niedziela, 17 stycznia 2016

Karol Bunsch – „Trylogia o Aleksandrze Wielkim. Olimpias” # 1












Wydawnictwo: WYDAWNICTWO LITERACKIE
Kraków 1976






Wzrost prestiżu macedońskiego królestwa sprawił, że zaczęła się wypełniać polityczna pustka, która powstała na skutek jałowych wojen toczonych pomiędzy sobą przez greckie poleis[1] w IV wieku przed naszą erą. W tamtym okresie Macedonia była surowym górzystym państwem, które rozciągało się tuż za północną granicą ziem greckich. Mieszkańcom żyło się tam znacznie trudniej, aniżeli w Grecji. Warunki te były ciężkie nie tylko ze względu na surowszy klimat, ale także dlatego, iż ludy sąsiadujące z Macedończykami od strony zachodniej i północnej, bardzo często najeżdżały ich tereny. Tak więc Macedończykom niezwykle trudno było bronić się przed zbrojnymi inwazjami, gdyż egzystowali oni w głównej mierze w osadach oraz małych miastach, a te pozbawione były murów obronnych. Macedonia posiadała też więcej bogactw mineralnych, aniżeli Grecja, szczególnie metali szlachetnych i drewna. Nie zmienia to jednak faktu, że Macedonia, czyli wówczas tak naprawdę królestwo o niewielkim znaczeniu, w drugiej połowie IV wieku przed naszą erą stało się dominującą potęgą w Grecji, a potem odniosło zwycięstwo nad potężnymi Persami, co oczywiście dla wielu okazało się ogromnym zaskoczeniem, jeśli chodzi o starożytną zarówno militarną, jak i polityczną historię.

Władza króla Macedonii, o którym bardzo często mówiono, że jest „królem Macedończyków”, była ograniczona przez tradycję, która nakazywała mu słuchać tego, co mają do powiedzenia jego poddani, którzy tak naprawdę mogli zwracać się do niego z ogromną swobodą. Monarcha sprawował bardzo efektywne rządy jedynie tak długo, jak był w stanie cieszyć się poparciem najpotężniejszych macedońskich rodów, których przywódcy, sprawujący nadzór nad sporych rozmiarów grupami zwolenników, uważali samych siebie za równych królowi. Do ulubionych zajęć tych niezwykle twardych wojowników należały przede wszystkim walka, polowania oraz uczty zakrapiane dużą ilością wina. Z kolei król zobowiązany był dawać dowody swojego męstwa, aby w ten sposób przekonać innych do tego, iż naprawdę jest mężczyzną zdolnym do sprawowania zwierzchniej władzy w swoim państwie. Była to więc społeczność zdominowana przez mężczyzn, w której ogromnym szacunkiem darzono zarówno macedońskich królów, jak i ich matki. Wszyscy pochodzili bowiem z macedońskiej szlachty bądź z rodów królewskich, które panowały w krajach sąsiadujących z Macedonią. Do tego dochodził jeszcze fakt obdarzania swoich mężów męskimi potomkami, którzy byli niezbędni do tego, aby podtrzymać linię danej dynastii. Podczas nieobecności króla, to kobiety niejednokrotnie sprawowały kontrolę nad dworem i konkurowały w tej kwestii z królewskim przedstawicielem.

Filip II Macedoński 
fot. Gunnar Bach Pedersen
Trzeba też wiedzieć, że Macedończycy posiadali swój własny język, który wywodził się z greki. Tak więc członkowie elity, która stanowczo dominowała w całym ówczesnym społeczeństwie macedońskim, uczyli się władać językiem greckim, gdyż uważali, że każdy Macedończyk pochodzi od Greków. Niemniej jednocześnie spoglądali na Greków z wyraźną pogardą, ponieważ twierdzili, iż prowadzą oni wygodne życie, które jest nieporównywalne z ich własną surową egzystencją. Jak można się spodziewać, Grecy nie byli im dłużni i w pełni odwzajemniali te negatywne uczucia. 

W tamtym okresie żył sobie pewien ateński mówca Demostenes (384-322 p.n.e.), który był zaciekłym wrogiem króla Filipa II Macedońskiego (382-336 p.n.e.), a którego panowanie przypadło na lata 359-336 przed naszą erą. Demostenes mówił o królu, że: „nie jest to Grek ani człowiek mający coś wspólnego z Grekami, ani nawet barbarzyńca z kraju, którego nazwę godzi się wymienić, lecz chłystek z Macedonii, gdzie jak dotąd nigdy nie można było nabyć porządnego niewolnika.” Jego słowne ataki względem osoby monarchy były naprawdę ostre. Ateński mówca skupiał się na tematach poświęconych polityce zagranicznej oraz wewnętrznej, a swoje mowy wygłaszał przed ateńskim zgromadzeniem, gdzie usilnie próbował wpłynąć na swoich słuchaczy, aby jak najszybciej wystąpili przeciwko macedońskiej ekspansji na ziemiach greckich. To właśnie ten niecodzienny krasomówczy talent sprawił, że Demostenes stał się wybitnym autorem mów, również tych sądowych, które pisał na zlecenie.

Niezwykle porywcze wystąpienia Demostenesa przeciwko królowi Filipowi II Macedońskiemu miały na celu przytępienie ambicji monarchy, dzięki któremu Macedonia miała szansę stać się międzynarodową potęgą. Przed wstąpieniem na tron Filipa II, Macedonia nie potrafiła skutecznie wykorzystać swojej militarnej siły, ponieważ wciąż targały nią poważne nieporozumienia i konflikty pomiędzy frontalnymi rodami. W dodatku strach przed inwazją współplemieńców był tak silny, że poszczególni władcy Macedonii trzymali osobistą straż nawet przed drzwiami własnych sypialni. Z kolei macedońscy książęta zawierali małżeństwa w dużo młodszym wieku, aniżeli robili to zwykli mężczyźni. Chcieli w ten sposób jak najszybciej zapewnić sobie narodziny męskiego potomka i utrzymanie dynastii.  

Sytuacja polityczna w Macedonii była więc bardzo poważna. W 359 roku przed naszą erą jakieś cztery tysiące Macedończyków straciło życie w bitwie pod Ilirami. Ich wrogiem był lud sąsiadujący z Macedonią od północy. W tym starciu poległ również król Perdikkas III Macedoński (?). Wtedy jego brat – Filip II – miał dwadzieścia dwa lata. Ponieważ syn Perdikkasa był jeszcze zbyt młody, aby móc samodzielnie rządzić krajem, na tron – jako regent – wstąpił Filip II, który w tym krytycznym momencie zdołał przekonać reprezentantów najważniejszych macedońskich rodów, żeby uznali go prawowitym królem, zamiast małoletniego bratanka, w imieniu którego sprawował rzeczoną regencję. W niedługim czasie Filip II przywrócił macedońskiej armii siłę i prestiż, a dokonał tego przede wszystkim dzięki wprowadzeniu nowoczesnej taktyki w szeregach piechoty. Oddziały macedońskie były uzbrojone we włócznie, których długość wynosiła co najmniej cztery i pół metra. Żołnierze musieli zatem ściskać je obiema rękami.  Filip II nauczył swoich żołnierzy walki z użyciem tego ciężkiego oręża w szyku falangi[2], której front jeżył się od wysuniętych włóczni. Z kolei oddziałów jazdy ciężkiej król używał jako siły uderzeniowej, która równocześnie zapewniała ochronę flankom[3] piechoty. Zorganizowana w ten sposób armia rozgromiła siły najeźdźców oraz zgniotła opór przeciwników Filipa II Macedońskiego.


Współczesna rekonstrukcja greckiej falangi


Po jakimś czasie król Macedonii powziął dość złożone działania, które miały być mieszanką dyplomacji, korupcji oraz posunięć militarnych. Tego rodzaju kroki miały na celu uświadomienie greckim miastom-państwom przewagę Macedonii. Na swoje działania wydawał mnóstwo środków finansowych zarówno w monecie złotej, jak i srebrnej, którą wybijał dzięki bardzo bogatym złożom kruszców znajdujących się w Macedonii oraz w zdobytej Tracji. Ówczesny grecki historyk i jednocześnie uczeń Izokratesa (436-338 p.n.e.) – Teopomp z Chios (ok. 378-305 p.n.e.) – o Filipie II mówił tak: „[...] nienasycony i rozrzutny; wszystko czynił w pośpiechu [...] żołnierz, nigdy nie tracił czasu na zastanawianie się nad dochodami i wydatkami.” W latach 50. IV wieku przed naszą erą macedoński król osiągnął bowiem ogromny sukces, gdyż zdołał przekonać przywódców miast-państw leżących w Tessalii – urodzajnej krainie znajdującej się w środkowej Grecji od południa graniczącej z Macedonią – aby mu zaufali i powierzyli dowództwo wojsk Związku Tessalskiego. Takie działanie umożliwiło mu oficjalne uzyskanie prawa do przewodzenia Grekom. Z kolei tessalscy możni tłumaczyli wybór Filipa II na stanowisko wodza tym, że król był rzekomo z nimi spokrewniony jako potomek Heraklesa[4] i w związku z tym posiadał doskonałe kwalifikacje do sprawowania tejże funkcji.

W połowie lat 40. IV wieku król Filip II Macedoński wdał się w bardzo poważny konflikt, który najprawdopodobniej miał związek z dopuszczeniem się świętokradczego czynu przez Fokijczyków, którzy byli greckim plemieniem graniczącym od południa z Tessalią. W tej rzekomej świętej wojnie po przeciwnych stronach stanęły oddziały Filipa II wraz ze swoimi greckimi sprzymierzeńcami oraz wspomniani już Fokijczycy razem z własnymi sojusznikami, w których skład wchodzili także Ateńczycy. Spór ten był dość skomplikowany, a udział w nim brała nawet delficka wyrocznia greckiego boga sztuki i wróżbiarstwa Apollona. Konflikt oczywiście rozstrzygnął się z korzyścią dla Filipa II Macedońskiego i jego sprzymierzeńców. Co ważne, jeszcze przed zakończeniem dekady król przekonał większość państw leżących na obszarze północnej i środkowej Grecji, aby uznały jego zwierzchność w polityce zagranicznej. Nie wiadomo do końca czy monarcha w tym celu użył pochlebstw, czy może dokonał tego przy wykorzystaniu siły.

Demostenes podczas wygłaszania mowy 
Aby wzmocnić swój głos, orator bardzo często
przemawiał nad brzegiem morza na tle ryku fal.
autor: Jean-Jules-Antoine Lecomte du Nouÿ
(1842-1923)
Kolejnym osiągnięciem Filipa II Macedońskiego było podążenie ze wspólną armią macedońsko-grecką na wyprawę skierowaną przeciwko mocarstwu perskiemu. Oficjalnie przyczyną tejże wyprawy miało być ogromne pragnienie zemsty za perską inwazję, jaka miała miejsce w 480 roku przed naszą erą. Niemniej spore znaczenie miał tutaj również fakt, iż monarcha obawiał się, że jego panowanie mogłoby znaleźć się w poważnym niebezpieczeństwie, jeśli krzepkie oddziały wojska pozostawałyby przez długi czas bez jakiegokolwiek zajęcia. Obejmując przywództwo nad armią i wyruszając na tak poważną wyprawę, Filip II zmuszony był wzmocnić swoje siły. W związku z tym podjął zamiar połączenia swojego wojska z armiami państw leżących w południowej Grecji.

Tymczasem w Atenach wspomniany już wyżej Demostenes nie przestawał występować przeciwko macedońskiemu królowi. Orator wykorzystywał do tego swój nieprzeciętny krasomówczy talent, karcąc w ten sposób Greków za przerwanie buntu przeciwko Filipowi II Macedońskiemu. Demostenes mówił, że: „Grecy stoją bezczynnie i wydaje się, że tak mu [królowi] jakoś przypatrują się, jak burzy gradowej: każdy prosi w duchu boga, aby się nie przetoczyła nad jego głową, ale nie czyni żadnych wysiłków, aby zapobiec klęsce.” Ostatecznie jednak Ateny oraz Teby stanęły na czele federacji miast-państw południowej Grecji i w ten sposób podjęto próbę zbrojnego oporu przeciwko zamiarom macedońskiego króla. Niemniej w 338 roku przed naszą erą Filip II wraz ze swymi greckimi sojusznikami pokonał oddziały federacji, a stało się to w bitwie pod Cheroneją w Beocji.

Pokonane w bitwie greckie miasta-państwa zachowały wolność w sprawach wewnętrznych, lecz zmuszone były przyłączyć się do sojuszu, na którego czele stał Filip II Macedoński. Sojusz ten nazwano Związkiem Korynckim. Nazwa pochodzi od miejsca, gdzie znajdowała się kwatera główna koalicji. Pomimo że Sparcie jakoś udało się pozostać poza Związkiem Korynckim, to jednak jej dni, kiedy mogła poszczycić się swoją militarną i polityczną potęgą, przeszły już do lamusa. Bitwa pod Cheroneją okazała się punktem zwrotnym w dziejach Grecji, zaś greckie miasta-państwa już nigdy nie były w stanie przystąpić do samodzielnej polityki zagranicznej, która byłaby niezależna od dobrej woli zewnętrznych mocarstw. Grecka polis przestała więc być autonomicznym podmiotem w kwestii polityki międzynarodowej, pomimo że nadal funkcjonowała jako podstawowa jednostka społeczna oraz gospodarcza na ziemiach greckich. Od tego momentu polis stała się z jednej strony poddanym Macedonii, a z drugiej jej sojusznikiem.

Być może niewielu czytelników ma świadomość tego, że Karol Bunsch (1898-1987) oprócz doskonałej serii o polskich Piastach, stworzył również trylogię o Aleksandrze III Macedońskim, który zapisał się na kartach historii jako Aleksander Wielki (356-323 p.n.e.). Swoją opowieść Autor rozpoczął od momentu narodzin przyszłego wielkiego wodza. Jest to noc, podczas której płonie efeski Artemizjon, czyli miejsce kultu greckiej bogini Artemidy. Według wierzeń greckich była to bogini łowów, zwierząt, lasów, gór i roślinności, płodności, księżyca i śmierci, a także niosła pomoc rodzącym kobietom.


Artemizjon w Efezie 


Pierwszy tom trylogii nie jest jednak poświęcony ani Aleksandrowi, ani nawet jego matce Olimpias (ok. 375-316) – jak mógłby sugerować tytuł – lecz Filipowi II Macedońskiemu, który był ojcem Aleksandra. Akcja powieści rozgrywa się w latach 356-336 przed naszą erą. Czytelnik jest świadkiem narodzin przyszłego wielkiego wodza, o którym wręcz mówiono, że jest potomkiem samego Zeusa, a więc półbogiem. Czy tak było naprawdę? Któż to może wiedzieć. Ludzie żyjący w epoce starożytnej wierzyli w rozmaite rzeczy. Mieli swoich bogów i to właśnie im przypisywali ingerencję w życie śmiertelników. Wierzono przecież, że bogowie schodzą ze swojego Olimpu i obcują ze zwykłymi kobietami. Ponieważ Aleksander od samego początku wykazywał niezwykłe przywódcze cechy i generalnie znacznie różnił się od swoich rówieśników pod względem poziomu inteligencji, panowało przekonanie, że w jego poczęciu musiał uczestniczyć sam bóg.

Aleksander III Macedoński
fot. Andrew Dunn
Karol Bunsch prowadzi zatem czytelnika przez wszystkie te bitewne pola, o których napisałam powyżej, dodając do tego całą galerię starożytnych postaci historycznych, a także skupiając się na życiu prywatnym królewskiej pary. Filip II Macedoński raczej nie należy do bohaterów wzbudzających sympatię. Jego żona – królowa Olimpias – nie może powiedzieć, że jest z nim szczęśliwa. Monarcha bowiem uwielbia otaczać się młodymi i pięknymi kobietami. W dodatku w miarę upływu lat konflikt pomiędzy nim a Aleksandrem przybiera na sile. Widać wyraźnie, że młodzieniec znacznie przewyższa swojego rodziciela zarówno pod względem radzenia sobie na polu bitwy, jak i inteligencją, a król wcale nie czuje się z tego powodu zadowolony, ani też nie jest dumny z syna. Niekiedy można odnieść wrażenie, że gdyby nie ciągłość dynastii i potrzeba pozostawienia tronu w rękach męskiego potomka, Filip II bez wahania pozbyłby się syna ze swego życia. Poza tym mrocznym cieniem na ich wzajemnych relacjach kładzie się silny emocjonalny związek Aleksandra z matką, która ma ogromny wpływ na decyzje podejmowane przez jej ukochanego syna. Filipowi nie jest to na rękę, ponieważ Olimpias również jest mu kulą u nogi.

Myślę, że zarówno konflikt z dorastającym synem, jak i z małżonką w dużej mierze przyczynił się do ostatecznego upadku Filipa II Macedońskiego, który tak naprawdę w pewnym momencie swojego życia czuł się niczym bóg. Uważał, że może wszystko, a śmierć nie jest mu pisana. Nie wiedział tylko, że ten, z którym toczy spór, pewnego dnia przyjdzie mu z pomocą. Wiadomo, że w królewskich rodach znacznie bardziej ceniono synów, aniżeli córki, więc Kleopatra (ok. 355-308 p.n.e.) – siostra Aleksandra Wielkiego – praktycznie przez całą powieść znajduje się gdzieś w tle. Nikt tak naprawdę nie zwraca na nią uwagi. Ona gdzieś tam sobie żyje i jak na razie stanowi narzędzie polityczne w rękach swojego ojca i jego doradców.

Specyficzny styl pisania sprawia, że książka może być trochę niezrozumiała. W tekście sporo jest także wyrazów pochodzenia greckiego, co może dodatkowo utrudnić czytanie. Wprawdzie na końcu książki znajduje się słownik, lecz trzeba do niego sięgać dość często, co może trochę denerwować. Na pewno Olimpias różni się od książek Karola Bunscha wchodzących w skład serii o Piastach. Przypuszczam, że już sama tematyka zmusiła Autora do tego, aby zmienić charakter pisania. Moim zdaniem powieści osadzone w starożytnych realiach generalnie są trudniejsze i do napisania, i do odbioru. Przyznam, że mnie również powieści Piastowskie czytało się przyjemniej, niż pierwszy tom trylogii o Aleksandrze Wielkim. Nie oznacza to jednak, że książka jest zła. Jest po prostu inna.








[1] Poleis – forma miast-państw w starożytnej Grecji wraz z przylegającymi terenami rolniczymi; polityczna oraz religijna wspólnota obywateli. Miasta-państwa powstały pomiędzy VIII a VI wiekiem p.n.e.
[2] Falanga – zwarty oddział bojowy piechoty greckiej, a potem macedońskiej i hellenistycznej; falanga powstała w VII wieku p.n.e.
[3] Flanka – bok, skrzydło szyku bojowego.
[4] Herakles – w mitologii greckiej jeden z herosów, syn Zeusa i śmiertelniczki Alkmeny.