Recenzja premierowa
9. 04. 2014
Wydawnictwo:
FILIA
Poznań
2014
Seria
z tulipanem
Kiedy
jesienią zeszłego roku na polski rynek wydawniczy trafił pierwszy tom Łatwopalnych
autorstwa Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, nie było tak naprawdę wiadomo czy
kiedykolwiek powstaną dalsze losy bohaterów powieści. Każdy, kto czytał
pierwszą część perypetii miłosnych (i nie tylko miłosnych) Moniki Rudzkiej i
Jarka Minca wie, że zakończenie zostało tak skonstruowane, iż trudno było
pogodzić się czytelnikom z tak nagłym przerwaniem tej wyjątkowej i jakże
emocjonującej historii. Autorka pozostawiła w zawieszeniu nie tylko swoich
czytelników, ale przede wszystkim bohaterów, nie wyjaśniając kluczowych
kwestii. Dlatego nie dziwi fakt, że wielbiciele twórczości Agnieszki
Lingas-Łoniewskiej zaczęli wręcz domagać się kontynuacji. I tak oto powstał
drugi tom Łatwopalnych zatytułowany Przebudzenie. Przyznam, że
tytuł z jednej strony niezwykle tajemniczy, lecz z drugiej doskonale dopasowujący
się do fabuły powieści.
Tym
razem również trafiamy wraz z bohaterami do niewielkiego miasteczka leżącego
gdzieś pod Wałbrzychem. To tam razem z matką mieszka Monika Rudzka. Młoda
kobieta nadal pracuje w szkole jako nauczycielka języka polskiego. Jednakże w
ostatnim czasie w jej życiu zaszły ogromne zmiany. Monika spodziewa się
dziecka. Czas oczekiwania na potomka dla każdej kobiety jest czymś wyjątkowym.
Dziecko zmienia praktycznie wszystko. Pod jego wpływem człowiek zaczyna inaczej
patrzeć na pewne sprawy, a to, co jeszcze tak niedawno miało znaczenie, nagle
przestaje być priorytetem. Bo przecież liczy się tylko maleńka bezbronna
istotka, która mieszka pod sercem matki. Jak to zazwyczaj bywa w
małomiasteczkowej społeczności, sąsiedzi plotkują i robią wszystko, aby móc
dowiedzieć się jak najwięcej o obecnej sytuacji Moniki, szczególnie jeśli obok
przyszłej matki jakoś nigdzie nie widać tatusia, a i o ślubie też żadne ptaszki
nie ćwierkają. Lecz Monika zbyt wiele przeszła, żeby zawracać sobie głowę gadaniem
wścibskich sąsiadek.
W
tym samym czasie w podwrocławskich Iwinach Jarek Minc wykańcza budowę domu,
który kupił, aby otworzyć tam swoją prywatną praktykę lekarską. Jak pamiętamy z
pierwszego tomu, Jarosław Minc z wykształcenia jest lekarzem o artystycznych
zainteresowaniach. Niemniej, prywatny gabinet to nie jedyny powód, dla którego
mężczyzna wszedł w posiadanie domu. Poza tym nadal goni go przeszłość, z którą
tak naprawdę nie zdołał się jeszcze uporać. Wciąż wraca myślami do tego, co
było i katuje swoją duszę wydarzeniami, na które nie miał wpływu. A może jednak
miał? Może gdyby wówczas inaczej pokierował swoim życiem, to dziś wszystko
wyglądałoby inaczej, a on nie musiałby walczyć ze swoimi demonami? Lecz z
drugiej strony, czy naprawdę chciałby, żeby było inaczej? Czy byłby w stanie
oddać to, co nie tak dawno przeżył w zamian za niegdysiejsze życie?
Z
kolei we Wrocławiu mieszka trzeci z naszych głównych bohaterów, którego
czytelnik również spotkał w pierwszym tomie Łatwopalnych. To Grzegorz
Czarniewski. Mężczyzna, podobnie jak Monika, wychował się w miasteczku pod
Wałbrzychem, lecz potem los rzucił go do dużego miasta. Grześ to taki „złoty
chłopiec”, któremu zawsze wszystko się udawało i zawsze z powodzeniem osiągał
zamierzony cel, mając za plecami swojego wpływowego ojca. Niemniej, decyzje
rodziciela czasami nie wychodziły Grzegorzowi na dobre, o czym młody
Czarniewski przekonał się dość boleśnie, jednak wydaje się, że na jakikolwiek
powrót do tego, co było nie ma już najmniejszych szans. Ale czy na pewno już
nic nie da się zrobić? Owszem, czasu wrócić nie można, ale przecież na skruchę
i błaganie o wybaczenie nigdy nie jest za późno. Czy Grzegorzowi dane będzie
naprawić błędy przeszłości i zacząć w miejscu, w którym – jak się okazuje –
stracił to, co w życiu najważniejsze, czyli miłość ukochanej kobiety?
Charakterystyczną
cechą twórczości Agnieszki Lingas-Łoniewskiej jest przede wszystkim fakt, iż
jej historie grają na emocjach czytelnika i jeszcze bardzo długo po zakończeniu
lektury nie można o niej zapomnieć. Nie inaczej jest i tym razem. Oprócz
postaci, które znamy z poprzedniego tomu, Autorka wprowadza też kilka nowych, a
są to przede wszystkim czarne charaktery. Bohaterów tych spotykamy głównie
dlatego, iż w powieści obecny jest także wątek kryminalny, który został
niezwykle pomysłowo skonstruowany, jednocześnie trzymając czytelnika w
napięciu. Wątek ten stanowi swego rodzaju niespodziankę, choć z drugiej strony
raczej nie powinien dziwić, ponieważ Autorka słynie z wplątywania mocniejszych
klimatów w fabułę swoich książek. Przypomnijmy sobie chociażby trylogię Zakręty
losu czy thriller Szósty.
Skoro
poruszyłam już temat Zakrętów losu, to nie mogę nie wspomnieć o tym, iż
w Przebudzeniu spotykamy jednego z bohaterów trylogii. Oczywiście jest
to Łukasz „Lukas” Borowski, któremu Autorka specjalnie poświęciła trzeci tom Zakrętów
losu (Historia Lukasa). Przyznam, że bardzo lubię, kiedy pisarze stosują
tego rodzaju zabiegi i nie zamykają swoich bohaterów tylko w jednej powieści,
ale pozwalają im przemieszczać się także do innych książek. W przypadku Przebudzenia
Łukasz Borowski ma naprawdę co robić. Jego rola jest tutaj w pewnym sensie kluczowa.
Bez niego raczej nie mogłyby zaistnieć niektóre sytuacje. Tak więc naprawdę
miło go znowu spotkać, choć przypuszczalnie mojego zdania nie mogą podzielić ci
powieściowi bohaterowie, na których drodze Lukas niepodziewanie staje. Widać,
że nawrócony gangster wciąż budzi grozę i nie można o nim tak łatwo zapomnieć.
To,
co zwróciło moją szczególną uwagę, to fakt, iż Autorka nie skupia się jedynie
na postaciach, którym sporo miejsca poświęciła w pierwszym tomie. Poprzednio
charaktery te stanowiły wyłącznie epizod, a czytelnik tylko wiedział, że
istnieją i kim są dla głównych bohaterów. Tym razem ich wątki są dość mocno
rozbudowane, dzięki czemu poznajemy ich od zgoła innej strony. Widzimy z jakimi
problemami muszą się zmagać każdego dnia i jak bardzo jest im ciężko, kiedy
zmuszeni są stawić im czoła.
Drugi
tom Łatwopalnych to powieść nie tylko o ogromnej sile miłości, która
jest w stanie pokonać nawet największe życiowe dramaty. Autorka pokazuje też
jak wielką moc posiada przyjaźń, dzięki której to, co mogło wydawać się
niemożliwe, przybiera zupełnie inny wymiar. Ale to jeszcze nie wszystko. Oprócz
relacji czysto damsko-męskich, pojawiają się też te na linii rodzic-dziecko. I
dopiero w tym kontekście dokładnie widzimy prawdziwą twarz niektórych bohaterów.
Twarz, której do tej pory nie znaliśmy.
Na
kartach powieści spotykamy również problem uzależnienia alkoholowego i
współuzależnienia. Jak pamiętamy z poprzedniego tomu, Jarek Minc ma wiele
wspólnego ze środowiskiem motocyklistów, co oczywiście sprawia, że w Przebudzeniu
mężczyznom w skórzanych kurtkach, próbującym okiełznać głośno warczące
jednoślady, Autorka poświęca sporo miejsca.
Jako
czytelnika bardzo cieszy mnie, że Agnieszka Lingas-Łoniewska nie skupiła się w
tej powieści jedynie na losach postaci znanych z pierwszego tomu, lecz znacząco
urozmaiciła fabułę, przez co książka stała się bardziej interesująca i
wzbudzająca szereg rozmaitych i skrajnych emocji. Pod wpływem niektórych
wydarzeń opisanych w powieści jesteśmy wręcz skłoni rozgrzeszyć poszczególnych
bohaterów, a nawet im współczuć. Podczas czytania można również snuć swoje
własne domysły i próbować kreować dalsze losy konkretnych postaci, ponieważ nie
wszystko zostało do końca wyjaśnione.
Moim
zdaniem Przebudzenie to książka wyjątkowa. To historia, która pozostawia
w umyśle czytelnika trwały ślad. To powieść, w której z jednej strony widać
ogromy ból i cierpienie bohaterów, natomiast z drugiej jest to opowieść
pokazująca, że tak naprawdę liczy się człowiek, a pozory to wyłącznie gra, w którą
na dłuższą metę bawić się nie można.
Za książkę serdecznie dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu
Nawet nie wiesz jak CI zazdroszczę, że już przeczytałaś. Od chwili gdy skończyłam pierwszy tom chciałam przeczytać kontynuację... ale chwilowo mam szlaban na zakupy... tylko, że MUSZĘ wiedzieć co było dalej ;)
OdpowiedzUsuńKasiu, dzieje się i to sporo. Przeczytałam tę książkę w jedną noc. Tak się do niej paliłam, że jak tylko ją dostałam, to od razu siadłam do czytania. Wierzę, że i Tobie uda się przeczytać kontynuację. A w czerwcu premiera trzeciego tomu. :-)
UsuńDo końca czerwca mam szlaban na zakupy. Że się tak uwinełaś - wierzę sama miałam tak z pierwszym tomem. WSZYSTKO poszło w odstawkę.
UsuńNo uwinęłam się, bo czekałam na tę książkę od bardzo dawna. Ja zresztą na każdą nową powieść Agnieszki czekam z utęsknieniem i tylko zerkam na jej plany wydawnicze. Książkę czyta się szybko, bo napisana jest bardzo płynnie. :-) A ten szlaban to tak sama sobie ustanowiłaś, czy jakieś odgórne wytyczne dostałaś? ;-)
UsuńJa pojutrze zabieram się za czytanie tej książki i już nie mogę się doczekać, kiedy poznam tę fascynującą historie.
OdpowiedzUsuńTo życzę miłej i emocjonującej lektury! :-)
UsuńDziękuję :)
Usuń:-)))
UsuńNie czytałam pierwszej części, tak więc.... ;/
OdpowiedzUsuńWięc najlepiej zaopatrzyć się w obydwa tomy. :-)))
UsuńNie czytałam jeszcze pierwszego tomu, więc z drugim się wstrzymam, aż przeczytam pierwszy.
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo zachęcająca:)
To życzę, żebyś jak najszybciej trafiła na pierwszy tom. :-)))
Usuńja już dziś spędzę noc z Przebudzeniem, zazdroszczę Ci że już znasz dalsze losy Moniki i Jarka. A wiadomość o Lukasie, jako "sprawcy" wielu zdarzeń bardzo mnie cieszy.
OdpowiedzUsuńCzeka Cię zatem niezapomniana noc. A Lukas wraca w naprawdę wielkim stylu. :-)
UsuńTak, Agnieszka ma niesamowity talent do grania na emocjach czytelnika. Po każdej przeczytanej książce z nie dowierzaniem mówię "to już? koniec?", a jednocześnie nie wiem czy dałabym radę przetrwać więcej, bo to co do tej pory dostałam w danej pozycji sprawiło, że nie wiem przez dłuższy czas co z sobą zrobić mam. "Przebudzenie" przeczytałam chyba w 5 godzin, 5, pełnych napięcia i emocji, godzin.
OdpowiedzUsuńMam też za sobą jej "Brudny świat" i chwilowo nie jestem w stanie napisać nic sensownego o niej - bo chyba na prawdę ta książka łamie serce...
Ja już przeczytałam wszystkie wydane książki Agnieszki i wiem, o czym piszesz. :-) Zawsze z ogromną niecierpliwością czekam na następną. Czasami też mam mętlik w głowie zanim napiszę jakąś sensowną recenzję. :-)
Usuń