poniedziałek, 21 kwietnia 2025

Cień nieumarłych: Angielska histeria na punkcie wampirów

 


Utrwalony przez „Drakulę” Brama Stokera wizerunek wampira zdaje się nierozerwalnie związany z mglistymi pejzażami Europy Wschodniej. Sama Anglia również nie była wolna od lodowatego dotyku lęków przed nieumarłymi. Dziewiętnasty wiek — czas głębokich przemian społecznych i naukowych — przyniósł sporadyczne, lecz niezwykle intensywne wybuchy „wampirycznej histerii” w różnych rejonach kraju, z najbardziej znanym przypadkiem w okolicach Highgate mającym miejsce już w XX wieku. Te wydarzenia naznaczone były powszechną paniką, niepokojącymi doniesieniami o zjawiskach nadprzyrodzonych oraz zaskakującym zjawiskiem organizowanych nocnych „polowań” na rzekome nieumarłe istoty. Analiza tych epizodów odsłania skomplikowaną sieć narracji kulturowych, podatności psychologicznych i dominujących lęków społecznych, które pozwalały takim przekonaniom zakorzenić się i rozkwitnąć.

Aby zrozumieć, dlaczego wiktoriańskie lęki przed wampirami mogły tak bujnie rozkwitnąć i mieć potem wpływ na to, co działo się w XX wieku, warto spojrzeć na szerszy kontekst historyczny i kulturowy. Choć dosadna, ludowa postać wampira znana z tradycji Europy Wschodniej — z praktykami przebijania kołkiem i ekshumacjami — była obca brytyjskiej ziemi, to jednak w dziewiętnastowiecznym społeczeństwie coraz wyraźniej występowało zainteresowanie makabrą i estetyką gotycką. Ruch romantyczny, a później naturalizm literacki, rozbudziły fascynację śmiercią, rozkładem ciał i nadprzyrodzonymi zjawiskami. Literatura gotycka, reprezentowana m.in.. przez utwór Johna Polidoriego „Wampir” (1819) — uznawany za pierwsze angielskie opowiadanie o wampirze — a także popularne „penny dreadfuls” (pol. słabe powieści kryminalne) oraz powieści sensacyjne, wprowadziły do zbiorowej wyobraźni postać arystokratycznego, uwodzicielskiego krwiopijcy. Te fabularne opowieści, pełne napięcia i grozy, zacierały granice między fikcją a rzeczywistością, subtelnie przygotowując grunt społeczny na przyjęcie wiary w istnienie takich istot.

Poza literackim światem, ogromny wpływ na atmosferę lęku miała ograniczona wiedza naukowa dotycząca śmierci i chorób. W czasach poprzedzających narodziny współczesnej medycyny sądowej, naturalne procesy rozkładu ciała ludzkiego były często źle rozumiane. Puchnięcie zwłok, wycieki płynów ustrojowych czy pozorny wzrost włosów i paznokci po pochówku łatwo uznawano za dowód działalności wampirycznej. Dodatkowo tragiczne epidemie, takie jak gruźlica — znana wówczas jako „suchoty” — czy cholera, które pustoszyły zatłoczone miasta, zostawiały społeczności w stanie głębokiego wstrząsu. Charakter tych chorób, powolny, wyniszczający i często zbierający śmiertelne żniwo w obrębie jednej rodziny, skłaniał ocalałych do poszukiwania wyjaśnień poza światem nauki. Zamiast rozumieć je jako efekt zakaźnej transmisji, przypisywano je nadnaturalnym siłom drapieżnym — wampiryzmowi — próbując oswoić tragedię poprzez konkretne, choć paranormalne, wyjaśnienie.

To właśnie na tle rodzącej się literatury o wampirach i braku medycznego zrozumienia zjawisk związanych ze śmiercią, pojawiły się konkretne wybuchy histerii — a incydent w Highgate stanowi tu jeden z najbardziej intrygujących przykładów. Cmentarz Highgate, otwarty w 1839 roku jako część londyńskiego projektu „Wspaniałej Siódemki”, sam w sobie był już symbolem — jego wiktoriańska, gotycka architektura, plątanina katakumb i gęsta roślinność tworzyły atmosferę grozy, idealną do narodzin mrocznych legend. Pod koniec lat 60. i na początku lat 70. XX wieku — w czasach częściej kojarzonych z rewolucją popkulturową niż z paniką paranormalną — zaczęły pojawiać się niepokojące doniesienia. Pierwsze relacje mówiły o dziwnych zdarzeniach: zwierzętach znalezionych bez kropli krwi, zbezczeszczonych grobach i zjawach krążących po terenie nekropolii. Te niejasne epizody, które mogły być wynikiem aktów wandalizmu, działalności drapieżników czy zwykłych pomyłek, szybko przerodziły się — pod wpływem wyobraźni publicznej — w coś znacznie bardziej złowrogiego.


Fragment cmentarza Highgate
domena publiczna

W miarę jak wampiryczna histeria przybierała na sile, na pierwszy plan zaczęły wysuwać się postacie, które ją aktywnie podsycały. Najbardziej znani byli David Farrant i Sean Manchester — dwaj mężczyźni, którzy stali się centralnymi figurami tej historii, każdy przedstawiając się jako ekspert i proponując odmienne rozwiązania wobec domniemanego zagrożenia. Farrant, który początkowo działał jako badacz zjawisk paranormalnych, twierdził, że widział „szarą postać” na terenie cmentarza i szybko nabrał przekonania, że ma do czynienia z wampirem. Z kolei Manchester, samozwańczy biskup „Kościoła nauk okultystycznych”, ogłosił, że tajemnicza istota to starożytny „wampir-król”, przywrócony do życia za sprawą czarnej magii. Obaj panowie poprzez wystąpienia w mediach i publiczne deklaracje rozbudzali zainteresowanie i strach. Ich sensacyjne twierdzenia, choć pozbawione dowodów naukowych, stworzyły porywający — choć czysto fikcyjny — szkielet narracji, który pomagał ludziom zrozumieć i uporządkować to, co pozornie niewytłumaczalne.

Kulminacją tej zbiorowej histerii stały się organizowane nocne „polowania”. Dziesiątki zaniepokojonych — lub po prostu ciekawskich — osób, uzbrojonych w prowizoryczne kołki i krucyfiksy, chodziły po zmroku na teren cmentarza Highgate. Nie były to działania oficjalnych służb ani inicjatywy kościelne, lecz spontaniczne zbiorowiska, napędzane wspólnym lękiem i głębokim przekonaniem, że w świętej nekropolii ukrywa się istota nieumarła. Uczestnicy przeczesywali krypty, naruszali groby, dopuszczając się czynów balansujących na granicy profanacji, a wszystko po to, by odnaleźć i unieszkodliwić rzekomego wampira. Wprawdzie te nocne wyprawy nie doprowadziły do wykrycia żadnego nadnaturalnego bytu, stanowiły wyraźny dowód na siłę zbiorowego urojenia i ludzką skłonność do działania nawet w oparciu o najbardziej nieprawdopodobne przekonania, gdy strach splata się z poczuciem wspólnej misji.

Utrzymująca się przez długi czas fala nocnych „polowań”, mimo całkowitego braku namacalnych dowodów, rzuca wyraziste światło na psychologiczne i społeczne mechanizmy masowej histerii. Od strony psychologicznej ukazuje ona siłę sugestii oraz zjawisko potwierdzania własnych przekonań. Gdy idea wampira raz zakorzeniła się w umysłach uczestników, każda dwuznaczna obserwacja — czy to ciemna sylwetka, czy martwe zwierzę — była natychmiast interpretowana jako potwierdzenie jego obecności. Kolektywny charakter tych wypraw dostarczał społecznego wsparcia, wzmacniając indywidualne przekonania i tworząc samonapędzający się mechanizm, w którym strach żywił się sam sobą. Od strony socjologicznej zjawisko to zostało dodatkowo spotęgowane przez prasę, która — spragniona sensacyjnych nagłówków — nagłaśniała każdą pogłoskę i rzekome zjawisko bez głębszej analizy. Taka tabloidowa narracja działała niczym proroctwo samospełniające się: przyciągała kolejnych ciekawskich na teren cmentarza, podtrzymując atmosferę grozy i kontynuując cykl zbiorowego śledztwa. Historia Highgate ukazuje zatem, jak łatwo granica między faktem a fikcją może się zacierać, szczególnie gdy w grę wchodzą strach, wiara oraz medialnie podsycana opowieść społeczna.

W porównaniu z często brutalnymi i wspieranymi przez władzę panicznymi reakcjami na wampiry w Europie Wschodniej w poprzednich stuleciach, angielskie zjawisko z XX wieku miało zdecydowanie łagodniejszy charakter i nie było oficjalnie zatwierdzone. Nie dochodziło tam do masowych ekshumacji na rozkaz urzędników, ani do procesów i egzekucji osób oskarżonych o bycie wampirem. Angielskie „polowania” przypominały raczej formy oddolnej czujności obywatelskiej i były inspirowane legendą miejską oraz podsycane przez media. Miały postać nocnych wypraw, a nie działań sądowych. Mimo to dzieliły wspólny fundament z wcześniejszymi panikami: głęboką ludzką potrzebę wyjaśniania tego, co niewytłumaczalne, nadawania kształtu niewidzialnym zagrożeniom i konfrontowania się — choćby w błędny sposób — z lękiem przed śmiercią i chorobą.

Zjawisko wampirycznej histerii z dwudziestowiecznej Anglii, ze szczególnym uwzględnieniem rozciągających się w czasie wydarzeń wokół cmentarza Highgate, stanowi intrygujący — choć niepokojący — rozdział w społecznej historii kraju. Pokazuje, jak splot folkloru, rozwijających się gatunków literackich, niedostatecznej wiedzy naukowej i głęboko zakorzenionych lęków społecznych może stworzyć potężną zbiorową iluzję. Nocne „polowania” nie były jedynie ekscentrycznymi eskapadami, lecz wyrazem zagubionego społeczeństwa, próbującego zmierzyć się z tym, czego nie rozumiało, nadając kształt chaosowi, porządkując niewytłumaczalne i generując swoje obawy w kierunku mitycznej istoty. Ostatecznie wydarzenia te stają się fascynującymi studiami przypadku przypominającymi, jak silna może być mitologia oraz jak złożone są mechanizmy ludzkiej podatności na wiarę w niewytłumaczalne zjawiska.


prawa autorskie Ⓒ Agnieszka Różycka

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz