ROZMOWA Z ELIZABETH CHADWICK
Elizabeth Chadwick urodziła się w Bury
(Lancashire). Gdy miała trzy lata, przeprowadziła się z rodziną do Szkocji,
gdzie spędziła dzieciństwo. W wieku dziesięciu lat przyjechała do Nottingham,
gdzie mieszka do tej pory. Mówi o sobie, że urodziła się gawędziarką. Pamięta,
że zanim nauczyła się czytać i pisać, otwierała książeczki z obrazkami na
swoich ulubionych ilustracjach i na ich podstawie tworzyła nowe opowieści. Autorka
nie zajmowała się pisaniem, dopóki nie skończyła piętnastu lat. Kiedy po raz
pierwszy zobaczyła program historyczny dla dzieci, a była to opowieść z akcją
osadzoną w XII wieku w Ziemi Świętej, uświadomiła sobie, że chce tworzyć
właśnie powieści historyczne. Po latach pisania i odrzucania jej tekstów, wreszcie
wydała swoją pierwszą książkę, a było to w 1989 roku. Powieść nosiła tytuł „The
Wild Hunt” i zdobyła nagrodę Betty Trask Award. Elizabeth Chadwick
jest jedną z czołowych powieściopisarek tworzących beletrystykę historyczną, a
przez „The Historical Novel Society” została określona, jako „najlepsza
współczesna autorka pisząca o średniowieczu”. Jej książki wydawane są na całym
świecie i tłumaczone na wiele języków. Pisarka słynie z prowadzenia rozległych
badań dotyczących epoki średniowiecza, a szczególnie, jeśli chodzi o rodziny
Marshalów i Bigodów. Jej powieści o trzynastowiecznym arystokracie, Williamie Marshalu,
„Waleczny rycerz” (2005) i „The Scarlet
Lion” (2006), przyniosły jej międzynarodowe uznanie. Niedawno ukazała się w
Polsce jej trylogia o Eleonorze Akwitańskiej.
Agnes A. Rose: Bardzo
dziękuję, że przyjęłaś moje zaproszenie do rozmowy. Jestem niesamowicie
zaszczycona, że mogę gościć Cię na swoim blogu i porozmawiać z Tobą. Tworzysz
powieści osadzone w epoce średniowiecza. Dlaczego? Co takiego wyjątkowego jest
w tej epoce, że postanowiłaś o niej pisać?
Wydawnictwo: SPHERE (2008) |
Elizabeth Chadwick: To czysty
przypadek, że wybrałam akurat średniowiecze. Ten okres zainteresował mnie po
obejrzeniu w telewizji kilku historycznych dramatów. Pierwszym z nich było Sześć żon Henryka VIII z udziałem Keitha
Michelle’a, co sprawiło, że zaczęłam pisać opowieść o Tudorach. To były
wakacje, a ja miałam wtedy czternaście lat. Kiedy ponownie zaczęła się szkoła,
odłożyłam pisanie książki. W następnym roku BBC stworzyła historyczną,
przygodową serię dla dzieci zatytułowaną Desert
Crusader. Była ona dubbingowana z francuskiego. Oryginał nosił tytuł Thibaud ou les Croisades i obecnie, pod
tym samym tytułem, jego epizody można znaleźć na YouTube. Zakochałam się w
bohaterze i zaczęłam pisać swoją własną wersję fan fiction. Jednak historia
rozwinęła się w zupełnie nową opowieść i stała się niezwykle charakterystyczna
dla postaci z programu telewizyjnego. Pisanie nowej książki pomiędzy lekcjami
szkolnymi uświadomiło mi, że chcę tworzyć beletrystykę historyczną. Miałam
zaledwie szesnaście lat, a już znalazłam swoją ścieżkę kariery zawodowej.
Chciałam, by moja historia była jak najbardziej realna, a to oznaczało
prowadzenie badań. Im więcej badałam, tym bardziej interesowałam się tematem,
aż w końcu utknęłam w średniowieczu na dobre i jeszcze bardziej zapragnęłam o
nim pisać. To jest niekończące się koło, jedno zainteresowanie wynikało z
drugiego.
AAR: Zanim
opublikowałaś „The Wild Hunt”, nie mogłaś znaleźć agenta literackiego. Twoje
książki były odrzucane przez wiele lat. Co wtedy czułaś? Czy byłaś wściekła,
ponieważ wiedziałaś, że piszesz dobrze, ale nikt nie chce docenić Twojej pracy?
EC: Bynajmniej.
Wiedziałam, że pisanie jest tym, co mam robić, i że w którymś momencie się uda.
Zasadniczo poświęcałam bardzo wiele doskonaleniu warsztatu i spędzałam mnóstwo
godzin przy maszynie do pisania i przed monitorem komputera. Nigdy nie
odbierałam odrzucenia tekstu jako coś osobistego. To po prostu sprawiało, że
byłam jeszcze bardziej zdeterminowana do tego, aby następna książka, jaką
napiszę, okazała się tak dobra, że ludzie nie będą w stanie jej odrzucić.
Chociaż zdarzyło się to tak wiele razy, to jednak nigdy się nie zniechęciłam.
Od wczesnego dzieciństwa opowiadałam sobie historie takiego czy innego rodzaju,
więc de facto były one częścią mnie.
Nawet gdyby nigdy nie opublikowano moich książek, to i tak wciąż pisałabym nowe
historie. Musisz mieć szczęście, aby zostać opublikowaną, ale musisz też być
wystarczająco dobra w tym, co robisz, a w czasie, kiedy mnie odrzucano, wciąż
uczyłam się swojego rzemiosła, lecz nie osiągnęło ono jeszcze wystarczająco
wysokiego poziomu, jak stało się to pod koniec mojej praktyki. Jeśli tak
właśnie można to określić, to zauważyłam, że powoli stawałam się tak dobra, jak
publikowani powieściopisarze. Zaczęłam wygrywać konkursy i miałam wiarę w to,
że mi się uda. Tak więc nie, nigdy nie byłam wściekła. Gdybym nie została
opublikowana, to oznaczałoby to, że nie jestem wystarczająco dobra. Przyjęłam
do wiadomości tę rzeczywistość, nie martwiąc się o nic. Po prostu to dało mi
motywację do tego, by stać się lepszą.
AAR: Po
opublikowaniu „The Wild Hunt” napisałaś kontynuację tej historii. Co
zmotywowało Cię do podjęcia tego wyzwania?
EC: Moją motywacją
było to, że interesowałam się rodziną, o której pisałam i chciałam kontynuować
opowieść o nich przynajmniej przez jakiś czas. Dla mnie główną siłą napędową
jest pisanie i interesowanie się historią i ludźmi, którzy żyją w tej opowieści,
zarówno rzeczywistej, jak i wymyślonej.
AAR: Muszę
przyznać, że od wielu lat interesuję się historią Anglii. Wciąż odkrywam w niej
coś nowego. Także dużo piszę i czytam o historii Wielkiej Brytanii. Trzy lata
temu napisałam artykuł o Williamie Marshalu, 1. hrabim Pembroke. Wiem, że w
swoim dorobku literackim masz również książki związane z tą postacią. Czy
możesz powiedzieć nam coś więcej na ich temat? Co skłoniło Cię do napisania o
Williamie Marshalu i jego rodzinie?
Wydawnictwo: AURUM PRESS (2010) tłum. Anna Krawczyk-Łaskarzewska |
EC: William Marshal
był czwartym synem Johna FitzGilberta, który był marszałkiem królewskim w
czasie wielkiego przewrotu w Anglii. W połowie był arystokratą. Lecz William
przeznaczony był do większych rzeczy. Jako mały chłopiec został niemalże
powieszony, gdy był zakładnikiem podczas oblężenia. Jednak król nie mógł zmusić
się do wykonania wyroku i Williama odesłano potem do jego rodziny. Dorastał,
aby stać się ekspertem w dziedzinie sztuk walki, a gdy już wyrobił sobie
nazwisko, odnosił sukcesy szczególnie w turniejach.
Wstąpił na służbę do królów
Andegaweńskich, najpierw jako wychowawca i marszałek najstarszego syna Henryka
II, również Henryka. Kiedy młody Henryk zmarł, buntując się przeciwko ojcu,
William przysiągł zabrać płaszcz młodzieńca do Jerozolimy i położyć go na
płycie świętego grobu. Po osiągnięciu założonego sobie celu, powrócił do kraju
i nadal służył Henrykowi II.
