poniedziałek, 6 października 2014

Diane Chamberlain – „Kłamstwa”















Wydawnictwo: PRÓSZYŃSKI I S-KA
Warszawa 2011
Tytuł oryginału: The Lies We Told
Przekład: Maciejka Mazan





Człowiek, który cierpi na wszelkiego rodzaju lęki czy fobie, po pewnym czasie staje się mistrzem udawania. Udaje przed otoczeniem, że tak naprawdę wszystko jest w porządku i nic mu nie dolega. Maskuje swoje prawdziwe emocje, ponieważ po pierwsze boi się braku zrozumienia ze strony rodziny czy znajomych, a po wtóre jest mu wstyd, że w ogóle coś takiego go dopadło. Człowiek taki czuje się, jak gdyby mieszkało w nim dwie różne osoby. Jedna to ta, która panicznie boi się opuścić swoją skorupę, zaś druga jest na pozór odważna i stawiająca czoła otaczającej ją rzeczywistości. Przecież trzeba wyjść do pracy, bo ileż można siedzieć na zwolnieniu lekarskim? Trzeba też wreszcie pokazać się na zajęciach, żeby nie zawalić roku. Wykładowca czy szef nie zrozumieją, że każde takie wyjście z domu to niczym wspinaczka na Mont Everest. A i bliscy nie będą w stanie pojąć, dlaczego członek ich rodziny nagle zmienił diametralnie swoje życie.

Osoba cierpiąca z powodu chronicznego lęku czasami nawet sama nie potrafi zrozumieć swojego stanu. Kiedy głębiej się nad nim zastanawia, wówczas może dojść do przekonania, że przecież tak naprawdę nie ma się czego bać, więc dlaczego się boi, a boi się wręcz obsesyjnie? Czy zatem jest nienormalna? Dobrze kiedy gdzieś obok jest człowiek, który nie wyśmieje, nie popatrzy z góry, tylko wspomoże dobrym słowem czy czynem. Terapia? No cóż. Kwestia wyboru. Nie każdy ma w sobie na tyle siły i odwagi, aby móc z niej skorzystać i otworzyć się przed kimś zupełnie obcym. Leki? Nie zawsze pomogą, a jeśli już pomogą to na chwilę. Niektórzy mówią, że zaleczą objawy, lecz nie wyleczą choroby. Tak więc człowiek cierpiący z powodu choroby lękowej zakłada na twarz maskę, przykleja sztuczny uśmiech i z bijącym głośno sercem oraz spoconymi dłońmi idzie tam, gdzie musi, myśląc tylko o tym, jak najszybciej wrócić do domu.

Mówią, że choroby lękowe często dotykają ludzi wykształconych, ambitnych i z nadmiernie rozwiniętą wyobraźnią. Możliwe, że tak właśnie się dzieje, ponieważ człowiek, który ma wyobraźnię, posiada również większą zdolność zobrazowania własnej przyszłości. Wszędzie dostrzega zagrożenie, a każda napotkana osoba to potencjalny wróg, który może zrobić jedynie krzywdę. Dlatego tak ważne jest przestawienie umysłu na pozytywne myślenie. No tak. Łatwo powiedzieć, ale znacznie trudniej zrobić. Obsesyjne stany lękowe swoje źródło mogą mieć dosłownie wszędzie. Może nim być jakieś traumatyczne przeżycie, z którym nie do końca daliśmy sobie radę. Może to być również nieradzenie sobie z otaczającą rzeczywistością. Zbyt dużo negatywnych relacji z innymi ludźmi także w pewnej chwili może przyczynić się do powstania neuroz lękowych. Nie bez znaczenia jest też nadmierna ambicja własna albo na przykład plany rodziców, które trzeba zrealizować, żeby zostać przez nich zaakceptowanym. Podobnie rzecz przedstawia się z oczekiwaniami grupy znajomych, wśród których egzystujemy na co dzień.

Maya i Rebecca są siostrami. Kiedy były nastolatkami przeżyły ogromną rodzinną tragedię, która rozegrała się na ich oczach. Wydaje się, że w miarę upływu czasu starsza z sióstr – Rebecca Ward – jakoś poradziła sobie ze swoją traumą. A może tak naprawdę nie miała większego wyboru? Kiedy rozegrał się dramat, Rebecca była już pełnoletnia i musiała wziąć odpowiedzialność za młodszą siostrę, aby ta nie trafiła do rodziny zastępczej. Z kolei Maya – pomimo że od tamtej tragicznej chwili minęły już lata – nadal nie potrafi normalnie funkcjonować. Wciąż przed oczami przewijają jej się obrazy z przeszłości, słyszy strzały, a na każdy – choćby najmniejszy – odgłos reaguje nerwowo. Jak gdyby tego było mało, Maya wszędzie widzi zagrożenie. Nigdzie nie czuje się bezpiecznie. Aż dziw, że w ogóle wychodzi z domu. Ale jest też druga Maya, choć ukryta w tym samym ciele. Nie jest to scharakteryzowana powyżej Maya Ward, cierpiąca z powodu swoich neuroz, lecz dzielna lekarka, która bez względu na wszystko niesie pomoc swoim małym pacjentom. Bo Maya wykształciła się na chirurga dziecięcego. Składa w jedną całość maleńkie kostki swoich pacjentów i cieszy się wśród nich ogromną sympatią i szacunkiem. Jak to możliwe, że w jednym ciele mieszka tak dwie różne kobiety? Która z nich ma przewagę? Która w końcu zwycięży?

Maya Ward – obecnie Maya Pollard – to także szczęśliwa mężatka. Naprawdę rzadko zdarza się, aby kobieta z tyloma neurozami mogła znaleźć mężczyznę, który nie będzie szukał w niej doskonałości, lecz pokocha ją taką, jaka jest. W przypadku Mai, tym fantastycznym facetem okazał się Adam Pollard – anestezjolog. Obydwoje tworzą naprawdę dobraną parę i doskonale uzupełniają się nawzajem. Ona strachliwa i nieufna, zaś on pełen optymizmu i radości. Cieniem na ich szczęściu kładzie się jedynie brak posiadania potomstwa. Niestety, problem jest dość poważny, ponieważ jak do tej pory każda ciąża Mai kończyła się poronieniem. Niemniej, Pollardowie nie ustają w wysiłkach i kiedy ich poznajemy, Maya znów jest w ciąży. Czy tym razem uda się donosić ją do końca? Czy już za kilka miesięcy Adam będzie mógł czuć się dumnym ojcem swojego pierwszego dziecka?

Wróćmy na chwilę do Rebeki. Starsza Wardówna również jest lekarką. Pracuje dla Międzynarodowej Medycznej Organizacji Ratunkowej (MMOR). Pomimo że praca ta jest niewdzięczna i niedochodowa, to jednak kobieta nie wyobraża sobie, że mogłaby robić coś innego. Na czym polega jej praca? Otóż, zadaniem organizacji jest docieranie do miejsc dotkniętych kataklizmami i niesienie pomocy potrzebującym. Rebecca ma przyjaciół, a także związana jest z pewnym mężczyzną, z którym jakoś nie może się dogadać. Wydaje się, że jedyne, co ich łączy to seks. Czy taki związek ma szanse na przetrwanie? A może kiedyś przyjdzie taki dzień, w którym Rebecca powie, że ma już dosyć i rozpocznie nowe, inne życie?

Jak wynika z powyższego akcja powieści rozgrywa się w środowisku lekarskim. Mamy tutaj do czynienia ze skrajnie zróżnicowanymi osobowościami, nie tylko dotyczącymi różnych bohaterów, ale także tej samej postaci. Oczywiście fabuła Kłamstw nie kręci się tylko i wyłącznie wokół lęków Mai, choć to one stanowią trzon jej charakteru. Przełomem w życiu kobiety staje się natomiast niespodziewany wyjazd do miejscowości położonej na wybrzeżu Karoliny Północnej, gdzie trzeba nieść pomoc ludziom, którzy poważnie ucierpieli na skutek potężnego huraganu. Już wcześniej trafili tam Rebecca i Adam, którzy pracują dla MMOR. Kiedy sytuacja praktycznie wymyka się spod kontroli, a każdy nowy lekarz jest bezcenny, wówczas obydwoje namawiają Mayę do przyjazdu. Z jednej strony wiedzą, że nie powinni tego robić, gdyż Maya na pewno będzie panicznie bać się nowej rzeczywistości, lecz z drugiej nie mają wyjścia. Najważniejsi są pacjenci. Niedługo po przybyciu Mai do miasta, dochodzi do tragedii…

Moim zdaniem Kłamstwa to powieść, w której główną rolę odgrywa psychologia. Uważny czytelnik dostrzeże w jaki sposób Maya zmienia się pod wpływem zaistniałych okoliczności. Bohaterka niczego nie ukrywa przed samą sobą. Doskonale zdaje sobie sprawę z własnej złożonej osobowości, a w pewnym sensie także z ułomności emocjonalnej. Inaczej natomiast sprawa przedstawia się, jeśli chodzi o jej bliskich. Choć otaczają ją naprawdę kochające osoby, to jednak Maya nie potrafi do końca im zaufać i wyznać tego, co leży jej na dnie duszy. W ten sposób rodzą się kłamstwa. A może tylko niedopowiedzenia? Bo czy kłamstwem można nazwać zatajenie pewnych istotnych informacji ze swojego życia? Traumatyczne wydarzenie z dzieciństwa dokonało w psychice Mai naprawdę solidnych spustoszeń. W książce nie ma informacji odnośnie jakiegokolwiek leczenia, które nasza bohaterka podjęłaby w okresie dorastania czy już w wieku dorosłym. Możliwe, że terapia nie była jej potrzebna, ponieważ miała obok siebie Rebekę, a potem również Adama i to w nich znalazła oparcie. Ale czy ona przypadkiem ich nie krzywdziła, nie mówiąc im całej prawdy o sobie? Skoro byli jej tak bardzo bliscy, to czy nie należało uświadomić ich w pewnych kwestiach?

Rebecca. Pragnie dla siostry wszystkiego, co najlepsze. Troszczy się o nią jak tylko może, zastępując jej matkę, którą obydwie tak szybko straciły. Jest starsza, a więc dojrzalsza, zważywszy na pracę, którą wykonuje. I tu pojawia się pytanie. Czy Rebecca jest z Mayą szczera odnośnie swoich pragnień i generalnie swojego życia? Czy mówi swojej młodszej siostrze o wszystkim? Wydaje się, że znacznie bliższa Rebece w tej kwestii jest jej szefowa. To z nią Wardówna może o wszystkim porozmawiać i to od niej otrzymuje szereg rad w trudnych życiowych sytuacjach. Czy naprawdę Rebecca wyszła z założenia, że skoro zaopiekowała się Mayą po śmierci rodziców, to ta automatycznie stała się dla niej kimś w rodzaju córki, a przecież matki nie zawsze zwierzają się swoim córkom z najskrytszych tajemnic.

Jaki natomiast jest Adam Pollard? Wydaje się, że ten mężczyzna nie ma przed światem żadnych sekretów. Można w nim czytać niczym w otwartej księdze. Lecz z drugiej strony czy jego relacje z Mayą naprawdę są takie, o jakich marzył, aby były z kobietą jego życia. Czy Maya naprawdę jest dla niego tą, z którą chce się zestarzeć? A może drzemią w Adamie uczucia, które przy Mai nigdy nie wypłyną na wierzch, ponieważ nie będzie ku temu okazji, a i Maya im na to nie pozwoli? Możliwe, że Adam sam tego jeszcze nie wie i dopiero życie zweryfikuje wszystkie ewentualne niedociągnięcia. Anestezjolog bardzo marzy o dziecku i to ogromne pragnienie w końcu zaczyna przytłaczać Mayę. Czy w takim razie kobieta przez cały udawała, że pragnie tego samego, co jej mąż?

Pomimo że na pierwszy rzut oka bohaterowie sprawiają wrażenie szczerych i otwartych, to jednak każda z tych postaci tak naprawdę ma coś do ukrycia, choć nie są to bynajmniej bohaterowie negatywni. W żadnej z tych osób nie znalazłam cechy, która by mnie irytowała czy budziła jakieś złe emocje. To są ludzie tacy, jak każdy z nas. Mają swoje wady i zalety. Posiadają ukryte marzenia, które dochodzą do głosu dopiero pod wpływem pewnych nowych sytuacji. W którymś momencie okazuje się, że najlepszym terapeutą wcale nie jest jakiś psycholog czy psychiatra którym trzeba płacić za leczenie, lecz jest nim po prostu życie. To właśnie życie wymusza na bohaterach takie a nie inne zachowanie, na skutek którego nic już nie będzie takie samo. To okoliczności, w których człowiek może niespodziewanie się znaleźć, najlepiej zweryfikują jego stan emocjonalny. Przychodzi bowiem taki moment, w którym do głosu dochodzi ta osobowość, której mamy w sobie więcej. Tak jest w przypadku Mai. Wydawać by się mogło, że zalękniona kobieta nie jest zdolna pokazać na zewnątrz nic innego, jak tylko własny lęk. Czy tak jest naprawdę? Czy faktycznie Maya już zawsze będzie się tylko bać? Co takiego musi się wydarzyć, aby popatrzyła na swoje życie pod zupełnie innym kątem, niż do tej pory?

Po przeczytaniu Zatoki o północy wiedziałam, że kiedyś przyjdzie taki dzień, w którym sięgnę też po inną powieść Diane Chamberlain. Tą książką okazały się Kłamstwa. Nie żałuję czasu spędzonego przy tej lekturze. Pomimo że powieść jest obyczajowa, to jednak nie należy traktować jej jak jakiejś lekkiej opowiastki z romansem w tle. Polecam ją zatem osobom, które nie obawiają się trudnych tematów w literaturze i czytelnikom, dla których pierwiastek psychologiczny w powieści stanowi element kluczowy.









6 komentarzy:

  1. O Chamberlain słyszałam już wiele dobrego, ale ciężko jej książki upolować w bibliotece, a plany zakupowe mam na razie nieco inne. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kwietniu Diane Chamberlain była moim gościem na blogu, ale zanim zrobiłam ten wywiad, przeczytałam "Zatokę o północy" i ta książka mnie pochłonęła. Są tacy, którzy jej twórczość porównują do Jodi Picoult, ale myślę, że to porównanie nie jest trafne, bo dla mnie to dwa różne światy. Myślę, że powinnaś być zadowolona po lekturze którejkolwiek z jej powieści. :-)

      Usuń
  2. Przez Ciebie mam wyrzuty sumienia, ponad rok, nie dwa!! stoi na półce :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może czas najwyższy ją przeczytać, co? Powinna Ci się spodobać ta książka. :-) Porusza naprawdę problem na czasie. Tylko zakończenie trochę mnie zaskoczyło, bo przewidywałam zupełnie coś innego. ;-)

      Usuń