środa, 29 czerwca 2011
Barbara Taylor Bradford – „Głos serca”
poniedziałek, 27 czerwca 2011
Lisa Jackson - „Płomień zemsty”
Wydawnictwo: AMBER
Warszawa 2006
Tytuł oryginału:
Fatal Burn
Przekład: Agata
Kowalczyk
Przez dwa dni nie miałam Internetu. Jakaś bliżej niezidentyfikowana siła w sposób brutalny pozbawiła mnie łączności ze światem wirtualnym. Na informatyka nie mogłam liczyć, bo akurat wszyscy znajomi fachowcy gdzieś się porozjeżdżali. W końcu mieli do tego prawo, bo tak zwany „długi weekend” zaistniał. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że życie bez dostępu do sieci może być tak bardzo utrudnione. I pomyśleć, że kiedyś ludzie nie znali pojęcia Internet. Dzisiaj nie wyobrażam sobie życia bez wirtualnego świata. Kiedy myślałam, że już nic nie da się zrobić i będę musiała cierpliwie czekać aż jakiś znajomy informatyk powróci z urlopu, do głowy przyszła mi pewna myśl. A może jednak sama potrafię naprawić swojego laptopa? Wiedziałam, że awaria nie jest globalna, ponieważ po podłączeniu innego komputera do sieci wszystko grało. To tylko mój komputer zastrajkował. Może chciał wyjechać na długi weekend, a ja mu nie pozwoliłam? W każdym razie sama wzięłam się za jego naprawę i jak widać udało mi się. Może powinnam zmienić zawód? No dobra, dość już tego błaznowania. Czas na kolejną recenzję.
Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o pewnej amerykańskiej pisarce, która uważana jest za przedstawicielkę literatury kobiecej. Niemniej osobiście nie zakwalifikowałabym twórczości Lisy Jackson do tego właśnie gatunku. Dlaczego? Otóż, jak dotąd przeczytałam cztery jej powieści i muszę przyznać, że moim zdaniem są to typowe powieści sensacyjne. Książki trzymają w napięciu, czyta się je jednym tchem i w niektórych momentach czytelnik czuje dreszcze biegnące wzdłuż kręgosłupa.
Do recenzji wybrałam Płomień zemsty, ponieważ ta pozycja wydawała mi się jak najbardziej odpowiednia w tym momencie. Książka stanowi przykład mrocznej literatury kobiecej, a nawet można uznać ją za mocny thriller psychologiczny. Lisa Jackson odsłania w niej najciemniejsze sfery ludzkiej duszy. Główną bohaterką powieści jest Shannon Flannery, która za wszelką cenę usiłuje wymazać z pamięci koszmar, jaki przeżyła w związku z małżeństwem z Ryanem Carlyle’em, który nie żyje już od trzech lat. Shannon została wówczas oskarżona o jego zamordowanie, lecz sąd ją uniewinnił. Kiedy kobieta myśli, że tamten koszmar ma już za sobą, przeszłość nieoczekiwanie powraca. Tamte wydarzenia powracają w jej snach oraz w makabrycznej rzeczywistości. Powodem jej strachu jest osoba nieuchwytnego podpalacza. W tym momencie na jaw wychodzą mroczne, rodzinne tajemnice.
W życiu Shannon pojawia się również pewien mężczyzna. To Travis Settler, który jako jedyny wierzy, że ktoś próbuje zabić Shannon. Mężczyzna samotnie wychowuje adoptowaną przed laty córkę, która również znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Dodatkowo pojawia się tajemniczy i przerażający symbol, który należy rozszyfrować, aby zapobiec tragedii. Jedynym, który może to zrobić jest właśnie Travis Settler.
Kiedy czytałam tę książkę, to naprawdę w niektórych momentach miałam ciarki na plecach. Już po przeczytaniu prologu wiedziałam, że trudno będzie mi się oderwać od lektury. Zagłębiając się dalej w tekst zastanawiałam się, czy Shannon będzie w stanie wydostać się z potrzasku tajemnic i zbrodni oraz czy uda jej się uniknąć zemsty szaleńca, którego głównym atrybutem jest ogień. Osobom o słabych nerwach nie polecam czytania tej książki przed snem. Pomimo że jest to czysta fikcja literacka, to jednak potrafi zrobić mocne wrażenie. Przyznam, że śnił mi się pożar i trudno mi było potem wrócić do rzeczywistości. Niemniej fakt ten wcale nie odstraszył mnie przed sięganiem po kolejne pozycje Lisy Jackson. Myślę, że jedyne co mogę zarzucić pisarce, to monotematyczność. Jak już wyżej wspomniałam, mam na koncie cztery jej powieści. W trzech pojawia się motyw ognia. Nie wiem jak wygląda fabuła pozostałych jej powieści, ale na chwilę obecną tak to właśnie wygląda. Trochę za dużo tych pożarów jak dla mnie.
Na koniec przytoczę Wam fragment prologu tak dla zachęty.
Był już blisko. Ciągle jeszcze mógł zdążyć.
Bez wahania odnalazł wielkie drzewo, które przedtem posłużyło mu za most, i ostrożnie przeszedł po chropowatej korze, między połamanymi konarami, na drugą stronę rozpadliny. Daleko w dole ogień ogarniał coraz większą przestrzeń, płomienie świeciły jaśniej, dym wznosił się w czarne niebo.
Szybciej!
Dotarł do korzeni kłody, zeskoczył na ziemię i bez wahania pobiegł kolejną ścieżką do wysokiego jak człowiek głazu. Pięć kroków powyżej odnalazł drzewo osmalone przez piorun, rozszczepione tak równo, jakby sam Bóg Wszechmogący rozłupał je na pół.
U stóp rozszczepionego pnia siedziała jego ofiara.
Ze związanymi rękami i nogami, z ustami zaklejonymi taśmą, przywiązany do drzewa, czekał jego więzień.
Zapalił latarkę. Zauważył, że jeniec pokrwawił sobie nadgarstki i pociął linami skórę, próbując uciec.
Na próżno.
- Informacja się potwierdziła - powiedział do swojej przerażonej ofiary. Pot ciekł po twarzy związanego; więzień rozglądał się wokoło, jakby w nadziei na ratunek. - Oni chcą krwi.
Z gardła związanego wydobyły się nieartykułowane dźwięki.
- Twojej krwi.
Jeniec zaczął się miotać, szarpiąc więzy, i oprawca poczuł litość, na krótko. Stłumione dźwięki stały się głośniejsze; więzień walczył o swój żałosny żywot. Z oczami wychodzącymi z orbit gwałtownie kręcił głową. Nie! Nie! Nie! Jakby zaszła jakaś straszna pomyłka.*
* L. Jackson, Płomień zemsty, Wyd. Amber, Warszawa 2006, prolog.
poniedziałek, 20 czerwca 2011
Sandra Brown – „Żar”
sobota, 11 czerwca 2011
Jodi Picoult – „Jesień cudów”
Wydawnictwo: PRÓSZYŃSKI I S-KA
Warszawa 2007
Tytuł oryginału: Keeping Faith
Przekład: Alina Siewior-Kuś
Mariah
przyłapuje męża z inną kobietą i wpada w depresję, a jej córka Faith - świadek
zdarzenia – zaczyna zwierzać się wyimaginowanej przyjaciółce. Początkowo Mariah
lekceważy te rozmowy, jednak kiedy Faith dokonuje kolejnych cudownych
uzdrowień, a na jej dłoniach pojawiają się stygmaty, zadaje sobie pytanie, czy
córce istotnie nie objawia się Bóg. Wieść rozchodzi się błyskawicznie – Mariah
i Faith wbrew własnej woli stają się bohaterkami medialnego cyrku. Rozwój
sytuacji nieuchronnie prowadzi do destabilizacji rodziny dręczonej przez media,
lekarzy oraz posiadaczy jedynych słusznych prawd.
Jesień cudów Jodi Picoult to porywająca opowieść o wierze, rodzinie i kruchości relacji międzyludzkich w obliczu osobistych i społecznych wstrząsów. Powieść rozpoczyna się od szokującego odkrycia przez Mariah niewierności jej męża, co pogrąża ją w głębokiej depresji. To wydarzenie wyznacza scenę dla fascynującej narracji, która zagłębia się w złożoność macierzyństwa, siłę wiary i nieustanną kontrolę mediów.
Córka Mariah, Faith, staje się kluczową postacią,
ukazującą niewinność dzieciństwa splecioną z niezwykłymi doświadczeniami. Jej
zwierzanie się wyimaginowanemu przyjacielowi początkowo wydaje się typowym
zachowaniem charakterystycznym dla dzieciństwa, ale gdy Faith dokonuje
cudownych uzdrowień i doświadcza stygmatów, historia nabiera głębszego
duchowego wydźwięku. Picoult po mistrzowsku balansuje między sceptycyzmem a
wiarą, zachęcając czytelników do zastanowienia się, czy te wydarzenia są
boskimi interwencjami, czy tylko zbiegami okoliczności ukształtowanymi przez
dziecięcą wyobraźnię.
W miarę rozwoju akcji Mariah i Faith niespodziewanie
znajdują się w centrum medialnego szaleństwa. Picoult żywo ilustruje wpływ
publicznej kontroli na ich życie, zręcznie portretując, jak ingerencja żądnych
sensacji mediów może zniekształcić rzeczywistość i zdestabilizować więzi
rodzinne. Walka rodziny z zewnętrznymi naciskami lekarzy i fanatyków
roszczących sobie prawo do moralnego autorytetu dodaje kolejną warstwę
konfliktu, gdy zmagają się z własnymi przekonaniami i interpretacjami
narzuconymi im przez społeczeństwo.
Pisarstwo Picoult jest zarówno empatyczne, jak i
prowokujące do myślenia, a także oddaje surowe emocje towarzyszące zdradzie i
poszukiwaniu odkupienia. Autorka zapewnia zniuansowany portret każdej postaci,
zapewniając, że ich motywacje i zmagania są wiarygodne i głęboko ludzkie.
Tematy miłości, wiary i potrzeby akceptacji rozbrzmiewają na wszystkich
stronach, zmuszając czytelnika do refleksji nad naturą wiary i ludzką kondycją.
Jesień cudów
to nie tylko opowieść o cudownych zdarzeniach; to medytacja na temat
skrzyżowania wiary i wątpliwości, znaczenia cudów we współczesnym życiu oraz
wrodzonego pragnienia więzi i zrozumienia. Narracja Picoult zmusza nas do
kwestionowania naszych własnych przekonań i społecznych konstruktów, które
często akceptujemy bez analizy.
Podsumowując, Jodi Picoult stworzyła przejmującą
opowieść, która pozostanie w pamięci na długo po przeczytaniu ostatniej strony.
Jesień cudów to pięknie napisana
opowieść o odporności, złożoności macierzyństwa i poszukiwaniu sensu w
chaotycznym świecie. To świadectwo zdolności ludzkiego ducha do przetrwania i
znalezienia nadziei nawet w najtrudniejszych okolicznościach. Gorąco polecam
każdemu, kto szuka zmuszającej do myślenia i emocjonalnie rezonującej lektury.
środa, 1 czerwca 2011
Literacka biografia Johna Irvinga powinna stanowić przykład dla wielu europejskich pisarzy...
LITERAT CZERWCA 2011
JOHN IRVING