Wydawnictwo: SONIA DRAGA
Katowice 2013
Tytuł
oryginału: Hebammen-Saga. Die Spur der Hebamme
Przekład: Daria
Kuczyńska-Szymala
Freiberg położony jest w Saksonii
niedaleko Drezna, u podnóża Rudaw. Jest to najstarsze i najważniejsze górnicze
miasto Saksonii. Zostało ono założone w 1186 roku, kiedy odkryto na jego
terenie ogromne ilości złóż srebra. To właśnie srebro przyniosło miastu tak wielką
sławę i bogactwo. Niezwykle urokliwy pejzaż Freibergu odzwierciedla głęboki
wpływ górnictwa. Spacerując po centrum starego miasta można dostrzec, iż
przypomina ono malownicze romańskie miasteczko z XVI wieku z brukowanymi
uliczkami oraz pięknymi, starymi i arystokratycznymi domami. W panoramie miasta
dominuje późnogotycka katedra słynąca z organów, które zostały skonstruowane w
XVIII wieku przez Gottfrieda Silbermanna (1683-1753) i są wykonane z czystego
srebra. Każdy, kto przyjeżdża do Freibergu nie może wyjechać stamtąd bez
wzięcia udziału w koncercie organowym. Innymi skarbami miasta są dzieła sztuki znajdujące
się w tejże katedrze.
Jak już wspomniałam wyżej, Freiberg
powstał w XII wieku i był wówczas jedynie niewielką osadą. W tamtym okresie
tereny dzisiejszej Saksonii pokryte były gęstymi lasami i w przeważającej
części przez nikogo niezamieszkane. Panujący wówczas margrabia Marchii
Miśnieńskiej – Otto Bogaty pochodzący z dynastii Wettinów (1125-1190) –
postanowił sprowadzić na swoje tereny osadników, których zadaniem miało być
karczowanie lasów i tworzenie pól uprawnych. W tym celu margrabia wprowadził
nawet specjalne ulgi dla osadników, aby w ten sposób zachęcić ich do
podejmowania dość trudnego zadania, które w konsekwencji miało zapewnić ludziom
lepsze życie. Tak więc w efekcie na terenie dzisiejszego Freibergu powstała
wieś o nazwie Chrystianowo (z niem. Christiansdorf). Nazwa pochodziła od
imienia rycerza, który rzekomo przewodził grupie osadników i po wielu trudach
doprowadził ich do upragnionego celu. Potem odkryto tam ogromne złoża srebra,
co spowodowało, że w ciągu kilku dziesięcioleci do wsi przybyło setki górników,
kupców i rzemieślników, natomiast niewielka dotąd osada przeobraziła się w
ośrodek wydobywczy.
W bardzo krótkim czasie wzniesiono
tam kilka kościołów, warownię oraz mury obronne, a także założono mennicę.
Rozwojowi przemysłu górniczego sprzyjał dekret wydany przez margrabiego, który
stwierdzał, że każdy, kto tylko trafi choćby na znikomy ślad srebra, ma prawo w
danym miejscu założyć kopalnię i czerpać z niej dochody, oddając do państwowej
kasy jedną trzecią uzyskanego kruszcu. Niedługo po tym Otto Bogaty posiadł tak
dużo cennego surowca, że był w stanie wręcz wykupić się od obowiązku
uczestniczenia w wyprawach wojennych. Od tamtego momentu Freiberg stał się
niezwykle łakomym kąskiem dla kolejnych władców, którzy nie szczędzili środków,
aby tylko móc wejść w posiadanie miasta. Niekiedy były to środki wyjątkowo
brutalne i nielegalne.
Seria książek autorstwa Sabine Ebert
opowiadająca o losach młodej znachorki Marty, przybliża czytelnikom dzieje
powstania Freibergu. Wydarzenia fikcyjne wplątane w prawdziwe realia
historyczne tworzą niesamowitą całość. Autorka w swoich książkach łączy ze sobą
kilka wątków, a są to elementy literatury historycznej, obyczajowej i
przygodowej. W pierwszym tomie zatytułowanym Tajemnica znachorki
poznaliśmy główną bohaterkę, która zupełnie nieoczekiwanie znalazła się w
ogromnym niebezpieczeństwie i była zmuszona uciekać ze swojej rodzinnej wioski,
aby tylko zachować życie. Tak się wówczas szczęśliwie złożyło, że przystojny
rycerz Chrystian wyruszał z przyszłymi osadnikami Chrystianowa w długą podróż,
aby zapewnić im lepsze życie. Marcie nie pozostało więc nic innego, jak tylko
przyłączyć się do nich. I tak oto trafiła wraz z innymi na tereny dzisiejszego
Freibergu. Oczywiście nie obyło się bez szeregu niebezpiecznych przygód,
strachu o własne życie oraz o życie tych, którzy byli dla niej bardzo ważni i
których kochała.
Marta jest znachorką, która
niezwykle skutecznie potrafi leczyć wszelkiego rodzaju choroby. Wiadomo, że w
epoce średniowiecza na znachorów spoglądano krzywym okiem, szczególnie
nieprzychylni tego rodzaju praktykom byli duchowni. Trzeba było naprawdę
uważać, aby nie doszło do oskarżenia o czary, co w rezultacie groziło okrutnymi
torturami, a potem śmiercią w męczarniach. Naszą główną bohaterkę wielu szanuje
i prosi o pomoc, ale są też i tacy, którzy najchętniej widzieliby ją na stosie.
Dlaczego? Komu Marta tak bardzo przeszkadza, że pragnie jej śmierci? Kto jest
jej nieprzychylny do tego stopnia, że wciąż dybie zarówno na nią, jak i na jej
rodzinę?
W drugim tomie poznajemy Martę,
która wraz ze swoim mężem Chrystianem i dziećmi mieszka w osadzie, którą
założyli. Wydawać by się mogło, że wszystko, co złe mają już za sobą. Odwieczny
wróg został za karę wysłany na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, więc tak naprawdę
nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek powróci. Z kolei osada dzięki złożom
srebra rośnie w bogactwo. Pomiędzy małżonkami panuje zgoda i miłość. Obydwoje
nie wyobrażają sobie życia bez tej drugiej osoby. Dzieci również rosną zdrowo i
są radością rodziców. Od czasu do czasu margrabia wzywa rycerza Chrystiana na
jakieś narady do swojego zamku, ale nie są one na tyle niebezpieczne, żeby
można było odczuwać lęk. Czego zatem można chcieć więcej? Chyba niczego. Nic,
tylko żyć w zgodzie z samym sobą i z innymi, prawda?
Okładka drugiego wydania z 2014 roku. |
Niestety, pomimo panującego spokoju,
Marta coraz częściej odczuwa niepokój. Kobieta oprócz daru uzdrawiania, posiada
również dar jasnowidzenia. Jakimś tylko sobie znanym zmysłem wyczuwa
niebezpieczeństwo jeszcze na długo, zanim cokolwiek się wydarzy. Tak też jest i
tym razem. Niby wszystko jest w porządku, ale Marta i tak czuje niepokój. Jej
przypuszczenia wkrótce znajdują swoje potwierdzenie w rzeczywistości, bo oto
wróg cały i zdrowy powraca z pielgrzymki, którą odbył do Jerozolimy. Marta nie
potrafi sobie z tym poradzić. Z jednej strony raczej nie powinna się bać, bo ma
przecież po swojej stronie męża i całą wieś, lecz z drugiej wie, że brutalny
Randolf nie spocznie dopóki nie doprowadzi do końca sprawy, którą zaczął kilka
lat wcześniej. Okazuje się też, że Marta wcale nie była tak do końca szczera ze
swoim mężem, więc strach jest podwójny. Czy Chrystian nadal będzie ją tak mocno
kochał, jeśli dowie się całej prawdy, a nie tylko jej części?
I tak oto któregoś dnia zupełnie
niespodziewanie Marta zostaje porwana z domu swojej przyjaciółki. Z domu, który
mógł wydawać się bezpiecznym azylem. Chrystiana nie ma obok, więc nie ma
nikogo, kto mógłby ją obronić. Już niedługo okazuje się bowiem, że nasza
znachorka została oskarżona o uprawianie czarów i musi stanąć przed sądem
kościelnym. Jeszcze tak niedawno gościła pod swoim dachem pewnego duchownego.
Czyżby to on okazał się żmiją, która ją ukąsiła? Czy był szpiegiem, który wciąż
obserwował jej poczynania we wsi i metody pracy przy leczeniu jej mieszkańców?
Marta wie, że może już nie wrócić do domu i nigdy nie zobaczyć ani męża, ani
też swoich dzieci. Jednak zanim straci życie w okrutnych męczarniach, będzie
musiała przeżyć równie okrutne tortury. Czy kobieta je przetrzyma? Czy będzie
mieć w sobie na tyle siły, aby przeżyć? A może ktoś się nad nią zlituje i okaże
jej łaskę? Czy ukochany Chrystian zdąży na czas?
Zniknięcie znachorki to oczywiście dalsze losy mieszkańców Chrystianowa, którzy
muszą na nowo zmagać się z trudami życia i nienawiścią tych, którzy uważają, że
jeszcze nie wyrównali rachunków z założycielami osady. Powraca bowiem
najzagorzalszy wróg naszego rycerza, który tak naprawdę ma tylko jeden cel:
odebrać Chrystianowi wieś i zaprowadzić go do grobu. Chrystian ma jednak
obrońcę w postaci margrabiego Ottona, ale ten czasami wydaje się być ślepy na
postępowanie Randolfa, któremu mimo wszystko ufa i wierzy, że ten w czasie
pielgrzymki wiele przemyślał i zmienił swoje postępowanie. Nie wie jednak, że
Randolf jest niezwykle przebiegłym mężczyzną i wiele rzeczy ukrywa albo wyręcza
się innymi, którzy są mu oddani. W dodatku ma obok siebie zawistną żonę, która
nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. W powieści to właśnie powyższy
konflikt staje się centrum wydarzeń. Marta i Chrystian muszą ponownie stawić
czoło nienawiści i robić wszystko, aby uratować nie tylko samych siebie, ale
także wieś i tych, którzy im bezgranicznie ufają.
Powieść jest z gatunku przygodowych,
co sprawia, że czytelnik może uczestniczyć wraz z bohaterami w szeregu
wydarzeń, które czasami wręcz mrożą krew w żyłach. Pomiędzy poszczególnymi
bohaterami nie występują jedynie negatywne uczucia. Widzimy też, że jest ogromna
przyjaźń, na skutek której można oddać nawet życie. Marta jest bardzo piękną
kobietą, więc nie dziwi fakt, że o jej względy stara się kilku mężczyzn. Ona
jednak jest wierna swojemu małżonkowi, ale kiedy pojawiają się sytuacje, gdzie
musi być posłuszna, wówczas robi to, choć z ciężkim sercem. Po pierwsze, jest
kobietą, a jak wiadomo w średniowieczu niewiasty raczej nie mogły wyrażać
swojego zdania. Były bowiem pod władzą mężczyzn i to oni decydowali o tym, co
jest dla nich „najlepsze”. Po drugie, Marta jest także poddaną margrabiego
Ottona, więc musi być posłuszna także jego woli, a to, co ten postanowi nie
zawsze jest dobre, gdyż często ulega on wpływom innych. W otoczeniu naszej
znachorki jest ten pewien mężczyzna, który od lat kocha się w Marcie, ale ponieważ
jest przyjacielem Chrystiana, doskonale wie, gdzie jest jego miejsce i za
wszelką cenę stara się ukryć swoje prawdziwe uczucia. Czy zatem można o nim
powiedzieć, że jego oddanie Chrystianowi i przyjaźń z nim są podszyte fałszem?
Na pewno nie, gdyż w obliczu zagrożenia własne emocje odsuwa na bok, zachowując
honor.
Cały cykl powieści o mieszkańcach
Chrystianowa składa się z pięciu książek. Na polskim rynku wydawniczym ukazała
się już trzecia część zatytułowana Wybór znachorki. Przyznam, że
niesamowicie podoba mi się ta historia i zapewne już niedługo sięgnę po tom
trzeci. Moim zdaniem jest to opowieść dla tych, którzy lubią zaczytywać się w
historiach, gdzie autor łączy ze sobą prawdę z fikcją, a także dla tych, którzy
preferują powieści przygodowe z historią w tle. W moim odczuciu proza Sabine
Ebert przypomina styl pisania Autorów ukrywających się pod pseudonimem Iny
Lorentz. Możliwe, że tego rodzaju styl stanowi wizytówkę niemieckich literatów.
Dodatkowo na końcu Zniknięcia
znachorki można zleźć kilka stron, na których Sabine Ebert opowiada
czytelnikowi, jak doszło do powstania cyklu i co tak naprawdę się z nim wiąże.
To, w jaki sposób opowiada o swoich książkach jest bardzo ciekawe i pomaga
zrozumieć przesłanie całego cyklu. Okazuje się bowiem, że Autorka tak bardzo
zachłysnęła się średniowieczem, że sama też bardzo chętnie bierze udział w
różnego rodzaju imprezach, gdzie myślą przewodnią jest właśnie średniowiecze.
Sabine Ebert przywdziewa wówczas suknie typowe dla tamtego okresu, pije kawę z
glinianych kubków, choć tak naprawdę powinna pić piwo, a także uczestniczy w
rekonstrukcjach turniejów rycerskich.
To idealna lektura dla mnie!!!
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie czytałam nic tak emocjonującego, osadzonego w historii z nutką tajemnicy i czarów :) Kupię na pewno, bo średniowiecze to mroczna i fascynująca epoka, o której często czytam.
Nie przepadam za epoką średniowiecza i "tajemnica znachorki" niestety nie spodobała mi się na tyle, by sięgnąć po kolejne tomy o losach Marty.
OdpowiedzUsuń