poniedziałek, 1 maja 2017

Elżbieta Cherezińska – „Gra w kości”















Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
Poznań 2010






Książę Mieszko I (pomiędzy 922 a 945-992) zmarł, pozostawiając po sobie dwóch synów z małżeństwa z Odą Dytrykówną (ok. 955-1023), która była córką Dytryka (?-985) – margrabiego Marchii Północnej. Pozostał też Bolesław, którego potem zwać będą Chrobrym, a nawet Wielkim (967-1025). Był on owocem małżeństwa Mieszka z Dobrawą Przemyślidką (ok. 930-977). Brak Bolesława w akcie Dagome iudex nasuwa zatem przypuszczenie, iż mógł on być przez Mieszka albo odsunięty na rzecz synów z drugiego małżeństwa, albo miał wcześniej wydzielone własne państwo, na przykład na terenie ziemi krakowskiej. Jakakolwiek była prawda, zdołał on po śmierci ojca zawładnąć całą jego spuścizną, usuwając na wygnanie Odę wraz z jej synami i oślepiając jakichś uzurpatorów, którzy być może wywodzili się z bocznej linii Piastów. Chodzi oczywiście o Przybywoja (?-ok. 995) i Odylena (?-ok. 995), którzy jawnie opowiedzieli się po stronie macochy Bolesława.  

Bolesław odziedziczył państwo, które miało dobrze ułożone relacje z cesarstwem, zapoczątkowane zapewne w Rzymie zabiegi o polską prowincję kościelną i prawdopodobnie również o koronę królewską, jak również korzystnie zapowiadające się stosunki ze Skandynawią, którym drogę utorowało małżeństwo córki Mieszka I i rodzonej siostry Bolesława – Świętosławy (ok. 972-po 1016) – z Erykiem Zwycięskim (ok. 945-995), królem Szwecji i Danii, natomiast po jego śmierci wydanej za Swena Widłobrodego (ok. 960-1014), króla duńskiego. Korzystnie układały się relacje z Węgrami za sprawą małżeństwa siostry Mieszka I – Adelajdy (?)* – z twórcą państwa węgierskiego księciem Gejzą (ok. 949-997). Z drugiej strony zaognione zapewne zostały stosunki z Czechami po niedawnej wojnie, a być może również relacje z Rusią, która w 981 roku zagarnęła Przemyśl z tak zwanymi grodami czerwieńskimi.

Bolesław I Chrobry
Portret pochodzi z XIX wieku.
autor: Aleksander Lesser (1814-1884)
W panowaniu Bolesława Chrobrego należy wyróżnić dwa etapy. W pierwszym mniej więcej dziesięcioletnim okresie kończył Bolesław budowlę ojca, zabiegając o polską prowincję kościelną oraz o koronę. W związku z tym pogłębił sojusz z cesarstwem i wykorzystał te szanse, które mogły mu zjednać Stolicę Apostolską. Okazja nadarzyła się wówczas, gdy Wojciech (ok. 956-997), syn czeskiego wielmoży Sławnika (?-981), dwukrotnie powołany na biskupstwo praskie, w drodze powrotnej z Rzymu w 996 roku – wobec wymordowania jego rodziny w Czechach – szukał schronienia w Polsce. Bolesław przyjął go bardzo chętnie i pomógł w realizacji jego planów misyjnych. Śmierć Wojciecha podczas misji pruskiej w 997 roku, a z kolei wykupienie na wagę złota jego zwłok przez Bolesława, sprawiły, że Polska zyskała własnego męczennika, którego w Rzymie uznano za świętego. Dzięki temu atutowi już w 999 roku papież Sylwester II (ok. 945-1003) stworzył arcybiskupstwo świętego Wojciecha, które powierzył bratu męczennika Radzimowi Gaudentemu (ok. 970-pomiędzy 1006 a 1018). Rok później cesarz Otto III (980-1002) wyruszył w wotywną wyprawę do grobu świętego Wojciecha, przy okazji włączając Bolesława Chrobrego do swego planu odnowy cesarstwa rzymskiego.

Gra w kości Elżbiety Cherezińskiej obejmuje pięć lat panowania Bolesława I Chrobrego.  Akcja rozpoczyna się w chwili, gdy do polskiego księcia docierają dramatyczne wieści o zamordowaniu biskupa Wojciecha przez pruskich barbarzyńców. Znając temperament młodego księcia można przypuszczać jaka jest jego reakcja na tak tragiczne wiadomości. Najchętniej przypiąłby do pasa miecz, wskoczył na konia i ruszył w drogę, aby pomścić duchownego. Całe szczęście książę ma przy sobie ludzi, którzy potrafią ostudzić jego wzburzenie i sprawić, że Bolesław porzuca emocje i zaczyna zastanawiać się nad tym, w jaki sposób sprowadzić do kraju zwłoki biskupa. Oczywiście Wojciech na misji nie był sam, lecz jego bracia zwyczajnie stchórzyli w obliczu zagrożenia życia.

Święty Wojciech
Obraz pochodzi z 1855 roku.
autor: Mihály Kovács (1818-1892)
O śmierci Wojciecha z kilkumiesięcznym opóźnieniem dowiaduje się również młody cesarz Otto III. Na nim ta dramatyczna wiadomość także robi niemałe wrażenie. Podobnie jak Bolesława, jego również bardzo interesują doczesne szczątki praskiego biskupa. Wygląda na to, że obydwaj władcy doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak wielkie znaczenie będzie mieć ciało zamordowanego. Czują, że Wojciech nie był zwyczajnym duchownym. W dodatku poniósł śmierć w obronie wiary chrześcijańskiej, a to przecież kwalifikuje go na ołtarz. I tak oto rozpoczyna się dyskusja dotycząca sprowadzenia zwłok przyszłego świętego. I jeden, i drugi chciałby go mieć przy sobie, aby oddawać mu cześć. A może chodzi tutaj o coś zupełnie innego? Może to zwykła rywalizacja? Wszak takiej wagi męczennik zapewne przyczyniłby się do znacznego podniesienia rangi państwa. Nie mówiąc już o relikwiach, o które zapewne będą zabiegać możni tego świata.

Elżbieta Cherezińska prowadzi akcję dwutorowo. Z jednej strony czytelnik ma okazję obserwować to, co dzieje się w otoczeniu Bolesława, natomiast z drugiej są to wydarzenia związane z Ottonem III. W końcu przychodzi taki moment, w którym drogi obydwu władców krzyżują się. Dzieje się to oczywiście w roku 1000 podczas zjazdu gnieźnieńskiego. Pomimo że Otto i Bolesław nie są sobie obcy, to jednak dopiero w Gnieźnie ich przyjaźń nabiera właściwego znaczenia. Można odnieść wrażenie, że zasadniczym powodem przybycia cesarza do Polski jest odwiedzenie grobu świętego Wojciecha i modlitwa przy jego ziemskich szczątkach, lecz z drugiej strony nie należy zapominać o tym, że wizyta ta była także polityczna. Przynajmniej takie wrażenie sprawia Bolesław Chrobry, który powoli zaczyna snuć marzenia o koronie, a cesarz jest przecież tym, który jest w stanie pomóc mu w jej zdobyciu. Z kolei po zakończeniu zjazdu gnieźnieńskiego obydwaj władcy rozjeżdżają się i wychodzi na to, że każdy z nich wraca do swoich spraw, lecz nie zmienia to faktu, że poczynione obietnice bezustannie tkwią w ich pamięci i w związku z tym trzeba jedynie czekać sposobnej chwili, aby móc je zrealizować.

Cesarz Otto III
W moim odczuciu cesarz Otto III jest postacią nieco infantylną. Możliwe, że dzieje się tak z uwagi na fakt, iż w chwili śmierci miał jedynie dwadzieścia dwa lata, więc był stosunkowo młody i niedoświadczony, aby sprawować tak odpowiedzialną funkcję. W dodatku widać, że słabo sobie radzi z dzierżeniem władzy. Tak naprawdę otacza się wyłącznie duchownymi, w tym przyszłym papieżem, co – w moim przekonaniu – negatywnie wpływa na jego osobowość, ponieważ w pewnym momencie zaczyna stawać się nadmiernie pobożny, żeby nie powiedzieć, że jest zwykłym dewotą. Z drugiej strony jednak nie przeszkadza mu to w byciu naprawdę okrutnym wobec wrogów. Być może te demony już nigdy go nie opuszczą, a ci, których skrzywdził nie dadzą mu spokoju aż do dnia śmierci. 

Z kolei książę Bolesław jest postacią, która charakteryzuje się swego rodzaju równowagą. Jest porywczy, wybuchowy i kierujący się bardziej emocjami, niż rozumem, lecz kiedy już ochłonie, wtedy doskonale zdaje sobie sprawę z tego, kim jest i co mu wolno, a czego nie. On wie, że państwo, którym włada jest najważniejsze i to jemu należy poświęcić całą uwagę. Bolesław to także mężczyzna z krwi i kości. Widać jak wiele łączy go z żoną Emnildą (ok. 975-ok. 1017). Nie wyobraża sobie bez niej życia, pomimo że zdarzają mu się tak zwane „skoki w bok”.

Podczas lektury trochę zaskoczyło mnie spojrzenie Autorki na Świętosławę. Ponieważ stosunkowo niedawno czytałam Hardą i Królową, więc mogłam porównać te dwie interpretacje córki Mieszka. Wiadomo, że w dylogii siostra Bolesława jest główną bohaterką, więc jej postać jest nieporównywalnie bardziej rozbudowana, niż na kartach Gry w kości, gdzie wspomina się o niej przy okazji relacjonowania tego, co właśnie stało się na Skandynawii. Niemniej odniosłam wrażenie, że w przypadku niniejszej powieści Świętosława nie do końca przedstawiona jest w pozytywnym świetle w odniesieniu do wydarzeń, o których mowa, podczas gdy na kartach dylogii w obliczu tych samych sytuacji zachowuje się zgoła odmiennie. Można zatem rzec, że pomiędzy powstaniem Gry w kości a napisaniem Hardej i Królowej zaszła jakaś znacząca zmiana w sposobie postrzegania tej postaci przez Autorkę.

Generalnie Gra w kości bardzo mi się podobała, a to głównie dlatego, iż Elżbieta Cherezińska nie próbuje eksperymentować. Historyczne wydarzenia nakreśla w sposób wiarygodny, choć zapewne nie bez domieszki fikcji. W tej powieści czytelnik nie znajdzie fantastyki, którą nafaszerowane jest Odrodzone królestwo, co czasami poważnie zniekształca wizerunek postaci historycznych. Tutaj mamy do czynienia z prostym opowiedzeniem historii, co wcale nie oznacza, że pozbawionym emocji. Moim zdaniem opowieść o księciu Bolesławie i cesarzu Ottonie to styl, do którego Autorka nie wraca już przy okazji kolejnych książek o pierwszej polskiej dynastii. Gra w kości była bowiem pierwszą powieścią Elżbiety Cherezińskiej, którą Autorka poświęciła Piastom.
                                                                           







* Sprawa rzekomej siostry (lub córki) Mieszka I – Adelajdy – nie jest do końca potwierdzona. Pomimo że jej osoba pojawia się w historiografii, to jednak niektórzy historycy podają w wątpliwość jej faktyczne istnienie. Pod koniec XIX wieku zostały przeprowadzone badania, na podstawie których stwierdzono, że Adelajda to postać fikcyjna, natomiast jedyną żoną Gejzy była Sarolta (?-po 997). Z tego związku narodził się Stefan I Święty, zwany również Węgierskim (ok. 969-1038), najpierw książę, a potem król Węgier.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz