Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Autorki. Dziękuję!
Wydawnictwo:
KSIĄŻNICA/
GRUPA WYDAWNICZA PUBLICAT S.A.
Katowice
2015
Historia zna wiele kobiet,
które dzięki silnemu charakterowi potrafiły iść przez życie, nie bacząc na
konsekwencje swoich czynów, byle tylko osiągnąć zamierzony cel. Niestety, nie
zawsze ich działania kończyły się powodzeniem, ponieważ władzę i tak sprawowali
mężczyźni, dla których kobiety były jedynie pionkami w grze politycznej. Córki
czy siostry wykorzystywane były wyłącznie do tego, aby poprzez korzystne małżeństwo
zapewnić sojusz z tym czy innym państwem i połączyć siły do walki ze wspólnym
wrogiem. O prawdziwej miłości można było mówić naprawdę bardzo rzadko.
Ktoś może powiedzieć, że walka
tej czy innej niewiasty z góry skazana była na porażkę, więc dlaczego tak
zażarcie broniły swoich racji? Czy nie lepiej było przyjąć z pokorą wolę
męskich opiekunów i zagwarantować swojemu krajowi bezpieczeństwo? Nie
zapominajmy jednak, że w tym wszystkim zawsze najistotniejszą rolę odgrywała
chęć zdobycia lub przejęcia władzy, i nawet kobiety brały czynny udział w tej
walce, chcąc za wszelką cenę osadzić na tronie na przykład swoich synów.
Jedną z takich walecznych
kobiet była bez wątpienia Izabela Aragońska – matka polskiej królowej Bony
Sforzy (1494-1557). Izabela urodziła się w Neapolu w 1470 roku i była córką
króla Neapolu – Alfonsa II (1448-1495) oraz jego pierwszej żony – Ippolity
Marii Sforzy (1446-1484), siostry księcia Mediolanu – Galeazza Marii Sforzy
(1444-1476). Była ich drugim z kolei dzieckiem. Księżna Izabela wywodziła się z
hiszpańskiego rodu Trastamara, który panował w Aragonii, Neapolu oraz na
Sycylii. Kształciła się w rezydencji książąt kalabryjskich w Castelcapuano,
natomiast jednym z jej nauczycieli był poeta Giovanni Pontano (1426 lub
1429-1503). Przyszła księżna Mediolanu interesowała się przede wszystkim muzyką
oraz poezją, zaś wolny czas spędzała na pisaniu wierszy.
Izabela Aragońska (1470-1524) Portret powstał w 1515 roku. Autor: Bernardino Luini (1481-1532) |
Małżeństwo Izabeli Aragońskiej
z Gianem Galeazzem Sforzą, który był synem księcia Mediolanu, wspomnianego
wyżej Galeazza Marii Sforzy oraz Bony Sabaudzkiej (1449-1503) było planowane
już od 1471 roku. Przygotowania do tego małżeństwa zwieńczył akt ślubny, który
został sporządzony 26 września 1472 roku. Narzeczonych łączyło ze sobą dość
bliskie pokrewieństwo, dlatego też potrzebna była w tym wypadku dyspensa
papieża, którą oczywiście z łatwością uzyskano od Sykstusa IV (1414-1484).
Umowa małżeńska została odnowiona w dniu 30 kwietnia 1480 roku, a miało to
miejsce na zamku przy bramie Giovia. Z kolei w sierpniu 1488 roku do Neapolu
przybył posłaniec od Sforzów – Agostino Calco (?). Celem tej wizyty było
ostateczne omówienie szczegółów dotyczących przebiegu ceremonii ślubnej.
Przybycie wysłannika Sforzów zbiegło się w czasie ze śmiercią matki Izabeli
Aragońskiej – Ippolity Marii. Pomimo panującej żałoby, ówczesny król Aragonii –
Ferdynand I (1423-1494) – oraz ojciec Izabeli postanowili jednak nie odkładać
ślubu.
W związku z powyższym w grudniu
1488 roku mediolańskie poselstwo, na którego czele stał młody Hermes Sforza
(1470-1503) – młodszy brat pana młodego – wyruszyło w kierunku Neapolu, gdzie w
dniu 23 grudnia odbyły się zaślubiny per procura, czyli innymi słowy bez
udziału Giana Galeazza Sforzy, lecz w obecności jego pełnomocnika. Tuż po Bożym
Narodzeniu Izabela wraz ze swoją pokaźną świtą wyruszyła na spotkanie ze swym
małżonkiem, którego znała dotąd jedynie z portretu. Do Genui przybyła 18
stycznia 1489 roku, gdzie zażyła odpoczynku przed podróżą do Tortony, a tam
czekał już na nią Gian Galeazzo Sforza. Spotkanie przyszłych małżonków odbyło
się 24 stycznia w strugach ulewnego deszczu. W dniu 1 lutego Izabela Aragońska
wyruszyła w podróż z Vigevano do Mediolanu, gdzie już następnego dnia w
katedrze odbył się ślub. Z kolei 13 stycznia 1490 roku w Sala Verde Castello
Sforzesco z okazji zaślubin Giana Galeazza z Izabelą wystawiono alegoryczne
przedstawienie kostiumowe Il Paradiso z
librettem autorstwa Bernarda Bellincioniego (1452-1492). Co ciekawe, kostiumy
oraz scenografię do opery zaprojektował sam mistrz Leonardo da Vinci
(1452-1519).
Gian Galeazzo Sforza (1469-1494) Portret powstał w 1480 roku. Książę jest tutaj przedstawiony jako św. Sebastian. Autor: Ambrogio de Predis (1455-1508) |
Najnowszą powieść Renaty
Czarneckiej rozpoczynają sceny opisane powyżej, a dokładnie jest to podróż, na
końcu której Izabela Aragońska spodziewała się znaleźć już tylko szczęście i
władzę. Czy tak się w istocie stało? Czy młoda księżna odnalazła u boku męża to,
o czym marzyła od lat, czyli od dnia, w którym dokonano zaręczyn i pokazano jej
portret młodego Sforzy? A może jej życie było już tylko pasmem nieszczęść i
rozczarowań, na które nic nie mogła poradzić, pomimo iż usilnie starała się
walczyć o własną godność, miłość i władzę?
Izabela Aragońska przedstawiona
przez Renatę Czarnecką to przede wszystkim bardzo młoda kobieta, która oczekuje
od życia zbyt wiele, jak gdyby nie zdając sobie sprawy z tego, że sama tak
naprawdę nic nie może, ponieważ tym, który rozdaje karty w tej niebezpiecznej
grze jest jej wuj – Ludwik Sforza zwany po prostu „Moro”. To on tak naprawdę
rządzi Mediolanem i pociąga za wszystkie sznurki, zaś młody Gian Galeazzo jest
w jego rękach jedynie marionetką, podobnie jak wielu innych, z którymi Moro ma
do czynienia. Wydaje się, że Izabela od samego początku stoi na straconej
pozycji, co wcale nie oznacza, że nie walczy. O, tak! Ona robi wszystko, aby
utrzymać przy sobie męża i dzieci. Rodzina jest dla niej najważniejsza, lecz i
na tym polu musi stawić czoła swojemu bezwzględnemu wujowi. Choć Izabela ma
obok siebie przyjazne dusze, to jednak wydaje się, że w tej walce jest
osamotniona. Tam, skąd powinna przyjść pomoc, wcale jej nie ma. Na drodze
Izabeli wciąż mnożą się wrogowie, którzy tylko czekają na to, aby księżnę do
reszty pogrążyć.
Jak wiadomo, jednym z dzieci
Izabeli Aragońskiej była Bona Sforza. Na tym etapie dziejów księżnej Mediolanu,
przyszła polska królowa jest jeszcze w powijakach, więc wiele się o niej nie
dowiemy, niemniej zauważyłam, że Autorka już od momentu narodzin Bony zwraca na
nią szczególną uwagę, a czyni to poprzez osobę Izabeli Aragońskiej, która
poświęca dziewczynce naprawdę sporo czasu. Czytelnik może dokładnie dostrzec
emocjonalny związek pomiędzy matką a córką, choć tak naprawdę to syn Franciszek
(1491-1512) jest tutaj najważniejszy z uwagi na tron, który ma objąć po swoim
ojcu. Czy zatem ta głęboka więź sprawiła, że Bona odziedziczyła po matce te
gorsze cechy charakteru? Nie można jednak powiedzieć, że Izabela nie interesuje
się innymi swoimi dziećmi. Ona jest im oddana pod każdym względem, i tak jak
wspomniałam wyżej, to rodzina jest dla niej najważniejsza.
Ludwik Sforza zwany Moro (1452-1508) Portret powstał około 1495 roku. |
Na kartach Księżnej
Mediolanu Izabela Aragońska wciąż musi walczyć z przeciwnościami losu.
Konflikt z Ludwikiem Sforzą wciąż się pogłębia. Wuj pragnie szkodzić Izabeli
praktycznie na każdym kroku, a robi to tak perfidnie, że w końcu Izabela w
swojej desperacji jest zmuszona podjąć kroki, których konsekwencje mogą stać
się dla niej tragiczne i przynieść jej tylko zgubę. Można zatem stwierdzić, że
postać Izabeli Aragońskiej wykreowana piórem Renaty Czarneckiej jest
niesamowicie autentyczna. Księżna Mediolanu ma w sobie ogromną siłę, ale też
czasami ten silny charakter nie wystarcza. Izabela jest przede wszystkim kobietą,
której nie są obce żadne emocje. Potrafi się złościć, przeklinać tych, którzy
źle jej życzą, ale też wylewać strumienie łez, gdy los tragicznie ją
doświadcza. Izabela potrafi również bardzo mocno kochać i to właśnie ta miłość
do męża sprawia, że księżna odważnie stawia czoła przeciwnościom losu. Czy
zatem Gian Galeazzo potrafi docenić swoją małżonkę? Trudno jednoznacznie to
stwierdzić, bowiem książę żyje pod ogromnym wpływem Ludwika Sforzy. Jest niczym
chorągiewka, którą wiatr może dowolnie obracać. Czy Gian Galeazzo kocha swoją
żonę i dzieci? Zapewne na swój własny sposób tak, lecz mimo to jest mężczyzną o
bardzo słabym charakterze.
Książka Renaty Czarneckiej to w
moim odczuciu swoiste arcydzieło beletrystyki historycznej. Postacie są
autentyczne i dzięki temu dostarczają czytelnikowi szeregu rozmaitych emocji. Księżna
Mediolanu to z całą pewnością powieść, za którą można zatęsknić natychmiast
po przeczytaniu ostatniej jej strony. Talent Autorki jest nieprzeciętny. W
dodatku historia Izabeli Aragońskiej jest dopracowana w każdym, nawet
najdrobniejszym, calu. Moim zdaniem jest to książka, która powinna zaistnieć na
znacznie szerszym rynku wydawniczym, niż tylko nasz rodzimy. O tę powieść
powinny ubiegać się co najmniej wydawnictwa europejskie, a już na pewno Włosi
powinni postarać się o zakup praw do jej publikacji, bo w końcu mamy tutaj do
czynienia z kawałkiem włoskiej historii.
Oprócz wydarzeń mających
miejsce na dworze, czytelnik ma także okazję poznać tło polityczne, a chodzi
tutaj głównie o wojny włoskie, które rozpoczęły się w 1494 roku, a w których
udział brał także ówczesny król Francji – Karol VIII Walezjusz (1470-1498). Na
kartach powieści obecny jest również Leonardo da Vinci. Co ciekawe, jakiś czas
temu pewna niemiecka historyk zasugerowała, że słynny obraz mistrza zatytułowany
Mona Lisa wcale nie przedstawia żony bogatego florenckiego kupca, lecz
właśnie Izabelę Aragońską.
Obawiam się, że bez względu na
to, jak bardzo rozpisałabym się na temat Księżnej Mediolanu, to i tak
nie uda mi się słowami wyrazić fenomenu tej książki. Jest to bowiem powieść,
która pochłania czytelnika już od pierwszego zdania. Nie sposób o niej
zapomnieć. Jest to książka napisana na naprawdę wysokim, światowym poziomie.
Uważam, że każdy miłośnik historii powinien bez obaw po nią sięgnąć. Na tej
powieści po prostu nie można się zawieść!
Cudowna recenzja! Długa, z mnóstwem dat i nazwisk, czyli to, co lubię. Co do książki, to postaram się ją gdzieś znaleźć.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Na pewno przeczytam!
OdpowiedzUsuńCo prawda "Barbara i król" Renaty Czarneckiej jakoś mało przypadł mi do gustu (oczekiwałam znacznie więcej), to i tak tej książce dam szansę! :D
Niedługo będę czytać (chociaż się przyznam, że z ciekawości już zaczęłam podczytywać) i jak najbardziej będzie w moim guście.
OdpowiedzUsuńKolejna bardzo pozytywna recenzja :) Muszę koniecznie zabrać się za lekturę tej książki, bo uwielbiam ten gatunek :)
OdpowiedzUsuń