piątek, 29 stycznia 2016

Maciej Jastrzębski – „Klątwa gruzińskiego tortu”















Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa. Dziękuję!




Wydawnictwo: HELION/EDITIO
Gliwice 2014




Gruzja to kraj o niezwykłej historii i kulturze. Szczególne położenie geograficzne uzasadnia tożsamość kulturową, która znacząco odróżnia Gruzję od innych państw. Z jednej strony leży na skrzyżowaniu Europy i Azji, a jednocześnie zajmuje centralne miejsce na Kaukazie pomiędzy Morzem Czarnym i Morzem Kaspijskim, gdzie zawsze odgrywała istotną rolę. Według badań archeologicznych na terytorium Gruzji prawie dwa miliony lat temu żyli pierwsi w Europie przedstawiciele rodziny człowiekowatych (hominidy). Naukowcy uważają, że byli oni pierwszymi Europejczykami, natomiast Gruzja jest krajem, z którego przemieścili się do innych części Europy. Studiując oryginalną historię Szulaweri można dowiedzieć się, że to właśnie Gruzja jest pionierem w uprawie winorośli i zakładaniu winiarni. Na podstawie tychże faktów Gruzja uważana jest za miejsce narodzin wina. Na jej terytorium wciąż spotyka się kilkadziesiąt odmian winogron, zaś gruzińskie wina cieszą się ogromną popularnością na całym świecie. Nie należy zapominać również o produkcji herbaty.

Z powodu specyficznego położenia geograficznego Gruzja już od czasów starożytnych jest obszarem niezwykle komfortowym, jeśli chodzi o turystykę i handel. Swego czasu na terytorium Gruzji przybywali Argonauci, czyli greccy żeglarze, a opowieść o ich podróżach przetrwała do dziś dzięki mitologii greckiej. Zasadniczym celem wyprawy Argonautów do Gruzji była przemożna chęć zdobycia Złotego Runa, czyli skóry wraz z sierścią należącej do mitycznego skrzydlatego złotego barana Chrysomallosa. Tak więc mit o Złotym Runie odzwierciedla historię pierwszych powiązań Gruzji ze starożytną Grecją. Według legendy złoto znajdujące się na zboczach Kaukazu ekstrahowano przez zanurzenie złotej owczej skóry w wodzie rzeki. Tego rodzaju metoda wydobywania kruszcu nadal występuje w gruzińskich górach w regionie Swanetii.

Średniowieczny fresk przedstawiający
króla Dawida IV Budowniczego. 
W czasach starożytnych po upadku Imperium Achemenidów, czyli innymi słowy dynastii panującej w Iranie w latach 550-330 przed naszą erą, która została ostatecznie pokonana przez Aleksandra Macedońskiego (356-323 p.n.e.), Jedwabny Szlak łączący Azję z Europą, został zagrożony. Fakt ten sprawił, że zaczęto omijać drogę prowadzącą do Syrii i Iranu, co oczywiście korzystnie przysłużyło się całej Gruzji. Wpływy z Zachodu – najpierw ze strony Rzymu – a następnie spadek po kulturze Bizancjum ze Wschodu oraz z Iranu i islamskiego kalifatu pomogły w rozprzestrzenianiu się innych orientalnych cywilizacji, co z kolei pozwoliło Gruzji wzbogacić się o niewiarygodne wartości kulturowe. To właśnie w Gruzji powstał unikatowy alfabet, który jest jednym z czternastu oryginalnych zapisów znanych do tej pory na całym świecie. W tym samym czasie gruzińska architektura osiągnęła bezprecedensowy sukces, który przejawia się przede wszystkim w budowie różnych kościołów i klasztorów, z których większość wciąż znajduje się na terenie Gruzji. Obok ortodoksyjnych gruzińskich kościołów prawosławnych znajdują się tam także kościoły katolickie, jak również żydowskie synagogi i muzułmańskie minarety.

W niektórych gruzińskich miastach można spotkać oddalone od siebie o mniej niż sto metrów kościoły różnych wyznań religijnych, które historycznie charakteryzują gruzińską kulturę oraz pokojowe współistnienie rozmaitych religii, co oczywiście podkreśla, jak wielka tolerancja kulturalna i wyznaniowa występuje w tym państwie. Apogeum gruzińskiej kultury i państwowości stanowi okres panowania króla Dawida IV Budowniczego (1073-1125; rządy: 1089-1125) oraz królowej Tamary (1160-1213; rządy: 1184-1213), kiedy to gruzińska sztuka, architektura i literatura osiągnęły swoje najwyższe uznanie. W historii Gruzji wiek XII nazywany jest Złotą Erą.

Pomimo dezintegracji politycznej i częściowej utraty niepodległości w XVII i XVIII wieku, kultura gruzińska nadal mogła wybierać ze swojej bogatej tradycji i ożywienia regionalnych centrów, co w różny sposób znajdowało swoje odzwierciedlenie we wszystkich historycznych częściach kraju. W latach 1801-1991, pomimo pierwszego podboju Gruzji przez Imperium Rosyjskie, a następnie w wyniku reżimu sowieckiego, kultura gruzińska zachowała swoje tradycje i chroniła je przed zniszczeniem. W 1991 roku Gruzja odzyskała niepodległość (po raz pierwszy stało się to w 1918 roku, ale wtedy jej niepodległość trwała jedynie trzy lata), natomiast po rewolucji róż w 2003 roku Gruzja okazała się ścieżką rozwoju gospodarczego. Poza tym nastąpiła jej przebudowa oraz zaczynała tworzyć się europejska kultura tradycji. Fakt ten doprowadził do znacznego ożywienia się turystyki Gruzji.

Bogata gruzińska kultura czyni kraj jeszcze bardziej interesującym pod względem różnorodności regionów historycznych. Kultura tych obszarów – pomimo że powstały w tym samym czasie historycznym – jest zróżnicowana pod względem stylu życia i tradycji. Z drugiej strony jednak różnorodność ta wzbogaca nawzajem poszczególne regiony, co z kolei sprawia, że gruzińska kultura posiada naprawdę wiele twarzy. Na przykład Kachetia już w starożytności znana była z tradycyjnej produkcji wina, natomiast w Kartlii znajduje się wiele starożytnych i średniowiecznych miast, jak: Uplisciche, Mccheta, Tbilisi, Samszwilde czy Delisi. Z kolei w Dżawachetii znajdują się wyjątkowe uzdrowiska i lecznicze wody mineralne, natomiast Abchazja i Adżaria to nadmorskie kurorty, a Samegrelo słynie z pysznego jedzenia. W Imeretii zobaczymy historyczne zabytki, zaś w Swanetii znajdziemy unikalne średniowieczne wieże, a w Racza-Leczchumi – niezapomniane góry.


Tbilisi z drugiej połowy XIX wieku
Obraz powstał około 1876 roku.
autor: John Buchan Telfer (?-1907)

Wszystkie powyższe regiony Gruzji łączy ze sobą bogata historia oraz niepowtarzalne kulturowe dziedzictwo, jak również różnorodność kulinarna i powszechnie znana kaukaska gościnność. To wszystko sprawia, że od wieków Gruzja jest podziwiana przez tych, którzy ją odwiedzają. Nie inaczej wynika też z książki Macieja Jastrzębskiego, który w niezwykle malowniczy sposób opowiada nam o tym niesamowitym kraju i jego mieszkańcach. Gruzja nie miała łatwej historii. Całkiem niedawno, bo w 2008 roku, przez państwo przetoczył się poważny konflikt zbrojny pomiędzy gruzińskimi siłami wojskowymi a armią separatystycznej Osetii Południowej, Abchazji i Rosji. Wojna wybuchła w nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 roku, kiedy oczy całego świata zwrócone były na Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Na pewno wielu z nas pamięta tamto wydarzenie. Ówczesne polskie władze stanowczo opowiedziały się wtedy po stronie Gruzinów, co oczywiście nie sprzyjało poprawnym relacjom z Rosją. Trzeba wiedzieć, że mieszkańcy Gruzji chyba od zawsze niezwykle serdecznie wypowiadali i nadal wypowiadają się o Polsce i Polakach. W naszym narodzie widzą przyjaciół, a sympatia jest obustronna. Tak naprawdę nikt do końca nie potrafi stwierdzić jednoznacznie, skąd taka życzliwość. Ona po prostu jest i nie wiadomo co też musiałoby się stać, aby uczucia te uległy zmianie.

Gruzini twierdzą, że terytorium, na którym zamieszkują tak naprawdę pochodzi od samego Boga, który oddał im skrawek ziemi, na którym sam chciał zamieszkać. Dlatego też kraj ten jest tak piękny pod względem krajobrazowym. Do tego dochodzi jeszcze wielokulturowość. Z drugiej strony jednak trzeba pamiętać, że nawet najpiękniejszy kawałek ziemi nie budziłby sympatii innych, gdyby nie ludzie, którzy go zamieszkują. A Gruzinów naprawdę nie można nie polubić. Z książki Macieja Jastrzębskiego czytelnik dowiaduje się nie tylko szeregu ciekawostek na temat historii tego szczególnego kraju, ale także poznaje niesamowitych ludzi, którzy diametralnie różnią się od Polaków nie tylko pod względem kulturowym, ale także w kwestii sposobu bycia. Odkąd pamiętam, to zawsze o Polakach mówiono, że jesteśmy narodem niezwykle gościnnym i nikt nie będzie czuł się u nas obco. Czytając Klątwę gruzińskiego tortu odniosłam wrażenie, że nasza polska gościnność znacznie odbiega od tej, którą serwują innym Gruzini. Oni nie boją się zaprosić nieznajomego do domu. A wręcz przeciwnie. Robią wszystko, aby przybysz czuł się w ich progach, jak we własnych czterech ścianach. Jest śpiew, niezliczona ilość toastów i cała masa rozmaitych opowieści, których słucha się z zapartym tchem. Czy w Polsce taka sytuacja nadal ma miejsce? Czy Polacy żyją tak jak ich dziadowie, którzy spotykali się gdzieś pod strzechą i opowiadali historie, od których czasami wręcz włos jeżył się na głowie?


Cerkiew znajdująca się w centrum Uplisciche
fot. Kober
źródło

Maciej Jastrzębski w swojej książce nie skupia się jedynie na historii i trudnej sytuacji politycznej Gruzji. Autor pokazuje życie zwyczajnych ludzi, którzy każdego dnia muszą zmagać się z problemami, jakie przynosi im życie. Pomimo niełatwych czasów potrafią naprawdę cieszyć się tym, co mają i emanować na innych niezwykłym optymizmem. Można ich za to jedynie podziwiać, ponieważ w mniejszym bądź większym stopniu polityka i przepychanki na poszczególnych szczeblach władzy, a co za tym idzie również nadzór ze strony Unii Europejskiej, dotyka praktycznie każdego Gruzina. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj stosunek mieszkańców Gruzji do Rosjan. Na pewno nie są to relacje przyjazne, jak w przypadku Polski.

Niedawno czytałam inną książkę Macieja Jastrzębskiego – Krym. Miłość i nienawiść – którą byłam zachwycona. Nie inaczej jest i tym razem. Lekkie pióro Autora i barwne opowieści z kraju charakteryzującego się niezwykłą egzotyką sprawiają, że czytelnik nie potrafi oderwać się od lektury. Maciej Jastrzębski swoją podróż po Gruzji, która oczywiście ma związek z zawodem, jaki wykonuje, odbywa w towarzystwie sympatycznego i mądrego taksówkarza o imieniu Dżaba, który jednocześnie jest także jego przewodnikiem. Mężczyzna tak naprawdę staje się w pewnym momencie jednym z bohaterów tej gruzińskiej opowieści. Dżaba ma swoją własną historię, z którą zmaga się już od wielu lat. Czy wreszcie nadejdzie czas, kiedy będzie mógł stawić czoło przeszłości? Oprócz historii Dżaby czytelnik poznaje także losy Aleksandra. Mężczyzna jest ulicznym grajkiem, ale czy na pewno można uznać go jedynie za „flecistę z podziemnego przejścia”?


Katedra Bagrata w Kutaisi (prowincja Imertia)
fot. Kober
źródło

Myślę, że książka jest po prostu wyjątkowa, zaś każdy, kto chciałby zagłębić się w szczególnym gruzińskim klimacie, powinien po nią sięgnąć bez zastanowienia. Podobnie jak w przypadku książki Krym. Miłość i nienawiść, tym razem również miałam problem z jednoznacznym zakwalifikowaniem tej pozycji do konkretnego gatunku literatury. Z jednej strony jest to reportaż, lecz z drugiej czyta się, jak powieść obyczajową, której akcja osadzona jest w realiach współczesnej Gruzji. Może gdyby nie fakt, że czytelnik na każdym kroku spotyka ludzi, którzy są z krwi i kości prawdziwi i nie ma w tym żadnej fikcji, wówczas łatwiej byłoby przydzielić książkę do określonego gatunku. Na pewno jest to literatura faktu. W tej kwestii nie ma żadnych wątpliwości. Cieszy mnie bardzo, że Maciej Jastrzębski nie pisze swoich książek w stylu suchych relacji z podroży zawodowych. Przypuszczam, że wtedy nie byłyby one takie interesujące. Ludzie chcą bowiem poznawać życiowe historie innych i jednocześnie pragną się z tymi historiami identyfikować. A Gruzini choć tak różni od Polaków, to jednak mają z nami wiele wspólnego. Łączy nas przede wszystkim historia, o czym dość obszernie można przeczytać w Klątwie gruzińskiego tortu.  

Autor pisze o Gruzji wiele, lecz wydaje mi się, że ten kraj tak naprawdę nie został do końca odkryty na kartach Klątwy gruzińskiego tortu. W moim odczuciu jest jeszcze bardzo dużo do poznania i odkrycia, ale z drugiej strony nie można mieć też pewności, czy komukolwiek uda się tego dokonać. Odniosłam bowiem wrażenie, że jest to kraj niesamowicie zagadkowy i nigdy nie pozwoli na to, aby ktoś całkowicie odarł go z tej tajemniczości.