na okładce książki portret księżnej i wojewodziny wołyńskiej Anny Ostrogskiej (1575-1635) |
Wydawnictwo:
ARCHIWUM PAŃSTWOWE
W PRZEMYŚLU. PTH/ODDZIAŁ
PRZEMYŚL
Przemyśl
2008
[…]
Jarosław posiada powietrze zdrowe, rzekę San, po której płyną statki do Gdańska
i Prus, wielu tu bawi zawsze kupców; od Przemyśla jest to miasto spokojniejsze
i łatwiej stąd komunikować się z Zachodem. Sławne jest z jarmarków tak, że nie
ma podobnego doń miejsca pod tym względem w całym Królestwie […] – Tak
Piotr Skarga pisał o Jarosławiu w latach 70. XVI wieku, kiedy wybierał miasto
na siedzibę kolegium. Około sto lat później, po niezwykle szczęśliwych dla
Jarosławia rządach księżnej i wojewodziny wołyńskiej – Anny Ostrogskiej z
Kostków – podróżujący po Polsce - Ulryk Werdum – opisał miasto jako […] dość
wielkie miasto […] ufortyfikowane kamiennymi basztami, […] z kamiennym
kościołem parafialnym, z bardzo wielkim i pięknym klasztorem zakonnic, […] z
kolegium jezuickim i stojącym przy nim bardzo dużym i pięknym kościołem […] z
zamkiem nad Sanem włoskim sposobem zbudowanym z fosami w czworobok z zewnątrz i
wewnątrz, […] jest to okolica jedna z najprzyjemniejszych, najurodzajniejszych
i najpiękniejszych, jakie w życiu widziałem […].
A
teraz może słów kilka o dziedziczce Jarosławia, którą na przełomie XVI i XVII
wieku była księżna Anna Ostrogska z Kostków herbu Dąbrowa. Anna urodziła się 26
maja 1575 roku jako córka Jana ze Stembergu, wojewody sandomierskiego (1529-1581), oraz
Zofii ze Sprowy Odrowążowej (1540-1580). Na świat przyszła w Jarosławiu i tutaj spędziła
pierwsze lata swojego życia. Imię otrzymała po swojej babce – Annie księżnej
mazowieckiej (1498-1557). A zatem można rzec, iż wojewodzina wołyńska wywodziła się z
dynastii Piastów. Zarówno Anna, jak i jej młodsza siostra – Katarzyna (1576-1647)
– zostały bardzo szybko osierocone przez rodziców, i wówczas przeszły pod
opiekę przyrodniego brata – syna ich ojca z pierwszego małżeństwa, również Jana
(1556-1592), który był starostą sieradzkim i lipińskim. Obydwie przyszłe
dziedziczki Jarosławia wyjechały na Pomorze do dworu stryja – Krzysztofa Kostki
(1530-1594), wojewody pomorskiego. Z kolei w klasztorze w Chełmnie pobierały
naukę u sióstr benedyktynek, gdzie ksienią była spokrewniona z rodem Kostków –
Magdalena Mortęska (1554-1631).
Aleksander Konstantynowicz Ostrogski książę i wojewoda wołyński (1570-1603) |
Wojewodzianki
odziedziczyły olbrzymią fortunę, a to sprawiło, że o ich rękę starali się
znakomici polscy szlachcice tamtego okresu. O rękę Anny zabiegał Jan Tęczyński,
wojewoda wojnicki (1540-1593), lecz do ślubu nie doszło, pomimo że przez
opiekunów księżnej zawsze był dobrze przyjmowany. Widocznie pojawił się jakiś
konflikt, który zniweczył matrymonialne plany wojewody. A może Jan Tęczyński
zwyczajnie nie dożył dnia swojego ślubu? Ostatecznie zgodnie z wolą swoich
opiekunów Anna poślubiła wojewodę wołyńskiego – Aleksandra Ostrogskiego. Ślub
był niezwykle wystawny. Jedni historycy twierdzą, że zarówno wesele Anny, jak i
potem jej młodszej siostry, odbyło się na zamku stryja w Golubiu, zaś są i
tacy, którzy uważają, iż dziedziczki zostały wydane za mąż w Jarosławiu.
Kwestię sporną stanowi również data zawarcia małżeństwa. Tak więc ilu
historyków, tyle opinii. Można natomiast przyjąć, iż Anna została żoną
Aleksandra Ostrogskiego, mając około osiemnastu lat. Z kolei Katarzyna wyszła
za mąż za Adama Hieronima Sieniawskiego (1576-1619), podczaszego koronnego
herbu Leliwa.
Księżna
Anna Ostrogska nie cieszyła się długo swoim stanem małżeńskim, ponieważ po
około dziesięciu latach Aleksander Ostrogski zmarł. Najprawdopodobniej został
otruty. U progu śmierci tak pisała w swoim testamencie: „Za wolą Boską i
stryja mego szłam za mąż. […] a ja sobie takiego stanu życzyła, jaki mnie
chciała mieć rodzicielka moja, ale wypchano mnie na świat. Chodziło tutaj
zapewne o to, iż Anna od najmłodszych lat pragnęła poświęcić życie Bogu i
spędzić je w klasztorze, podobnie jak wcześniej pragnęła tego dla siebie również jej
matka. Jednak wola opiekunów była inna i Anna była zmuszona się z nią pogodzić. Po śmierci
Aleksandra, Anna nie zawarła już kolejnego małżeństwa, choć kandydatów do jej
ręki nie brakowało. Twierdziła, że skoro Pan Bóg zabrał jej tak szybko męża, to
widocznie chciał, aby resztę swego życia poświęciła właśnie Jemu.
Niemniej
jednak, w tym krótkim stażu małżeńskim wojewodzina doczekała się siedmiorga
dzieci, czyli przyszłej Zofii Lubomirskiej (1595-1622), Adama Konstantego
(1596-1618), Krzysztofa, Janusza Pawła (1598-1619), Aleksandra, przyszłej żony
podstarzałego hetmana Jana Karola Chodkiewicza (1560-1621) – Anny Alojzy
(1600-1654), oraz Katarzyny (1602-1642), którą wojewodzina wydała za Tomasza
Zamoyskiego (1594-1638). Synowie Krzysztof i Aleksander zmarli we wczesnym
dzieciństwie, zaś Adam Konstanty i Janusz Paweł pożegnali się z ziemskim życiem
dość nagle, nie doczekawszy się potomstwa, ani nawet ożenku. Co dziwne,
młodzieńcy zmarli na dworze wdowy po Stanisławie Stadnickim, z którym Anna
Ostrogska miała poważne zatargi, zaś brat „diabła łańcuckiego” jawnie obwiniał
ją za śmierć Stanisława. Czyżby zatem nagły zgon synów nie był przypadkiem?
Może Stadniccy w ten sposób dokonali zemsty na Annie?
Stanisław Stadnicki (ok. 1551-1610) |
W
roku 1592 zamek w Łańcucie był własnością rodziny Stadnickich. W tym samym roku
na zamku zamieszkał Stanisław Stadnicki, który był niezwykle zasłużonym
żołnierzem, lecz jednocześnie znany był powszechnie ze swojej niepohamowanej
porywczości i wręcz szaleńczej odwagi. Niektórzy przypięli mu nawet etykietkę
warchoła i rozbójnika. Dzięki swoim wyczynom Stadnicki zyskał także przydomek
„diabła łańcuckiego”. Swoich poddanych łupił niemiłosiernie, a łańcuckich
mieszczan doprowadził niemalże do ruiny. Miał zatargi z każdym ze swoich
sąsiadów. Napadał i grabił ich dwory. Chodziły również słuchy, że w podziemiach
łańcuckiego zamku bije fałszywą monetę, natomiast zdobyte łupy ukrywał na dnie
stawu. W roku 1606 Stanisław Stadnicki przyłączył się do rokoszu sandomierskiego,
który został zawiązany przez część szlachty, a był wymierzony w osobę króla
Zygmunta III Wazy (1566-1632). Mając już powyżej uszu wybryków Stanisława Stadnickiego, a
także występując z ramienia króla przeciw rokoszaninowi, sąsiedzi w osobach
Łukasza Opalińskiego starszego, kasztelana leżajskiego (1581-1654), oraz księżnej Anny Ostrogskiej z
Jarosławia, wysłali przeciw „diabłu łańcuckiemu” swoje wojska. Żołnierze
zdobyli, ograbili i zniszczyli zamek w Łańcucie, lecz jego właściciel zdołał
uciec i jeszcze przez dwa lata kręcił się po okolicy, stojąc na czele
kilkutysięcznego oddziału i nękając okolicznych mieszkańców. Dopiero 20
sierpnia 1610 roku doszło do ostatecznej bitwy, w której „diabeł łańcucki”
stracił życie. Został ścięty przez Tatara, który pozostawał na służbie Łukasza
Opalińskiego. Nie dziwi więc fakt, iż księżna Anna była obwiniana za tę śmierć,
i być może zapłaciła za nią najwyższą cenę, tracąc swoich dwóch synów.
Niektórzy historycy twierdzą jednak, że młodych Ostrogskich wykończyło
hulaszcze życie. Jaka była prawda? Nie wiadomo.
Po
śmierci Aleksandra Ostrogskiego, Anna rozpoczęła samodzielne panowanie w
Jarosławiu. Spłaciła część należącą do Katarzyny Sieniawskiej i od tego momentu
stała się jedyną dziedziczką miasta. Czasy jej urzędowania to nie tylko
splendor i dobrobyt, ale też wielkie tragedie. Pomijając „morowe powietrze”,
czyli choroby o nieznanym pochodzeniu, jakie nawiedziły Jarosław, doprowadzając
do śmierci setki ludzi, księżna Anna musiała też radzić sobie z konsekwencjami
dwóch poważnych pożarów miasta. Ogień strawił praktycznie wszystko, więc trzeba
było odbudować miasto od podstaw. Jeden z pożarów miał miejsce w 1600 roku, zaś
drugi – ten poważniejszy – wybuchł w noc świętego Bartłomieja 1625 roku.
Ucierpieli nie tylko sami mieszkańcy Jarosławia, ale także kupcy, którzy
tłumnie zjechali wtedy na jarmark sierpniowy. Kupcy potracili całe swoje
mienie, pozaciągali długi, które potem trudno było spłacić, wiele osób straciło
życie w płomieniach, natomiast niektórych nawet mordowano w tym wielkim
zamieszaniu. Nie wiadomo do końca co było przyczyną tak ogromnej tragedii. Do
pożaru doprowadziła najprawdopodobniej nierozwaga jakiegoś mieszkańca miasta,
który nieopatrznie zaprószył ogień. A może było to celowe podpalenie? Wiadomo
natomiast, że aresztowano kilka osób, które zostały potem uwięzione w
jarosławskich lochach znajdujących się w podziemiach ratusza. Niemniej jednak,
z powodu braku dowodów, osoby te zostały wypuszczone na wolność.
Księżna
Anna musiała zatem podejmować szereg decyzji, które miały na celu doprowadzić
do odbudowy miasta. Oczywiście miała swoich doradców, ale ostateczne słowo
należało do niej. Po pożarze z roku 1625 zmieniła się znacząco architektura
miasta. Kamienice i domy nie były już tak ciasno budowane, jak poprzednio. Anna
chciała, aby zachować jak najwięcej przestrzeni. Widocznie miała na uwadze
kolejne potencjalne zagrożenie ogniem w przyszłości.
Szkic panoramy Jarosławia za czasów księżnej Anny Ostrogskiej |
Jarosław
za czasów księżnej Anny Ostrogskiej był miastem znanym w całej Europie.
Popularność zdobył szczególnie poprzez coroczne jarmarki. Handel i kupiectwo
naprawdę kwitło. W mieście dominowało również rzemiosło. Były też apteki. Dwór
księżnej stał na naprawdę wysokim poziomie. Zamek otoczony był rozległymi i
pięknymi ogrodami, gdzie znajdowały się posągi i wodotryski. Był tam też zwierzyniec.
Działalność księżnej bynajmniej nie skupiała się jedynie na kwestii
ekonomicznej miasta. Anna Ostrogska była założycielką i fundatorką kilku
obiektów religijnego kultu. W jednym z nich zostało pochowane jej ciało, zaś w
innym znajduje się serce wojewodziny. W Jarosławiu pochowani są również jej
synowie. Pomimo że jej mąż był wyznania prawosławnego, to jednak małżonkowie potrafili
porozumieć się ze sobą na tym polu. Zgodnie z umową córki miały być wychowywane
w wierze katolickiej, zaś synowie w prawosławnej. Po śmierci Aleksandra księżna
usilnie dążyła do tego, aby synowie przeszli na katolicyzm i udało jej się tego
dokonać. Podobno sam Aleksander Ostrogski tuż przed śmiercią również miał
nawrócić się na wiarę katolicką.
Herb Dąbrowa |
Za czasów Anny Ostrogskiej do Jarosławia
przybyli dwaj bardzo znani kupcy, którzy nabyli na własność kamienice. Byli to
Włosi – Wilhelm Orsettich oraz Juliusz Attavanti. Obydwie kamienice do tej pory
noszą imiona swoich właścicieli. Jako ciekawostkę można też podać, iż Anna
Ostrogska zwykła podróżować podziemnymi korytarzami, które prowadziły z jej
zamku do kościoła dominikanów. To tam często udawała się na modlitwy.
Tę
książkę należy zaliczyć do literatury naukowej, na podstawie której można
napisać rozprawę. Nie znajdziecie tutaj ożywionych bohaterów, lecz suche fakty
z okresu panowania w Jarosławiu księżnej Anny Ostrogskiej. Jak już wspomniałam
wyżej, czytelnik odnajdzie w tej publikacji szereg bardzo cennych informacji.
Myślę, że po książkę chętnie sięgną mieszkańcy Podkarpacia z uwagi na fakt, że
dotyczy ona jednego z bardziej znanych podkarpackich miast. Dla mnie ta pozycja
ma szczególny wymiar, ponieważ stanowi cenny materiał źródłowy w mojej obecnej pracy.
Chociaż, jak piszesz, książka to zbiór suchych faktów, to jednak czytając Twój tekst, miałam wrażenie naprawdę porywającej historii. Dziękuję, że dzięki Tobie mogłam poznać trochę informacji z dziejów Jarosławie. Myślę, że zebranie danych zajęło ci sporo czasu, stąd tym większe gratulacje za tak obrazowe przedstawienie miasta.
OdpowiedzUsuńTo jeszcze nie są wszystkie fakty z życia miasta i Anny Ostrogskiej. Napisałam w wielkim skrócie o jej poczynaniach. Podobnie jak nie są to też wszystkie materiały, bo ja ich mam naprawdę dużo więcej i wciąż do mnie napływają nowe. Tutaj napisałam tylko o tej jednej konkretnej książce. A materiałów wcale nie musiałam długo zbierać. One są po prostu na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko poprosić o nie odpowiednie osoby. :-)
Usuń