wymogła na Portugalii wysiedlenie Żydów. Ci, którzy mimo wszystko chcieli pozostać, musieli natychmiast przyjąć chrzest. W roku 1498 ludność żydowska została wypędzona z Nawarry. Bardzo podobny los spotkał także tych, którzy schronili się w Królestwie Neapolu. Z tych samych powodów w 1511 roku musieli opuszczać jego tereny i wyruszać w dalszą drogę, aby znów tułać się po świecie.

Kopia edyktu z Alhambry wydanego
31 marca 1492 roku przez hiszpańską 
parę królwską.
Państwa katolickie w Europie zachodniej były niezwykle wrogo nastawione do przybywających tam Żydów. W 1496 roku cesarz Maksymilian I Habsburg (1459-1519) wyrzucił Żydów ze wszystkich swoich dziedzicznych państw. W północnej części Europy ożywienie religijne wywołane przez kontrreformację katolicką skutkowało wieloma antyżydowskimi psychozami. W tej sytuacji ludność żydowska w znacznej mierze zwracała swoją uwagę na kraje muzułmańskie. Wielu z nich osiedliło się w Maroku, skąd ruszali dalej wzdłuż wybrzeży Afryki Północnej, kierując się w stronę imperium osmańskiego. Z kolei Turkom osmańskim nieznane były uprzedzenia wobec Żydów, które żywili chrześcijanie i muzułmanie. Turcy bardzo chętnie witali w swoich progach przybywających tam Żydów, którzy wzbogacali ich kraj w swoje liczne umiejętności, na przykład w dziedzinie medycyny czy techniki. We wszystkich miastach, na których terenie osiedlali się Żydzi, następowała odbudowa zniszczonej gospodarki i kultury. Wszędzie rozwijał się także handel, natomiast Saloniki bardzo szybko stały się najważniejszym portem handlowym we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego.

Hiszpańscy kaznodzieje żydowscy charakteryzowali się wysokim oraz poprawnym wykształceniem, również jeśli chodziło o nauki typowo świeckie. Potrafili oni publicznie nauczać przed ludźmi wykształconymi w hiszpańskiej i włoskiej mowie. Wywierali bardzo silny wpływ na społeczności żydowskie w państwach, w granicach których chronili się wysiedleni hiszpańscy Żydzi. Bieg tychże wydarzeń wiązał się przede wszystkim z oddziaływaniem czynników o charakterze politycznym. Wysiedlenie Żydów z Hiszpanii i Portugalii spowodowało powstanie nowych ośrodków sefardyjskich na terenie wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Wygnańcy nie mieli łatwego życia. Wielu z nich udało się do Włoch, inni trafili do Maroka, Turcji czy Egiptu. Określano ich hebrajską nazwą „sefardim”, które to określenie pochodziło od hebrajskiej nazwy Hiszpanii – Sefarad. Do nowych krajów przywieźli ze sobą własny język i kulturę. Byli biegli w dziedzinie medycyny i techniki, znali się także na kupiectwie i handlu. W każdym miejscu, gdzie się osiedlali, wywierali bardzo silny wpływ na życie i kulturę tubylców. Zachowywali swoją własną odrębność oraz tradycje religijne. Zakładali też własne synagogi, zwane „sefardyjskimi”. Używali swojego rodzimego języka żydowsko-hiszpańskiego.

Żydzi, którzy zdecydowali się na pozostanie w Hiszpanii i Portugalii musieli przyjąć chrzest oraz zasady nowej i narzuconej siłą wiary. Byli pogardliwie nazywani „marranos”, czyli po prostu „świnie”. Wstydzili się własnych żydowskich korzeni i bardzo często nawet przez pokolenia utrzymywali w sekrecie swoją żydowską tożsamość. Niemniej, nierzadko szukali możliwości powrotu i wolności w kwestii praktykowania swojego wyznania i obyczajów. Emigrowali więc i zakładali nowe żydowskie skupiska w Londynie, Hamburgu, Amsterdamie i Nowym Jorku. Od XVII wieku Żydzi odgrywali tam znaczącą rolę w rozwoju banków i handlu. Stworzyli fundament późniejszych i często największych oraz najlepiej funkcjonujących społeczności żydowskich. Byli też tytularnymi chrześcijanami, którzy na skutek swoich umiejętności i majątku zyskiwali sympatię, a także znaczne wpływy wśród najwyższych warstw ówczesnego społeczeństwa. W miarę upływu czasu zaczęli wywierać nacisk na umożliwienie Żydom wolności wyznania.  


Kierunki emigracji ludności żydowskiej po wygnaniu z Hiszpanii i Portugalii. 


Pogrom hiszpańskich Żydów za czasów panowania Izabeli Kastylijskiej (1451-1504) oraz jej męża – Ferdynanda Aragońskiego (1452-1516) stanowi tło historyczne powieści Noah Gordona. W związku z tym powyżej nakreśliłam ten problem, żeby czytelnik miał ogólne pojęcie o tamtych trudnych czasach inkwizycji. Głównym bohaterem książki jest Jonasz Toledano. Jest on synem znanego w całym Toledo złotnika o imieniu Chilkiasz. Wyroby starego Toledano są naprawdę przepiękne i cieszą swoim widokiem oczy wielu ludzi. Chilkiasz wykonuje je na zamówienie, a wśród jego klientów są nawet przedstawiciele wyższych warstw społecznych. Rzemieślnik ma trzech synów, z których jeden to właśnie wspomniany wyżej Jonasz. Chłopak uczy się przy ojcu swojego fachu i zapewne kiedyś obejmie po nim warsztat. Niestety, już niedługo życie rodziny Jonasza diametralnie się zmieni, a to za sprawą coraz bardziej rozszerzającej się hiszpańskiej inkwizycji wymierzonej w „niewiernych”.

Pewnego dnia jeden z braci Jonasza – Meir – zostaje brutalnie zamordowany i dodatkowo obrabowany. To wydarzenie bardzo mocno odbija się na rodzinie Jonasza i jednocześnie stanowi początek prześladowań. Wreszcie nadchodzi dzień, kiedy Żydów zamieszkujących w Toledo, jak i w całej Hiszpanii, po prostu morduje się przez spalenie żywcem na stosie. Oczywiście niektórzy posłuchali rozporządzenia i albo uciekli z Toledo, albo nawrócili się na wiarę chrześcijańską i przyjęli chrzest. Ale czy to coś pomoże? Czy wysocy przedstawiciele Kościoła katolickiego zostawią ich w spokoju? Przecież w nich jest tak wiele nienawiści do ludności żydowskiej i pozostałych innowierców, że naprawdę trudno uwierzyć w to, aby nawet przechrztom dali spokój. Na placach co chwilę płoną stosy, a niewyobrażalne wrzaski skazańców zagłuszane są przez krzyki wiwatującego tłumu, który jak gdyby cieszył się z tego, że niewierni tracą życie w tak dramatycznych okolicznościach. Do tego dochodzą jeszcze brutalne tortury, podczas których praktycznie każdy przyznaje się do rzekomej winy.

Thomàs Torquemada (1420-1498);
pierwszy wielki hiszpański inkwizytor 
Na rodzinę Jonasza także przychodzi czas. Otóż, którejś nocy dom chłopaka zostaje zaatakowany. Stary rzemieślnik Chilkiasz ginie z rąk rozwścieczonych inkwizytorów. Jakimś cudem tylko Jonaszowi udaje się uciec. Nie wiadomo, co tak naprawdę stało się z jego drugim bratem. Czy zginął wraz z ojcem? A może jemu również udało się zbiec i uniknąć śmierci? Od tej pory Jonasz będzie musiał radzić sobie sam. Będzie zmuszony podróżować od jednego miejsca do drugiego i mieć oczy dookoła głowy, ponieważ inkwizytorzy nie śpią i w każdej chwili któryś z nich może stanąć na jego drodze, jak na przykład pewien zawistny dominikanin, którego najważniejszym życiowym celem jest wymordowanie wszystkich Żydów bez wyjątku. W dodatku trzeba również wiedzieć komu można ufać, bo licho nie śpi, a donos w każdej chwili może wpłynąć tam, gdzie trzeba.

Podczas swoich licznych podróży Jonasz Toledano będzie narażony na szereg niebezpieczeństw, ale też znajdzie wielu przyjaciół, którzy się nim zaopiekują, nie pytając o nic. Będzie zdobywał nowe umiejętności, dzięki którym nie będzie przymierał głodem. Z drugiej strony jednak, chłopak będzie też zmuszony wyrzec się wielu rzeczy, które do tej pory stanowiły fundament jego istnienia i tożsamości. Czy aby przeżyć Jonasz odejdzie od judaizmu? Czy porzuci wyznawaną dotychczas wiarę, aby tylko móc zachować życie? Czy zacznie chodzić do kościoła i aktywnie uczestniczyć w chrześcijańskich nabożeństwach? Niestety, Jonasz nigdzie tak naprawdę nie będzie mógł zagrzać miejsca na dłużej. Wszędzie będzie czuł oddech hiszpańskiej inkwizycji. Taka sytuacja może wręcz doprowadzić do obłędu. Życie w ciągłym strachu nie prowadzi przecież do niczego dobrego.

Noah Gordon w swojej powieści stworzył bohatera, któremu czytelnik towarzyszy przez wiele lat jego życia. Na naszych oczach Jonasz Toledano zmienia się z młodego chłopaka w dojrzałego mężczyznę. Doświadczenia, których nabywa na poszczególnych etapach swojego życia sprawiają, że stopniowo zaczyna inaczej postrzegać swoją egzystencję i świat, który go otacza. Zmienia się hierarchia jego wartości. Ale jest też coś, co wciąż zaprząta mu myśli. To chęć zemsty na inkwizytorach. Jonasz nie może pogodzić się z brutalnym morderstwem ojca i braci. On doskonale wie, dlaczego tak się stało. Wie, że nie chodzi tylko o kwestię wiary. Pod tym wszystkim kryło się coś znacznie poważniejszego. I właśnie dlatego Jonasz musi dokonać zemsty na winnych jego tragedii. Czy mu się to uda? Czy w końcu spotka się oko w oko ze swoimi prześladowcami? Kto zwycięży w tej konfrontacji? A może to los go wyręczy i sam wymierzy sprawiedliwość, żeby Jonasz nie musiał plamić swoich rąk krwią wroga?

Najnowsze wydanie książki
z 2014 roku.
Medicus z Saragossy to pierwsza powieść Noah Gordona, jaką przeczytałam. Do tej pory znałam tego Autora jedynie ze słyszenia, natomiast nigdy nie miałam przyjemności sięgnąć po którąś z jego powieści, choć jest to praktycznie klasyka. Moim zdaniem książka jest po prostu niesamowita! Czytałam ją jednym tchem. Przygody, które na poszczególnych etapach swojego życia przeżywa główny bohater potrafią wciągnąć czytelnika bez reszty. Kiedy wydaje się, że tak naprawdę dla Jonasza nie ma już ratunku i skończy tak, jak jego współwyznawcy, natychmiast następuje przedziwny zwrot akcji i wszystko ulega zmianie. Wygląda to tak, jakby ktoś nad naszym bohaterem czuwał i chronił go od samego początku.

Postać Jonasza Toledano to także cała galeria rozmaitych emocji. W zależności od sytuacji, w jakiej aktualnie się znajduje, towarzyszą mu inne uczucia. Tym, co wysuwa się na pierwszy plan jest samotność. Fakt, że gdzieś obok są przyjaciele, niczego tak naprawdę nie zmienia. Przecież oni też znajdują się w niebezpieczeństwie. Kłamstwa i ukrywanie prawdy mogą naprawdę ciążyć i nie pozwalać spać spokojnie. Jonasz wciąż szuka swojego miejsca na ziemi, ale jakoś nie potrafi tego zrobić. A może jeszcze nie przyszedł na to czas? Może trzeba poczekać i znaleźć kogoś, kto nie zostawi bez względu na okoliczności? Może to właśnie Saragossa, do której ostatecznie trafi, stanie się dla niego bezpiecznym azylem, gdzie będzie mógł spokojnie żyć?

Fabuła powieści toczy się dość szybko, natomiast Autor nie rozmyśla długo nad jednym tematem, bo tak naprawdę nie ma na to czasu. Wraz z Jonaszem trzeba ruszać w dalszą podróż i poznawać nowych ludzi oraz ich obyczaje. Medicus z Saragossy to dokonała lektura nie tylko dla wielbicieli powieści historycznych, ale także dla tych, którzy chcieliby się co nieco dowiedzieć o średniowiecznej medycynie, czyli jak i czym wówczas leczono rozmaite schorzenia. Wiadomo, że jest to tylko beletrystyka historyczna, więc na jakieś naukowe wywody nie ma tutaj miejsca, ale mimo to podstawowe kwestie w tym temacie są poruszone dość wyraźnie.

Przede mną kolejna powieść Noah Gordona. Mam nadzieję, że wciągnie mnie ona równie mocno, jak Medicus z Saragossy, a moje wrażenia po lekturze okażą się tak samo pozytywne, jak w tym przypadku.



Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu









4 komentarze:

  1. Noah Gordon to jeden z moich ulubionych pisarzy. Z pewnoscia spodobaja Ci sie pozostale jego powiesci. Milej lektury! Pozdrawiam goraco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam właśnie w najbliższych planach "Medicusa". To jest zdaje się pierwsza część trylogii. Potem jest "Szaman" i "Spadkobierczyni Medicusa". Bardzo jestem ciekawa tych książek. Ściskam mocno!

      Usuń
    2. Ja wlasnie zaczynalam bardzo typowo - od "Medicusa". Przez kilka lat byla to moja wakacyjna lektura. Lubilam do niej wracac. Czeka Cie bardzo przyjemna historyczna podroz :)

      Usuń
    3. Czytałam opinie, że w "Medicusie" są jakieś nieścisłości historyczne. Ale powiem szczerze, że mnie takie rzeczy w beletrystyce nie przeszkadzają. Co innego literatura faktu. Tak więc pewnie "Medicus" i cała reszta mi się spodoba. :-)

      Usuń