Po śmierci Henryka, William dostał się
pod patronat Ryszarda Lwie Serce, który oddał mu rękę młodej dziedziczki,
Izabeli de Clare. Teraz William stał się magnatem królestwa i gdy Ryszard wyruszył
na krucjatę, pozostawił Williama jako jednego z głównych współrządzących
państwem. Po śmierci Ryszarda, William służył również królowi Janowi i był
jednym ze starszych baronów zaangażowanych w wydanie Magna Carta. Przez chwilę był także regentem Anglii dla młodego
króla Henryka III.
Jego życie było wielkim dramatem. Był
świetnym wojownikiem, sportowcem, mężem stanu i politykiem. W swoim życiu
rodzinnym był ojcem dla dziesięciorga dzieci, pięciu chłopców i pięciu
dziewczynek, a jego małżeństwo wydaje się być długotrwałym i pełnym
partnerskiej miłości przez trzydzieści lat. Napisałam o nim kilka książek.
„Waleczny rycerz” obejmuje tę część jego życia, kiedy był młodym rycerzem i
kończy się na roku 1194, gdy wraz z żoną, będąc u progu życia rodzinnego,
pragnie poszerzać swoje horyzonty. Kolejna część „The Scarlet Lion” opowiada o
kolejnych latach jego życia – aż do śmierci – kiedy został wielkim mężem stanu
i politykiem i zajmował się irlandzkimi ziemiami swojej żony. Istnieje też prequel do tych dwóch powieści zatytułowany
„A Place Beyond Courage”, który opowiada historię życia jego ojca, Johna
FitzGilberta. „The Time of Singing” to z kolei opowieść o rodzinie
spokrewnionej z Marshalami, której nazwisko brzmi Bigod, a jej ciąg dalszy „To
Defy A King” opowiada historię córki Williama Marshala, Mahelt, która poprzez
małżeństwo jest związana z rodziną Bigodów. Moją najnowszą książką w Wielkiej
Brytanii jest „Templar Silks”, autonomiczna powieść opisująca czas spędzony
przez Williama na pielgrzymce do Ziemi Świętej.
Jeśli chodzi o to, co skłoniło mnie do
napisania historii Marshala, to jak zawsze były to moja ciekawość i
zainteresowanie tematem. Najpierw zagłębiam się w temat, a potem chcę wiedzieć
jeszcze więcej. Początkowo chciałam jedynie napisać o Williamie Mashalu, ponieważ
czułam, że prowadził on naprawdę interesujące życie, które dobrze przełożyłoby
się na medium powieści, ale kiedy zaczęłam robić badania, odkryłam, że temat
wykracza daleko poza ramy tego, o czym chciałam pisać i miałam dość materiału
na kilka powieści i pragnienie, by pisać dalej o czymś, co będzie mnie
interesowało przez resztę mojego życia. Od piętnastu lat badam rodzinę
Marshalów i każdego dnia wciąż uczę się nowych rzeczy. Bardzo podziwiam
Williama Marshala. Z pewnością był mężczyzną swoich czasów i działał zgodnie z
normami tamtego społeczeństwa, lecz pod jego fundamentami tkwi potężna
integralność, której nie czuję w dzisiejszym świecie.
Wydawnictwo: AURUM PRESS (2009) tłum. Anna Krawczyk-Łaskarzewska |
AAR: Oprócz
trylogii o Eleonorze Akwitańskiej i „Walecznego rycerza”, Twoi polscy
czytelnicy mogą również przeczytać „Córki Graala”. Czy możesz nam powiedzieć
coś więcej na temat tej książki? Co skłoniło Cię do napisania tej historii?
EC: „Córki Graala” napisałam na zamówienie
producenta filmowego, który napisał szkic scenariusza i chciał, żeby
uszczegółowić go w postaci powieści. Film nigdy nie powstał, ale książka
została opublikowana na całym świecie. Jest to rodzaj średniowiecznego „Kodu
Leonarda da Vinci” z lekkim elementem fantastyki i opowiada historię
prześladowań katarów, w tym potomków pewnego rodu.
AAR: Porozmawiajmy
teraz o Twojej trylogii związanej z Eleonorą Akwitańską, którą niedawno
opublikowano w Polsce. Mówi się, że Eleonora była najwybitniejszą kobietą w
Europie w XII wieku. Została uznana przez magazyn „Time” za jedną z najbardziej
wpływowych i silnych kobiet minionego tysiąclecia. Czy sądzisz, że królowa
zasłużyła sobie na miano „najbardziej wpływowej kobiety tysiąclecia”?
EC: Myślę, że była niesamowitą kobietą. Silną,
otwartą, odporną, bardzo inteligentną. Sądzę, że jest bardzo wiele kobiet z
tamtego okresu, które posiadają te same cechy, ale Eleonora była tą, która
stała w świetle reflektorów. Tak, zasługuje na to wszystko z powodu tego, kim
była, ale mogła być też częścią znacznie większej grupy kobiet.
AAR: Co najbardziej
zaskoczyło Cię podczas pracy nad tą trylogią?
EC: Tym, co naprawdę mnie zaskoczyło było to, jak
trudno jest znaleźć przyzwoitą biografię Eleonory. Istnieje wiele prac, z
których zainteresowany czytelnik może się czegoś o niej dowiedzieć, ale wiele z
nich jest wysoce niewiarygodnych. Przyjmują one opinie za fakty i są bardzo
luźne w interpretacji. Biorąc pod uwagę, że jedyną reprezentacją Eleonory jest
jej grób, stylizowany witraż i siwowłosa dama w psałterzu z Fécamp, która może,
ale wcale nie musi być Eleonorą, zadziwiające jest to, że jej biografowie
nazywają ją czarnowłosą, czarnooką pięknością z zaokrągloną figurą, która na
starość nigdy nie była gruba. Lub pyskatą, gorącokrwistą blondynką albo wesołą,
zielonooką i rudowłosą. Żadnego z tych twierdzeń nie można uznać za precyzyjne,
ponieważ nie istnieje żaden fizyczny opis Eleonory sporządzony podczas jej
życia. Zasadniczo nie można ufać większości biografom. Znalazłam kilka książek,
które zostały zapomniane i to one zapewniły mi szereg dobrych informacji, ale
ogólnie trudno było znaleźć przyzwoite, oparte na faktach dzieła, które nie
byłyby wytworem wyobraźni. Wiem, że tworzę fikcję, ale lubię mieć mocno
ugruntowane prawdziwe tło historyczne i dlatego było mi ciężko pomimo, a może
właśnie ze względu na liczne dzieła literatury faktu, które napisano o
Eleonorze.
AAR: Ile czasu zajęło
Ci przygotowanie się do napisania historii o Eleonorze Akwitańskiej? Czy miałaś
jakieś problemy przy prowadzeniu badań?
EC: Tworzę
średniowieczną fikcję od kilkudziesięciu lat, więc miałam już świadomość linii
bazowej. Pisząc powieści o Williamie Marshalu, poznałam także Eleonorę, więc
miałam już za sobą trochę badań. Zawsze gdy piszę, robię badania, więc
prawdopodobnie intensywne zbieranie materiałów trwało około osiemnastu
miesięcy, więc miałam już silną świadomość tła historycznego. Moje problemy, o
których mowa powyżej wynikały z faktu, że wielu biografom nie można ufać.
Starałam się jak najwięcej powracać do badań nad źródłami pierwotnymi, ale to
samo w sobie jest trudnym projektem. Radzę sobie z łaciną i językiem
starofrancuskim, lecz wolę czytać prace w tłumaczeniu.
AAR: Gdybyś mogła cofnąć się w czasie i spotkać
Eleonorę Akwitańską, to co chciałabyś jej powiedzieć? Jak generalnie wyobrażasz
sobie spotkanie z tak potężną królową?
EC: Powiedziałabym
jej, żeby uciekała przed Henrykiem II! Z badań, które przeprowadziłam, wynika,
że każdy, kto stara się lepiej poznać Eleonorę, powinien przeczytać książkę
zatytułowaną „Inventing Eleonor” Michaela Evansa, która pokazuje, jak wiele na
przestrzeni wieków wymyślono na jej temat i jaki obecnie mamy jej portret
(zwłaszcza, jeśli czytamy niektóre z jej popularnych biografii), co w niczym
nie przypomina osoby, która żyła w XII wieku.
Wydawnictwo: PRÓSZYŃSKI I S-KA (2017/2018) tłum. Magdalena Moltzan-Małkowska |
AAR: Mówi
się, że Ryszard Lwie Serce był najbardziej ukochanym dzieckiem Eleonory
Akwitańskiej. Czy możesz nam powiedzieć, jak postrzegasz tego króla? Napisałaś
o nim powieść? Jeśli nie, to czy masz taki plan?
EC: Nie,
nie napisałam o Ryszardzie Lwie Serce, ani nie planuję tego zrobić. Gdyby ktoś
chciał o nim przeczytać, to moja dobra przyjaciółka, Sharon Penman, napisała o
nim dwie wspaniałe powieści: „Lionheart” i „A King’s Ransom”. Powiedziałabym,
że był on ulubieńcem Eleonory, ale częściowo dlatego, że od urodzenia był synem
przeznaczonym do dziedziczenia ziem po matce. Został wychowany, by być jej
spadkobiercą, więc musiała mieć go przy sobie. Jego umiejętnością była walka.
Był także utalentowanym muzykiem, co można było dostrzec, kiedy nie brał
udziału w bitwach, i miał wnikliwy pogląd na politykę. To bardzo skomplikowany
i interesujący mężczyzna.
AAR: Podczas drugiej
krucjaty, w której uczestniczył pierwszy mąż Eleonory, Ludwik VII Młody,
pojawiły się plotki, że królowa ma romans ze swoim wujem, Rajmundem z Poitiers.
Co o tym sądzisz? Czy na pewno były to tylko pogłoski, a może Eleonora naprawdę
stała się główną bohaterką skandalu obyczajowego?
EC: Nie sądzę, żeby miała romans ze swoim wujem. Kiedy
głębiej przyjrzymy się dowodom „za” i „przeciw”, wówczas w większości będą one
negatywne. Niektórzy autorzy sugerują, że to prawda, ale podejrzewam, że spowodowane
jest to raczej poszukiwaniem sensacji, niż dopuszczaniem istnienia bardziej
prozaicznej prawdy. O tym, dlaczego w ogóle tak nie myślę, napisałam dokładnie
na blogu. Oto link: http://elizabethchadwick.com/blog/eleanor-of-aquitaine-raymond-of-poitiers-and-the-incident-at-antioch/
AAR: Jak wspomniałam
powyżej, mieszkasz w Nottingham. Według legendy Robin Hood miał przebywać w
pobliżu tego miasta. Jego osoba jest też bardzo silnie związana z synami
Eleonory, Ryszardem Lwie Serce i Janem bez Ziemi. Muszę przyznać, że od
dzieciństwa jestem zafascynowana Robinem z Sherwood. Chociaż dużo o nim
czytałam i pisałam, nadal stanowi dla mnie zagadkę. Czy możesz nam powiedzieć,
jaka jest prawda? Czy synowie Eleonory faktycznie mieli coś wspólnego z Robin
Hoodem?
EC: Nie, nie sądzę,
że tak było. Nie wierzę, żeby Robin Hood żył tak wcześnie. Jest wytworem ballad
pochodzących z późnego średniowiecza i jako taki jest postacią fikcyjną. Może
być połączeniem kilku banitów, którzy żyli w XIV wieku, ale w rzeczywistości
mit wyrósł sam z siebie i powołał do życia kogoś, kto nigdy nie istniał.
Obawiam się, że to Hollywood i pisarze literatury współczesnej są głównymi
twórcami Robin Hooda żyjącego pod koniec XII i na początku XIII wieku.
Wydawnictwo: SPHERE (2006) |
AAR: Wróćmy na chwilę
do Twoich książek. Do tej pory napisałaś wiele powieści. Czy masz wśród nich
swoją ulubioną historię; taką, którą kochasz bardziej niż inne?
EC: Dla mnie byłoby
to trochę tak, jakby zapytać matkę, czy ma ulubione dziecko! Każda książka,
którą piszę, zawsze posiada w sobie coś wyjątkowego, co czyni ją dla mnie
niezwykłą. Moja pierwsza opublikowana powieść „The Wild Hunt” była tą, która
zdobyła główną nagrodę w Wielkiej Brytanii i została reprezentowana przez
czołową londyńską agencję literacką. Książka „Lords of The White Castle” była
moją pierwszą próbą biografii i stała się bestsellerem, „Waleczny rycerz” był z
kolei bestsellerem New York Timesa i rozpoczął moją podróż z Williamem
Marshalem. Trylogia o Eleonorze Akwitańskiej skłoniła mnie do myślenia w bardzo
różny sposób o wielkiej średniowiecznej królowej i o tym, jaka mogłaby być
naprawdę pod tym całym blaskiem i pyłem, którym posypaliśmy jej życie. Każda
książka nauczyła mnie czegoś unikalnego na temat ludzi, ich życia i czasów,
które badałam. Tak więc odpowiedź brzmi: nie, one wszystkie są moimi
ulubionymi.
AAR: A co z
bohaterami? Czy jest taki, którego najbardziej lubisz i uśmiechasz się zawsze,
gdy o nim myślisz?
EC: Odpowiem tak
samo, jak powyżej, lecz z kilkoma wyjątkami. John Marshal z powieści „A Place
Beyond Courage” zawsze jest przy mnie, ponieważ uważam, iż historia źle się z
nim obeszła – a raczej nasza współczesna interpretacja historii, a nasze
lenistwo powstrzymuje nas przed tym, by unieść zasłony i zobaczyć, co znajduje
się pod powierzchnią. To daje nam uproszczony obraz skomplikowanego człowieka,
który stara się przetrwać w bardzo trudnych czasach. I oczywiście wielki
William Marshal. Był legendą już wtedy, gdy żył, a obecnie stał się nią jeszcze
bardziej. Lecz pod tym wszystkim jest człowiek z krwi i kości z wadami i
zaletami, pasjami, preferencjami i antypatiami. Chciałabym móc poznać go wtedy,
gdy żył.
AAR: Czy jest coś,
jakaś epoka lub postać, o której chciałabyś napisać, ale uważasz, że nie
nadszedł jeszcze właściwy czas?
EC: Tak, jest tego wiele, ale
nie chcę o tym mówić. To jest coś, co jest w fazie tworzenia w mojej głowie i
nie będę o tym mówić, dopóki nie będę gotowa!
AAR: Jak ważni są dla
Ciebie czytelnicy? Czy masz z nimi dobry kontakt? Jak bardzo pomagają Ci
podczas pisania?
EC: Gdybym nie
miała czytelników, nie miałabym pracy! Mam bardzo dobry kontakt z moimi
czytelnikami, z których wielu stało się dobrymi przyjaciółmi. Mam otwartą grupę
autorów na Facebooku, gdzie otrzymuję wiadomości i rady oraz opinie – nie
chodzi tylko o promocję. Dzielę się swoimi badaniami z czytelnikami, a także
codziennymi sprawami. Wszyscy jesteśmy ludźmi o indywidualnych
zainteresowaniach i umiejętnościach i dobrze jest każdego dnia integrować się
podczas pracy. https://www.facebook.com/ElizabethChadwickAuthor/?fref=ts
AAR: Powiedziałaś mi,
że jest szansa na wydanie w Polsce Twojej kolejnej książki. Czy możesz nam
powiedzieć coś więcej, jeśli nie jest to tajemnicą?
Wydawnictwo: SPHERE (2012) |
EC: Myślę, że
wkrótce ukaże się w Polsce „Lady of the English”. Jest to opowieść o dwóch
kobietach i walce o angielską koronę w XII wieku. Matyldzie, córce króla,
został odebrany tron (przynajmniej ona tak to widzi) przez jej kuzyna Stefana i
jest zdeterminowana, by odzyskać go dla siebie i swoich spadkobierców. Pomaga
jej w tym macocha, która tak naprawdę jest w wieku Matyldy i posiada
łagodniejszą osobowość, a z drugiej strony silną determinację, aby przekonać
się, że sprawiedliwość zwycięża.
AAR: Na koniec
chciałabym Cię zapytać o Twój kolejny projekt. Czy pracujesz nad nową
powieścią?
EC: Właśnie
zaczęłam, ale ponieważ jest to bardzo wczesny etap i jeszcze nie doszło do
podpisania umowy, ponownie nie mogę powiedzieć nic więcej poza tym, że jest ona
osadzona w XIII wieku, a w rolach głównych występuje dwóch niezwykle
charyzmatycznych bohaterów!
AAR: Elizabeth,
dziękuję bardzo za tę miłą rozmowę. To była dla mnie wielka przyjemność
porozmawiać z Tobą. Czy jest coś, co chciałabyś dodać lub powiedzieć swoim
polskim czytelnikom?
EC: Dziękuję Wam za
czytanie moich książek i mam nadzieję, że Wam wszystkim się podobają! I
dziękuję za rozmowę i zadawanie tak różnorodnych pytań!
Rozmowa, przekład i redakcja
Agnes A. Rose
Jeśli chcesz przeczytać ten wywiad w oryginale, kliknij tutaj.
If you want to read this interview in English, please click here.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz