wtorek, 29 marca 2016

Barbara Wood – „Przeklnij ten dom”












Wydawnictwo: KSIĄŻNICA
Katowice 2007
Tytuł oryginału: Curse This House
Przekład: Anna Pajek





Motyw starych i tajemniczych domów bardzo często wykorzystywany jest w beletrystyce, szczególnie historycznej. Autorzy, którzy sięgają po ten wątek zazwyczaj tworzą kilkupokoleniowe sagi rodzinne, w których poszczególni członkowie rodu zostali dotknięci jakąś niczym niewytłumaczalną klątwą, co powoduje, że albo nie dożywają starości i niepodziewanie tracą życie w dramatycznych okolicznościach, albo zapadają na dziwaczne choroby, których nie da się wyleczyć, choćby nawet lekarze stosowali najnowocześniejsze – na dany okres czasu – metody leczenia. Nierzadko zdarza się też, że senior rodu dokładnie wie, skąd tak naprawdę wzięła się rzeczona klątwa, lecz złożona wiele lat wcześniej przysięga nie pozwala mu wyznać prawdy. I tak oto autor tworzy zawiłą fabułę, aby coraz bardziej wciągać w nią czytelnika. Dopiero na samym końcu pisarz zdradza, co tak naprawdę się stało i dlaczego przez wiele pokoleń rodzina żyjąca na kartach jego książki musiała zmagać się z tym czy innym zagadkowym problemem. Zazwyczaj taka historia kończy się szczęśliwie, ale zanim to nastąpi musi minąć sporo czasu, zaś galeria postaci zostaje zredukowana do minimum i zostają tylko ci, którym udało się pokonać przeznaczenie.

Nie wiem, na ile w Polsce znana jest Barbara Wood, szczególnie grupie młodych czytelników. Wydaje mi się jednak, że Autorka popularnością cieszy się raczej wśród starszego pokolenia czytelniczek. Dla przypomnienia wspomnę, że Pisarka na świat przyszła w 1947 roku w Warrington w Anglii (niedaleko Liverpoolu). Razem z rodzicami i starszym bratem wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Dorastała w Kalifornii Południowej (Los Angeles), gdzie uczęszczała do szkoły. Po skończeniu szkoły średniej, Barbara podjęła naukę na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Barbara, ucząc się tam chirurgii, lecz po jakimś czasie przerwała studia. Wtedy też często zmieniała pracę, aż w końcu udało jej się sprzedać wydawcy swoją pierwszą powieść. Było to w 1976 roku. Dotychczas spod jej pióra wyszło kilkadziesiąt książek, w tym również te pisane pod pseudonimem Kathryn Harvey. Barbara Wood znajduje się na liście najlepiej zarabiających pisarzy na arenie międzynarodowej, zaś jej powieści przetłumaczono na ponad trzydzieści języków. Na kartach swoich książek Autorka przenosi czytelnika w naprawdę egzotyczne miejsca, które wcześniej są przez nią skrupulatnie badane celem zapewnienia odbiorcom poczucia prawdziwej kultury i historii związanych z opisywanymi miejscami, co jest oczywiście niezbędne przy kreowaniu fabuły. Generalnie w centrum każdej historii występuje silna i niezależna kobieta.  

Wydawnictwo: ŚWIAT KSIĄŻKI
Warszawa 1999
tłum. Anna Pajek
Przeklnij ten dom to książka, która po raz pierwszy ukazała się na rynku wydawniczym w 1978 roku. Barbara Wood przenosi w niej czytelnika do wiktoriańskiej Anglii. Jest połowa XIX wieku, a dokładnie rok 1857. W Londynie umiera Jennifer Pemberton. Okazuje się, że tuż przed śmiercią kobieta otrzymała list od ciotki Sylvii, w którym ta zapraszała ją do posiadłości Pemberton Hurst, którą Jenny wraz z pięcioletnią wówczas córeczką opuściła wiele lat temu. Po śmierci matki Leyla odnajduje list i postanawia – zamiast Jenny – odwiedzić nieznaną jej rodzinę. Dziewczyna praktycznie nie pamięta, jakie życie wiodły z matką w Pemberton Hurst. Powiedziano jej natomiast, że ojciec i starszy braciszek zmarli. Z kolei w Londynie Leyla wraz z matką prowadziły bardzo ubogie życie. Jennifer robiła wszystko, aby tylko nie przymierały głodem. Pracowała w najbardziej obskurnych miejscach. Dlaczego zatem nie mogły liczyć na rodzinę z Pemberton Hurst? Przecież Pembertonowie nigdy nie narzekali na brak pieniędzy. Byli i są właścicielami fabryk bawełny, więc bieda naprawdę nie jest w stanie im zagrozić. Czyżby wszystkiemu winne były okoliczności śmierci Roberta Pembertona?

Kiedy w końcu Leyla przybywa do Pemberton Hurst – posiadłości pochodzącej jeszcze z czasów Elżbiety I Tudor (1533-1603) – członkowie rodziny są niesamowicie zaskoczeni jej wizytą. Zachowują się wręcz tak, jakby właśnie zobaczyli ducha. Niektórzy mylą ją nawet ze zmarłą Jennifer. Wydaje się, że tylko Colin Pemberton nie przywiązuje zbyt dużej wagi do niespodziewanych odwiedzin kuzynki. Prawdę powiedziawszy Colin traktowany jest w domu jak dziwak, z którym nie warto rozmawiać. Urodą znacznie odbiega od pozostałych męskich członków rodu. Charakter też ma zupełnie inny. Jest otwarty i nikogo nie udaje. Stara się mówić i robić to, co akurat przyjdzie mu na myśl. Kim zatem jest ów Colin? Dlaczego Leyli wydano surowy zakaz rozmowy z kuzynem? Czyżby ten wiedział więcej, niż pozostali członkowie rodziny chcą jej zdradzić? Jakie mroczne tajemnice kładą się cieniem na Pemberton Hurst?  

Bardzo szybko okazuje się, że nad Pembertonami od dziesiątek lat ciąży klątwa, która zwyczajnie ich zabija. Jedni tracą zmysły i w konsekwencji umierają, zaś inni również na skutek problemów psychicznych mordują. W związku z tym uznano, że na obecnym pokoleniu zakończy się linia rodu Pembertonów i nikt już więcej nie założy rodziny i nie spłodzi potomstwa. Kuzynostwo Leyli uparcie stosuje się do tej zasady, ponieważ nie chce przekazywać następnym pokoleniom tragicznej klątwy, i tym samym doprowadzać do kolejnych rodzinnych dramatów. Nie można jednak powiedzieć, że młodzi są z tego powodu zadowoleni. Pomimo że żyją w bogactwie, to jednak nie są szczęśliwi, bo nigdy nie będzie im dane zaznać prawdziwej miłości.

Jedno z wydań amerykańskich
Wydawnictwo: TURNER
Nowy Jork 2012
Obecnie na czele rodu stoi Abigail Pemberton, przed którą nic się nie ukryje. Ta stara kobieta wie dosłownie o wszystkim, co ma jakikolwiek związek z mieszkańcami posiadłości. Wobec swojej wnuczki Leyli nie jest bynajmniej przyjaźnie nastawiona. Domaga się wręcz, aby ta natychmiast opuściła jej dom. Mało tego. Kobieta zarzuca dziewczynie, że ta przybyła do posiadłości tylko po to, aby domagać się spadku po nieżyjącym od dwudziestu lat ojcu. I tak oto krok po kroku Leyla zaczyna odkrywać mroczną rodzinną tajemnicę, co może okazać się dla niej naprawdę niebezpieczne. Czy zatem Leyli uda się uniknąć klątwy Pembertonów? Czy zdoła ocalić głowę i nie podzielić losu swoich przodków? Czy rzeczona klątwa faktycznie istnieje, czy może ktoś ją sobie wymyślił dla własnych celów? Jaki w tym wszystkim jest udział Colina Pembertona, który od samego początku, jak gdyby nie wpisuje się w tło Pemberton Hurst?

Czy współcześni autorzy potrafią pisać powieści wiktoriańskie? Na pewno takim książkom wiele brakuje do tych, które tworzyli pisarze żyjący w XIX wieku i na co dzień obcujący z ówczesnymi realiami. Opisywane przez nich historie z całą pewnością są wiarygodniejsze i znacznie lepiej oddają specyfikę tamtych czasów. Nie można jednak zabronić współczesnym autorom sięgania po tego rodzaju wątki, bo to tak, jakby w ogóle zakazać pisania powieści historycznych. Barbara Wood stworzyła natomiast całkiem przyjemną powieść w wiktoriańskim klimacie, dołączając do tego jeszcze wątek kryminalny. Podobne książki swego czasu pisała Eleanor Hibbert (1906-1993), która w Polsce znana jest przede wszystkim jako Victoria Holt.

Akcja powieści biegnie dość szybko, a nasza główna bohaterka z dnia na dzień odkrywa coś nowego. Trzeba przyznać, że nie poddaje się tak łatwo i nie słucha podszeptów rodziny, która każe jej wyjechać z Pemberton Hurst. Leyla pragnie poznać okoliczności śmierci ojca i brata, bo czuje, że rodzina nie mówi jej prawdy. Poza tym niemalże wszyscy obawiają się, iż pewnego dnia dziewczyna przypomni sobie co tak naprawdę wydarzyło się w zagajniku, gdzie odnaleziono ciała Roberta i Thomasa. Dlaczego w takim razie Pembertonowie tak bardzo boją się ujawnienia prawdy? Co też stało się w zagajniku dwadzieścia lat temu, że na samą myśl o tym miejscu oblewa ich zimny pot?

Przeklnij ten dom to także delikatny romans, który rozwija się tak, jak przystało na czasy wiktoriańskie. Nie ma tutaj gwałtownych wybuchów uczuć i namiętności, natomiast miłość rodzi się bardzo powoli i w sekrecie. Myślę, że osoby, które lubią powieści utrzymane w dziewiętnastowiecznym angielskim klimacie mogą czuć się zadowolone po przeczytaniu tej lektury. Mnie książka bardzo się podobała, ale może dlatego, że generalnie cenię sobie pisarzy starszego pokolenia, dlatego też niemalże zawsze przemawiają do mnie powieści tworzone w ubiegłych dekadach. Natomiast do nowości podchodzę bardzo ostrożnie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz