Wydawnictwo: MUZA
Warszawa
2008
Tytuł
oryginału: Sicilian Tragedi
Przekład:
Anna
Niewęgłowska
Prawdę powiedziawszy, nie wiem czy mam nad tą książką płakać, czy może się
z niej śmiać. Nie wiem też do jakiej kategorii mam ją zaliczyć. Teoretycznie
książka jest powieścią, zaś praktycznie może wydawać się, że jest to sztuka
teatralna i wcale nie ze względu na swoją fabułę. Całość podzielona jest na
trzy akty, czyli dokładnie tak, jak sztuka. Ale ma też prolog i epilog. Według
mnie jest to trochę dziwna konstrukcja, ale co tam. Wybór Autora. Akcja tej
sztuko-powieści rozgrywa się na Sycylii i, jak sama nazwa wskazuje, w
środowisku mafijnym. Wojna o wpływy, a dokładnie o udział w przemyśle naftowym,
toczy się pomiędzy dwoma bossami, czyli Turi Pirrotą i Misterem Alfio Turrisim,
który w dodatku na zabój kocha się w córce Turiego Pirroty, Betty. O jej rękę
stara się niczym dżentelmen z powieści wiktoriańskich. Pisze długi list do
rodziców Betty, w którym prosi o pozwolenie na ślub. Jednak nie jest to takie
proste, ponieważ obaj panowie wręcz się nienawidzą, natomiast Betty nie ma najmniejszego
zamiaru wychodzić za „dziada”, który, przynajmniej w jej mniemaniu, ma „dziewięć
dych”.
W tym samym czasie podstarzały reżyser teatralny, Toni Cagnotta, kompletuje
ekipę równie podstarzałych aktorów celem wystawienia Romea i Julii. Zamiarem reżysera jest wystawienie sztuki na zasadach
katańskiego teatru dialektalnego, czyli takiego, gdzie dialekt sycylijski jest
podstawowym materiałem scenicznych dialogów. Dla Cagnotty jest to nie lada
problem, gdyż nie ma kto sfinansować jego przedsięwzięcia. Powinny to zrobić
władze, ale nie chcą wydawać pieniędzy na coś, co z pewnością nie odniesie
sukcesu. Dlatego też reżyser decyduje się wziąć kredyt hipoteczny pod zastaw
własnego domu. Ostatecznie udaje mu się doprowadzić sprawę do końca i nadchodzi
dzień premiery. No i wtedy dopiero wszystko się zaczyna. Na premierze ginie
jeden z radnych do spraw kultury. Oczywiście wiadomo, że za zamachem stoi
mafia, tylko jeszcze nikt nie wie, który z bossów wydał rozkaz. Nie wiadomo czy
był to Turi Pirrota, czy może Alfio Turrisi. W środowisku mafijnym taka
niewiadoma określana jest mianem „zemsty na przestrzał”. Przecież każdy z
mafiosów ma powód, aby poświęcić życie radnego, a potem zrzucić winę na tego
drugiego w ramach zemsty.
Po jakimś czasie ten drugi boss (czyli ten niewinny) nie chce być gorszy i
każe zabić innego radnego. Teraz to już nie wiadomo, czy cała ta gra to walka o
ropę, czy może chodzi o piękną Betty, która przez cały czas wodzi Mistera
Turrisiego za nos. Oczywiście myślą przewodnią całej tej farsy jest... fiut.
Pozwólcie, że nie będę w tym miejscu wyjaśniać dlaczego akurat ta część
męskiego ciała. Po szczegółowe informacje na ten temat odsyłam Was do książki.
Natomiast czytelników wrażliwych oraz tych, dla których piękno języka polskiego
jest kwestią priorytetową, bardzo przepraszam za owo wyrażenie, ale musicie
wiedzieć, że w tej książce aż się roi od wulgaryzmów. Praktycznie nie ma
dialogu, gdzie Autor nie użyłby przekleństw. Prawdę powiedziawszy w części
narracyjnej też jest ich mnóstwo.
Przyznam, że najpierw ta sztuko-powieść mnie denerwowała, bo jakoś nie
mogłam się w niej połapać, a kiedy już się połapałam, to wówczas stwierdziłam,
że może i nie jest ona taka zła, ale rewelacyjna też nie jest. W końcu pewne
środowiska rządzą się własnymi prawami. Swego czasu sporo czytałam o włoskiej
mafii, ponieważ chciałam zdobyć pewną wiedzę na ten temat. Moi stali czytelnicy
z pewnością domyślają się po co mi ta wiedza była potrzebna. W związku z tym
wiem, że środowisko mafijne jest niezwykle brutalne, ordynarne i bezwzględne,
choć akurat w tej książce jest jakby nieco ośmieszane.
Na początku napisałam, że nie wiem tak naprawdę, czy jest to powieść, czy
sztuka teatralna. Myślę, że chyba każdy będzie miał wątpliwości, czytając tę
lekturę, ponieważ w epilogu wszyscy bohaterowie nadal żyją i mają się całkiem
dobrze. Można odnieść wrażenie, że wszyscy bohaterowie to aktorzy, którzy
właśnie odegrali swoje role i wracają do normalnego życia. Spotykamy wśród nich
także dwóch radnych, którzy wcześniej zginęli z rąk wynajętych morderców.
Oczywiście nie mogę nie wspomnieć też, że w książce tej występuje mieszanka
różnych środowisk. Obecne jest nie tylko środowisko mafijne i aktorskie, ale
również gejowskie i szlacheckie (hrabina i baronowa).
Podsumowując, nie będę specjalnie polecać Wam tej książki. Dla mnie okazała
się przeciętna, a nawet słaba. Oczywiście do strony technicznej zastrzeżeń nie
mam. Nie znalazłam literówek, ani też błędów rzeczowych. Niemniej, bardzo
podoba mi się okładka i to chyba właśnie ona przyciągnęła mnie do tej książki.
Moim zdaniem jest ona bardzo trafiona, gdyż w pełni oddaje klimat tej
sztuko-powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz