piątek, 12 października 2018

Agnieszka Wojdowicz – „Morze Trzcin. Księga życia Hili Campos” # 2









Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Autorki. Dziękuję!



Wydawnictwo: NASZA KSIĘGARNIA
Warszawa 2018




Zamość to miasto położone w województwie lubelskim. Zostało założone pod koniec XVI wieku, a dokładnie w 1580 roku, na terenie dawnej wsi należącej do polskiego szlachcica, Jana Zamoyskiego (1542-1605), a było to za panowania króla Stefana Batorego (1533-1586). Jan Zamoyski – wykształcony we Włoszech – przyczynił się do wprowadzenia humanistycznych idei, które swoje odzwierciedlenie znalazły w jego polityce, zarówno na poziomie krajowym, jak i lokalnym. Zamość – niekiedy zwany Padwą Północy – został zaprojektowany przez włoskiego architekta, Bernardo Morando (ok. 1540-1600), pochodzącego z Padwy. Bernardo Morando wykonał swój projekt zgodnie z zasadami idealnego miasta (z wł. città ideale), które stanowi jedyny kompletny renesansowy zespół urbanistyczny w Polsce. Jan Zamoyski, zgodnie ze swoją światłą polityką oraz tolerancyjną postawą, zaprosił do miasta nowych osadników, w tym Polaków, ludzi innych narodowości, a także tych, którzy byli wyznawcami innych religii niż katolicka, jak: Ormianie, Grecy, Włosi, Węgrzy, Szkoci i oczywiście Żydzi. Tego rodzaju polityka przyczyniła się do wzmocnienia życia gospodarczego i kulturalnego Zamościa, jak również do stworzenia wyspy tolerancji w epoce, kiedy inne katolickie kraje Europy prześladowały Żydów i protestantów.

Pierwsi Żydzi osiedlili się w Zamościu w 1588 roku, czyli osiem lat po założeniu miasta. Byli to Sefardyjczycy (Żydzi hiszpańscy) wywodzący się z Imperium Osmańskiego i Wenecji, co w konsekwencji utworzyło najbardziej wysuniętą na północ społeczność sefardyjską w Europie Wschodniej. Wszystkim przyznano równe prawa, które obejmowały zwolnienie podatkowe na dwadzieścia pięć lat i prawo do założenia własnej wspólnoty pod warunkiem, że przyjmą oni do swojej społeczności tylko Żydów pochodzenia hiszpańskiego i portugalskiego. Rozległe przywileje przyznane Żydom dotyczyły także prawa do posiadania domów, budowy murowanej synagogi i mikveh (łaźni rytualnej; mykwy), oraz założenia cmentarza. Na poziomie zawodowym mogli swobodnie angażować się w większość działań, z wyjątkiem szewstwa, kuśnierstwa i garncarstwa. Sprowadzając do Zamościa Żydów, Jan Zamoyski chciał skorzystać na luksusowym handlu towarami. Handlowali oni bowiem głównie diamentami, drogocennymi tkaninami, orientalnymi przyprawami i artykułami dekoracyjnymi. W tym czasie społeczność Żydów sefardyjskich posiadała naprawdę wyjątkową pozycję w całej Rzeczypospolitej. Ich społeczność była autonomiczna do połowy XVII wieku i nie podlegała najwyższemu organowi samorządu żydowskiego w Rzeczypospolitej, czyli Radzie Czterech Ziem.


Synagoga w Zamościu (2010)
fot. MaKa


Dzielnica żydowska powstała pod koniec XVI wieku w północno-wschodniej części Zamościa, wokół Rynku Solnego. W 1590 roku, po wspomnianych wyżej przywilejach nadanych osadnikom dzielnicy żydowskiej, zbudowano pierwszą drewnianą synagogę, która już wkrótce została zastąpiona kamienną. Wybudowano ją na początku XVII wieku. Po kilku latach została ona zrekonstruowana, co zaowocowało tym, iż dodano w niej sale modlitewne przeznaczone dla kobiet. Z kolei w XVIII wieku została połączona korytarzem z Domem Gminy Żydowskiej. Na początku XVII wieku znajdowała się w Zamościu ulica żydowska (obecnie ulica Zamenhofa), w której stała wspomniana już synagoga, a także dom edukacji, mykwa i szpital żydowski. W 1657 roku było tam już dziewiętnaście domów, zaś cmentarz żydowski znajdował się poza miejskimi murami.

Właśnie do takiego Zamościa w 1602 roku przybywa główna bohaterka Morza Trzcin, Hila Campos. Oczywiście nie jest sama. Towarzyszy jej rodzina. Camposowie to przedstawiciele sefardyjskich Żydów, których przodkowie osiedlili się we Włoszech po przymusowym opuszczeniu Hiszpanii i Portugalii. Niestety, już w pierwszych dniach pobytu w nowym miejscu, Hila musi stawić czoła osobistej tragedii, która na zawsze odciśnie swoje bolesne piętno na jej życiu. Młoda kobieta potrafi jednak każdą zaistniałą sytuację wytłumaczyć sobie w taki sposób, by móc mniej cierpieć. W swoich rozważaniach często odnosi się do Boga i to Jemu poświęca każdy dzień i wszystko, co robi. Takie podejście do życia dodaje jej sił w walce z przeciwnościami losu.

Sefardyjskie kobiety:
Saada (żona Abrahama Ben-Chimola),
i Préciada (jedna z jego córek).
Obraz pochodzi z 1832 roku.
autor: Eugène Delacroix (1798-1863)
Hila i jej bliscy przybyli do Zamościa z Wenecji, gdzie musieli żyć w getcie. Pomimo że próbowali tam egzystować w miarę normalnie, to jednak wciąż tęsknili za całkowitą wolnością. W dodatku w Wenecji spotkało ich całkiem sporo nieszczęść, więc wydaje się, że decyzja o wyjeździe była dla nich słuszna. Tak więc miasto założone przez Jana Zamoyskiego traktują w kategoriach raju. Czy rzeczywiście w Zamościu nie spotka ich już nic złego? Czy teraz Camposowie będą mogli już tylko cieszyć się wolnością oraz życiem bez trosk i zmartwień? A może los szykuje dla nich kolejne przykre niespodzianki, by dać im do zrozumienia, że tak naprawdę nigdzie nie mogą czuć się bezpiecznie ze względu na to, że są… Żydami?

Morze Trzcin to druga część Księgi życia Hili Campos. Pierwsza nosi tytuł Córka głosu. Jak sam tytuł wskazuje, Hila Campos jest nie tylko główną bohaterką powieści, ale także jej narratorką. To właśnie bezpośrednio od niej dowiadujemy się o tym, w jaki sposób potoczyło się zarówno jej życie, jak i życie jej bliskich po przybyciu do Polski i osiedleniu się w Zamościu. W mieście Jana Zamoyskiego Camposowie nabywają mieszkanie w jednej z kamienic w dzielnicy żydowskiej. Kiedy ponownie spotykamy bohaterów dylogii, głowa rodziny, czyli kupiec Menachem Campos wraz ze swoim synem Rubenem, przebywa w podróży, podczas której załatwia swoje handlowe interesy. Po miesiącach pobytu poza domem, obydwaj mężczyźni wreszcie wracają, a swoim powrotem sprawiają wielką radość tym, którzy czekali na nich tak długo.

Na pierwszy rzut oka widać, że w czasie podróży wiele zmieniło się w ich życiu, a szczególnie w życiu Rubena. W Stambule poślubił bowiem piękną kobietę o różnobarwnych oczach, którą zwą Szikma. Wszyscy wierzą, że kobieta stanie się balsamem na rany, które wciąż nie mogą się zabliźnić w życiu Rubena. Małżonka młodego Camposa odznacza się nie tylko nieprzeciętną urodą, lecz również niezwykłą mądrością dotyczącą stosowania rozmaitych ziół, które są w stanie uśmierzyć zarówno dolegliwości ciała, jak i duszy. Wraz z Szikmą do Zamościa przybywa także jej siostra Miriam. Ta z kolei posiada niebywały talent, jeśli chodzi o tkanie gobelinów. Są one tak piękne, że na ich widok, aż dech zapiera w piersi osobie, która na nie patrzy. Niestety, Miriam jest też dziewczyną niepokorną, co łatwo może sprowadzić na nią nieszczęście, jeżeli pozostali członkowie rodziny spuszczą ją choćby tylko na chwilę z oka.

Moim zdaniem Morze Trzcin stanowi doskonałą kontynuację Córki głosu. Podczas gdy w pierwszym tomie czytelnik mógł dowiedzieć się, jak wyglądało życie sefardyjskich Żydów w weneckim getcie, tak w tym przypadku poznaje realia ich egzystowania w Zamościu. Uwaga Hili Campos skupiona jest nie tylko na jej własnych przeżyciach, lecz także na tym, co dzieje się z jej bliskimi oraz sąsiadami, którzy niemalże każdego dnia odwiedzają mieszkanie Camposów. Hila pokazuje nam, że nie zawsze wszystko toczy się utartym szlakiem i tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Choć z drugiej strony życie potrafi naprawdę zaskakiwać, czego przykładem jest ona sama. Kiedy już pogodziła się ze stratą i zaczęła układać sobie życie na nowo, mając przy boku ukochaną córeczkę, pojawia się ktoś, kto sprawia, że kobieta jest w stanie optymistycznie patrzeć w przyszłość. Z drugiej strony jednak wygląda na to, że przeznaczeniem Hili i jej rodziny jest prowadzenie tułaczego trybu życia. Jeśli jednak w tym wszystkim obecna będzie prawdziwa miłość, to tak naprawdę nic złego nie może się przytrafić.


Żydowscy kupcy
autor: Jan Feliks Piwarski (1794-1859)              


Oprócz doskonale skonstruowanej fabuły, czytelnik ma okazję zapoznać się również z żydowską kulturą i obyczajami, co stanowi ogromną wartość w kontekście obcowania z innością. Czytelnik poznaje najważniejsze żydowskie święta i dowiaduje się, w jaki sposób się do nich przygotowywano. Dokładnie widać też podział ról w rodzinie. Kobiety zajmują się prowadzeniem domu, natomiast mężczyźni skupiają się na zapewnieniu środków do życia. W przypadku Camposów jest to handel przepięknymi tkaninami. Biorąc pod uwagę obydwa tomy, Agnieszka Wojdowicz stworzyła nieprzeciętną opowieść o społeczności, która wydaje się dziś nieco zapomniana i być może niewielu ma świadomość tego, kim byli sefardyjscy Żydzi i w jaki sposób ich losy łączą się z Polską. Morze Trzcin napisane jest w podobnym stylu, jak Córka głosu. Nie ma zbyt wielu dialogów, zaś głównym elementem jest płynna narracja prowadzona przez Hilę Campos. Sam tytuł odnosi się natomiast do biblijnej nazwy Morza Czerwonego.

Polecam zatem Księgę życia Hili Campos każdemu, kto chciałby dowiedzieć się czegoś więcej o losie sefardyjskich Żydów, ich kulturze, obyczajach, a także sposobie, w jaki byli traktowani przez innych. Sięgając zarówno po Córkę głosu, jak i Morze Trzcin należy spodziewać się opowieści snutej powoli, bez zbędnego pośpiechu, lecz jednocześnie niezwykle bogatej pod kątem literackim i merytorycznym. Moim zdaniem jest to historia wyjątkowa nie tylko ze względu na to, jakiego tematu dotyczy, ale także z uwagi na styl, jakim została opowiedziana. Sposób, w jaki Hila Campos – piórem Agnieszki Wojdowicz – przemawia do czytelnika, wyróżnia się na tle innych książek z gatunku beletrystyki historycznej. Jestem skłonna stwierdzić, że z tego rodzaju stylem pisania spotkałam się po raz pierwszy i bardzo mi się taka forma podoba.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz