czwartek, 16 kwietnia 2015

Agnieszka Wojdowicz – „Niepokorne. Eliza” # 1











Wydawnictwo: NASZA KSIĘGARNIA
Warszawa 2014





Koniec pierwszej połowy XIX wieku stał się dla Galicji okresem, który obfitował w burzliwe, a niekiedy nawet niezwykle tragiczne wydarzenia. Na pewno jednym z takich właśnie wydarzeń była rzeź galicyjska, nazywana również galicyjską rabacją albo rzezią tarnowską. Równocześnie z nastaniem nowej dekady lat 40. XIX wieku funkcjonujące na terenie zaborów ruchy spiskowe rozpoczęły konfidencjonalne przygotowania mające na celu wywołanie ogólnokrajowego powstania we wszystkich trzech zaborach. Porażka powstania listopadowego w 1831 roku, a także nasilające się coraz bardziej represje ze strony władz zaborczych nie stwarzały bynajmniej pomyślnych warunków dla rozwoju ogólnonarodowej konspiracji niepodległościowej. Niemniej, na obszarze wszystkich zaborów tworzyły się organizacje, które posiadały wyłącznie wymiar lokalny.

Już w 1835 roku powołano do życia jedno z liczniejszych w tamtym okresie stowarzyszeń, a było to Stowarzyszenie Ludu Polskiego, którego zasięg obejmował wszystkie trzy zabory. W roku 1837 część członków wchodzących w skład nowej organizacji zawiesiła swoją działalność, gdyż uznali oni, że prowadzi ona jedynie do coraz większych prześladowań. Tego rodzaju sytuacja sprawiła, że działacze organizacji podjęli decyzję o przyjęciu nowej nazwy, a mianowicie Konfederacji Powszechnej Narodu Polskiego, na czele której stanął Gustaw Ehrenberg (1818-1895). Niemniej, z powodu licznych aresztowań wśród działaczy organizacja była zmuszona zawiesić swoją działalność.

Pomimo znacznej eskalacji działań represyjnych ze strony zaborców, na przełomie lat 30. i 40. XIX wieku konspiracyjna działalność nie zniknęła. W roku 1839 w Poznaniu utworzono Komitet Poznański, który ściśle współpracował z paryskim Towarzystwem Demokratycznym Polski. Na jego czele stanął wówczas Karol Libelt (1807-1875). Natomiast w Warszawie swoją działalność rozpoczął Związek Narodu Polskiego. Bez wątpienia funkcjonujące na obszarze wszystkich trzech zaborów organizacje spiskowe jednoznacznie zmierzały w kierunku wybuchu powstania na skalę ogólnonarodową.

Jakub Szela (1787-1860) - 
najbardziej znany przywódca chłopski 
podczas rzezi galicyjskiej.
Drzeworyt ilustracyjny z 1848 roku.
Autor: Henryk Dmochowski (1810-1863)
Pierwszym testem przed zrywem niepodległościowym było wystąpienie księdza Piotra Ściegiennego (1801-1890) w 1844 roku. Próba nie była udana, co spowodowało, iż działające w Paryżu Towarzystwo Demokratyczne Polski zaczęło dążyć do objęcia naczelnego dowodzenia w dalszych przygotowaniach do powstania. Zapadła zatem decyzja, iż głównym przywódcą kolejnego narodowego zrywu zostanie Ludwik Mierosławski (1814-1878). Działający w tym samym czasie w Poznaniu Komitet Poznański został przemianowany na Komitet Centralny, którego zadaniem było sprawowanie kontroli i koordynowanie działalnością konspiracyjną we wszystkich trzech zaborach. Rozpoczęto także prężne przygotowania do walki zbrojnej. Tak więc w 1845 roku do Poznania przybył Ludwik Mierosławski.

A teraz skupmy się na powstaniu, które wybuchło na terenie Galicji, ponieważ to jego skutki tak naprawdę stanowią istotną kwestię dla rozwoju wydarzeń opisanych w pierwszym tomie trylogii Agnieszki Wojdowicz. Tak więc zasadniczym problemem przygotowań do zrywu narodowego stała się sprawa powstańczej agitacji wśród chłopów. Fakt ten stanowił dla spiskowców ogromną trudność. Każda próba natychmiast prowadziła do aresztowań. W związku z tym nie było możliwe głoszenie i jednoczesne pozyskiwanie chłopów dla wspólnej idei. Z drugiej strony jednak agitacja przy pomocy ulotek i broszur raczej nie przyniosłaby pozytywnych skutków, ponieważ na wsiach w tamtym okresie powszechny był analfabetyzm wśród chłopstwa.

Kluczowym problemem była też postawa ogromnej nieufności chłopów wobec prób rozpowszechniania nowych idei o charakterze niepodległościowym. Było to wyraźnie widoczne szczególnie w Galicji i na terenach Królestwa Polskiego. Bez względu na spory dotyczące programu oraz samą walkę, jak i liczne aresztowania poprzedzające wybuch powstania, przyszli powstańcy wyznaczyli dzień 22 lutego 1846 roku jako datę wybuchu powstania. Niemniej, w lutym 1846 roku w wyniku denuncjacji Henryka Ponińskiego (1808-1888), członkowie Komitetu Centralnego – Karol Libelt i Ludwik Mierosławski – zostali aresztowani. To wydarzenie natychmiast sprawiło, że tereny Wielkopolski zostały wyłączone z przyszłych walk powstańczych. Oprócz Wielkopolski, denuncjacje oraz aresztowania objęły także członków ruchu konspiracyjnego między innymi tego działającego we Lwowie.

Rzeź galicyjska
Obraz został namalowany w 1871 roku
Autor: Jan Nepomucen Lewicki (1795-1871)


Wiadomość o aresztowaniu członków siatki konspiracyjnej funkcjonującej w Poznaniu sprawiła, że przywódca spiskowców działających na terenie Królestwa Polskiego – Bronisław Dąbrowski (1815-1880) – uciekł za granicę. Niemniej, powstanie i tak próbowano wzniecić poprzez nieudany atak na Siedlce. W zaborze pruskim sytuacja przedstawiała się podobnie. Władze zaborcze w wyniku licznych aresztowań uniemożliwiły rozpoczęcie akcji zbrojnej. A jak było w Galicji? Otóż, formowane oddziały powstańców zostały rozgromione przez chłopów, którzy dzięki doskonałej propagandzie Austriaków uznali zbrojne przygotowania szlachty za rozpoczęcie akcji pacyfikacyjnej wsi. W wyniku tak rozwijającej się sytuacji, liderzy siatki konspiracyjnej działającej w Krakowie nie byli w stanie podjąć jakichkolwiek kroków. Tak więc Ludwik Gorzkowski (przed 1811-1857), Jan Tyssowski (1811-1857), a także Jan Alcyto (1809-1855) podjęli decyzję o odwołaniu wybuchu powstania, a miało to miejsce podczas spotkania w Krakowie w dniu 18 lutego 1846 roku. Niemniej, po wyjeździe Jana Alcyto, który był jednocześnie przedstawicielem Towarzystwa Demokratycznego Polski, pozostali dwaj przywódcy zmielili wcześniejsze ustalenia.

Już na samym początku nowej dekady, czyli lat 40. XIX wieku, galicyjscy chłopi coraz częściej zaczynali wszczynać bunt przeciwko systemowi poddaństwa i pańszczyzny. Pański dwór, który w sposób bezwzględny egzekwował wszelkie powinności, w ich oczach stał się siedliskiem wszelkiego rodzaju zła. Dodatkowo był także miejscem czegoś na kształt pośrednictwa, gdyż świadczył na rzecz państwa takie powinności, jak ściąganie podatków czy pobór rekruta. Pogarszająca się w sposób systematyczny wrogość do „panów galicyjskich” wzmagała się z powodu trudnej sytuacji samego chłopstwa, jak również wielu nieurodzajów i klęsk, jakie wystąpiły w latach 1844-1845. W związku z tym włościanie bezustannie wytaczali właścicielom ziemskim procesy sądowe, których przedmiotem było niesprawiedliwe w ich opinii przeciążanie wspomnianymi już powinnościami. Taka sytuacja sprzyjała tworzeniu się miejscowych grup i wyłanianiu spośród nich lokalnych liderów. W tym samym czasie władze austriackie, przewidując szybki wybuch powstania, rozpoczęły wśród galicyjskiego chłopstwa dynamiczną kampanię propagandową. W tejże kampanii była mowa szczególnie o „dobrym cesarzu z Wiednia”, któremu polscy właściciele ziemscy tylko przeszkadzają w wyzwoleniu galicyjskiej wsi. Jak można wywnioskować, starano się nie dopuścić do współpracy chłopów z powstańcami w zorganizowanej narodowej sprawie. W dodatku austriaccy urzędnicy wykorzystali powszechną na wsi galicyjskiej nieufność chłopstwa, która swoje źródło miała w zbyt niskim poziomie wykształcenia, o ile w ogóle można mówić tutaj o jakimkolwiek wykształceniu. Pospolity analfabetyzm u chłopów raczej nie sprzyjał wyrobieniu sobie własnego zdania na niektóre tematy.


Rabacja galicyjska. Chłopi przynoszą autriackim żołnierzom obcięte
głowy właścicieli ziemskich.

Staloryt pochodzi z XIX wieku.
Autor nieznany

W dniu 18 lutego 1846 roku spiskowcy galicyjscy z okolic Tarnowa zadecydowali, iż przystąpią ostatecznie do walki. Wtedy też niewielkie oddziały powstańców wyruszyły, aby uderzyć na Tarnów z różnych stron. Niemniej, część z nich nie dotarła na umówione uprzednio miejsca, natomiast pozostali zwyczajnie zabłądzili w lasach znajdujących się pod Tarnowem, gdzie czekali na rozkazy, które wciąż nie nadchodziły. W tej sytuacji niektórzy z dowódców podjęli decyzję, iż rozpuszczą swoje oddziały. Niestety, wracający z nieudanego ataku powstańcy zaczęli nagminnie wpadać w ręce rozwścieczonych chłopów, którzy brutalnie mordowali ich na miejscu albo po prostu wydawali w ręce austriackich żołnierzy. Nieudolność szlacheckiego ruchu powstańczego stała się zachętą do dalszych wystąpień włościan przeciwko ziemskim właścicielom. Tak więc do końca lutego 1846 roku od wsi do wsi szły gromady chłopów uzbrojonych w cepy, kosy i siekiery, napadając na kolejne dwory i wybijając co do głowy ich mieszkańców. Ten chłopski ruch przez samych chłopów został nazwany rabacją, a jego najsilniejsze działania miały miejsce na ziemi tarnowskiej i sądeckiej. Zniszczono bądź spalono tam około pięćset pańskich dworów oraz zamordowano ponad tysiąc osób, wśród których znajdowało się niemalże dwustu właścicieli ziemskich.

To tyle, jeśli chodzi o historię. Teraz skupmy się już na samej książce. Otóż, jednym z właścicieli ziemskich zamordowanych w lutym 1846 roku był dziadek głównej bohaterki – Konstanty Pohorecki. Jego dwór został zaatakowany w pewną mroźną noc. Konstanty nie chciał uciekać. Bohatersko stawił czoło rozwścieczonemu chłopstwu i do ostatniej kropli krwi bronił swojego dworu. Tylko młoda żona Konstantego – Elżbieta – wraz z kilkumiesięcznym synem i służącą zdołała uciec. Elżbieta miała zamiar przedostać się do Warszawy, która po trzecim rozbiorze Polski najpierw trafiła pod zabór pruski, a następnie pod rosyjski. Wdowa po Konstantym Pohoreckim będzie zatem musiała na nowo ułożyć sobie życie. Czy jej się to uda? Czy trauma po tragicznych wydarzeniach kiedyś minie? Jaki wpływ rzeź galicyjska będzie mieć na życie samej Elżbiety i jej rodziny? Czy jej skutki nie staną się piętnem dla jej potomków, którzy chcieliby normalnie żyć; żyć bez uprzedzeń?

W tym samym czasie kształtują się także losy innej bohaterki, której wnuczka będzie musiała zmierzyć się ze sztywnymi zasadami panującymi w jej rodzinie. Na chwilę obecną, czyli w roku 1846, poznajemy Sarę Bach. Dziewczyna jest córką żydowskiego krawca i mieszka na krakowskim Kazimierzu. Sara wyróżnia się spośród rówieśnic, lecz swoich szczególnych zainteresowań raczej nie może ujawniać, ponieważ dobra żydowska dziewczyna jedyne, o czym powinna myśleć, to o ślubie z mężczyzną, który przyśle do jej domu swatkę i którego oczywiście zaakceptują rodzice. Założenie rodziny to tak naprawdę wszystko, czego potrzeba do szczęścia każdej żydowskiej młodej kobiecie. Wszelkiego rodzaju bunt i wyrażanie własnego zdania jest – delikatnie mówiąc – niemile widziane w żydowskiej społeczności. Jak zatem potoczą się dalsze losy Sary? Czy będzie musiała zaakceptować wolę rodziców, czy może stanie się coś, co będzie zgodne nie tylko z jej wolą, ale także z opinią jej rodziny?

Stanisław Wyspiański (1869-1907)
to postać,
którą można spotkać
na kartach powieści.

Autoportret z 1902 roku. 
Mija wiele lat od galicyjskiej rabacji. Wnuczka Elżbiety Orzechowskiej, niegdyś Pohoreckiej, zamierza studiować w Krakowie farmację. Dziewczyna zdobyła już pierwsze umiejętności w tej dziedzinie, a teraz pragnie je rozwinąć szerzej i otrzymać dyplom. Oczywiście nie będzie to takie proste, ponieważ pod koniec XIX wieku wykształcone i samodzielne kobiety nie są mile widziane w społeczeństwie. Wciąż bowiem panuje przekonanie, że kobieta powinna egzystować pod opieką mężczyzny i to on powinien decydować o jej losie. Eliza nie chce się temu poddać, więc przy akceptacji rodziny w towarzystwie babki wyrusza do nieznanego jej dotąd Krakowa. Podróż jest dla niej niczym wyprawa za granicę. Trzeba pamiętać, że w okresie zaborów tak to właśnie wyglądało. Aby dostać się na teren innego zaboru, należało postarać się o specjalne dokumenty.

Już w pociągu dochodzi do tragedii. Otóż, Eliza jest niemalże naocznym świadkiem morderstwa starszej kobiety. Nie wiadomo tak naprawdę dlaczego ktoś ją zamordował. Z powodu ogromnego majątku? Z zemsty? Konsekwencje tego zabójstwa będą się ciągnęły za Elizą bardzo długo, ponieważ jest ona jedyną osobą, która może coś powiedzieć o mordercy. Wtedy też dziewczyna poznaje młodego austriackiego żołnierza. Jak zatem zareaguje jej babka na tę znajomość? Czy będzie jej przeciwna, skoro to Austriacy są odpowiedzialni za jej osobistą tragedię? Czy w końcu Eliza może czuć się bezpieczna, skoro widziała twarz mordercy?

Tymczasem w domu Judyty Schraiber – wnuczki wspomnianej wyżej Sary Bach – nie dzieje się najlepiej. Dziewczyna wdała się w romans z pewnym malarzem, z czym oczywiście nie mogą pogodzić się jej rodzice. Judyta jest zbuntowana i uważa, że to ona powinna decydować o swoim życiu, natomiast w żadnym razie nie wolno tego robić jej rodzinie. Niestety, Judyta nie wie, że pewne kwestie są po prostu nie do przeskoczenia. Chyba jednak nie za bardzo zdaje sobie sprawę z tego, jak wygląda prawdziwe życie, kiedy musi być zdana na samą siebie. Ile rozczarowań ją czeka; ile łez będzie musiała wylać, zanim cokolwiek zmieni się w jej życiu na lepsze? Na szczęście gdzieś tam żyją ludzie, którzy bez względu na wszystko będą w stanie jej pomóc. Ale czy nie zażądają za swoją pomoc zapłaty? Czy Judyta nie będzie musiała znów stanąć przed trudnymi wyborami?

Jest też Klara Stojnowska – bohaterka niezwykle wyzwolona, która wciąż spiera się z ojcem uważającym, że miejsce kobiety jest w domu, a nie na przykład na uniwersytecie. Pomimo że sprzeczki z ojcem wcale nie są Klarze obojętne i zawsze po nich cierpi, to jednak nie ustępuje. Trzyma się twardo swoich przekonań i próbuje dzielić się nimi z osobami, które spotyka na swojej drodze. To taka typowa dziewiętnastowieczna feministka. Losy tych trzech kobiet w pewnym momencie krzyżują się ze sobą. Dziewczyny odczuwają wobec siebie nawzajem prawdziwą sympatię, pomimo że pochodzą z innych środowisk, a każda z nich została inaczej wychowana. Każda z nich posiada też inną przeszłość.

Pierwszy tom trylogii Agnieszki Wojdowicz zachwycił mnie już od pierwszej strony. Jeśli chodzi o powieści historyczne, to bliskie są mi nie tylko te, których akcja rozgrywa się wiele wieków wstecz, a głównymi bohaterami są koronowane głowy. Bardzo lubię również historie dziejące się w XIX wieku i na początku XX, ponieważ specyfika tego okresu jest naprawdę niesamowita. Tutaj mamy do czynienia nie tylko z latami trzeciego rozbioru Polski, ale przede wszystkim uwagę zwraca charakterystyczny klimat okresu Młodej Polski. Owszem, opowieść jest fikcyjna, ale to wcale nie oznacza, że nie brak w niej postaci historycznych. Tak więc spotykamy na przykład Stanisława Wyspiańskiego, który w życiu Judyty Schraiber odgrywa niemałą rolę, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę jej talent malarski.

Planty o świcie .
Miejsce, gdzie bardzo często można spotkać bohaterki powieści. 

Obraz powstał w 1894 roku.
Autor: Stanisław Wyspiański

Tym, co zwraca szczególną uwagę jest oczywiście młodopolski Kraków. Jest on przedstawiony niezwykle autentycznie. Podobnie rzecz ma się, jeśli chodzi o żydowskie obyczaje. Autorka z dużą dokładnością ukazuje specyfikę religii żydowskiej. Chociaż jest to powieść ukierunkowana na Elizę Pohorecką, to jednak pozostałe dwie bohaterki również mają sporo do powiedzenia. Dwie z nich spotykają – wydaje się – mężczyzn swojego życia, lecz ta miłość wcale nie należy do tych najłatwiejszych. Jest to uczucie pełne wyborów, a wręcz dramatycznych sytuacji.

O Elizie można śmiało powiedzieć, że jest to powieść feministyczna opisująca czasy, kiedy ten feminizm dopiero się rodził. Kobiety zaledwie zaczynały bronić swoich praw i robiły wiele, aby zmienić swoją sytuację społeczną i nie podporządkowywać się mężczyznom. Jest to też powieść, w której ogromne znaczenie ma historia. Elżbieta Orzechowska wciąż nią żyje i chyba dopiero z dniem jej śmierci skutki wydarzeń z 1846 stracą znaczenie. Powieść jest także sagą rodzinną, gdyż obserwujemy tutaj życie aż trzech rożnych rodzin, zaś w przypadku Elizy i Judyty historia rodziny obejmuje aż trzy pokolenia.

Moim zdaniem Eliza to naprawdę magiczna opowieść o czasach, które minęły, ale które wciąż gdzieś w nas tkwią. Czekam zatem na kolejny tom trylogii. Tym razem będzie to opowieść o Klarze. Myślę jednak, że nie zabraknie też Elizy i Judyty, ponieważ ich wątki wcale nie zostały zakończone.

Na koniec przytoczę jeszcze taką oto ciekawostkę. Otóż, w spisie nazwisk ofiar rzezi galicyjskiej z 1846 roku odnalazłam dwóch mężczyzn o nazwisku „Pohorecki”. Jednym z nich był Adam Pohorecki pochodzący z Gorzejowej, czyli wsi leżącej obecnie na terenie województwa podkarpackiego. Natomiast drugim był Antoni Pohorecki, z zawodu nauczyciel. Zapewne ci dwaj mężczyźni nie mają nic wspólnego z powieściowym Konstantym Pohoreckim. A może jednak mają? Kto wie?






12 komentarzy:

  1. Planuję przeczytać tę książkę od dawna!
    Wierzę, że niebawem się to stanie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj bardzo zachęciłaś mnie do tej lektury. Zderzają się tu chyba wszystkie motywy, które są dla mnie najbardziej ciekawe. Po pierwsze historia Galicji od zawsze bardzo mnie pochłania. Po drugie aspekt żydowski - wydaje mi się, że w aspekcie obrazowego przedstawienia Krakowa jest ciekawym pomysłem. Po trzecie Stanisław Wyspiański zawsze wydawał mi się ciekawą postacią, nawet jeśli występuje epizodycznie. Poza tym, podziwiam, gdy autor potrafi oddać klimat epoki, o której pisze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest napisana bardzo klimatycznie. Oddaje dokładnie atmosferę tamtej epoki, a w Krakowie to można się zakochać. Bardzo lubię książki, w których pojawiają się obok postaci fikcyjnych też te historyczne, jak Wyspiński w tym przypadku. No co Ci będę więcej pisać? Szukaj książki i czytaj, bo jest rewelacyjna. :-)

      Usuń
  3. Wow. Większa część recenzji to znakomity wykład z historii Galicji w XIX wieku! Co do książki mam wiele wątpliwości, szczerze mówiąc. Chociaż okładka piękna.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja już tak mam, że lubię sobie o historii pogawędzić. ;-)

      Usuń
  4. O okresie Młodej Polski mało wiem, więc warto bym sięgnęła po ten tytuł, do tego saga rodzinna i kobiety walczące o swoje- czuję się zachęcona do lektury.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi było miło przeczytać Pani tekst o powieści "Niepokorne. Eliza" z tak wnikliwie przedstawionym tłem historycznym. :-) Nazwisko Elizy zaczerpnęłam ze spisu ofiar rzezi, miałyśmy do czynienia z tym samym dokumentem. O Gorzejowej także wspomniałam - w prologu. Jest Pani bardzo dociekliwa i spostrzegawcza. Pozdrawiam gorąco. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że się Pani podoba tekst. Tak myślałam, że to nazwisko może być z tego spisu. Ponieważ często zaglądam do zasobów biblioteki cyfrowej, natknęłam się właśnie na ten spis. On nie był kompletny, ale Pohoreckich znalazłam. :-) Również pozdrawiam i czekam na "Klarę". :-)

      Usuń
  6. Aguś jak już pisałam na FB super tekst!! Zresztą książka też jest MEGA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Kasieńko! <3 Zgadzam się z Tobą - książka jest SUPER!

      Usuń